Witajcie wieczorową porą

Przepraszam, że odpiszę dziś ogólnie

Rano mieliśmy do pozałatwiania trochę spraw, a potem wybraliśmy się do mojej ulubionej szkółki. Jak już wspominałam, polowałam na brzozę Doorenbos. W ofercie na stronie nie mieli, więc byłam pozytywnie zaskoczona, że była. Tylko dwie sztuki, podczas gdy szczepionych Youngii kilkadziesiąt sztuk. Długo więc się nie zastanawiałam. M. wypatrzył sobie magnolię (nazywaną przez nas mongolią ;) ), a jako że jemu przeważnie jest wszystko jedno, nie protestowałam

Do domu wrócił też z nami wiąz pendula Camperdowni, mimo że wcześniej sporo się naczytałam o jego chorobach. Był jednak tak śliczny, wysoki na sporo ponad 2 metry i z dość grubym jak na szczepione drzewko pniem, że pomyślałam sobie raz kozie śmierć, z chorobami można walczyć (a przynajmniej próbować

).
Efekty naszej dzisiejszej popołudniowej pracy. Sprawdzamy, czy dół już wystarczająco głęboki:
Pierwsza przymiarka:
I po skończonej pracy:
Brzoza Doorenbos:
Ma trzy pnie, każdą z nich przywiązaliśmy sznurkiem, ale docelowo chyba lepiej kupić jakieś taśmy?
W brzydkiej donicy stojącej na dawnym szambie wyrosło mi coś fajnego, oczywiście nie wiem co
Pergola z daleka prezentuje się nadal tak jak w pierwszy dzień, ale z boku coś tam próbuje rosnąć
Wczoraj niestety zaliczyłam wbitego kleszcza, mam wrażenie, że przeszedł z psa, bo wczoraj w ogrodzie nic nie robiłam

Teraz obserwowanie, czy rumień się nie robi
Lecę do Was Kochani
