Borówka amerykańska - choroby
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8085
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Re: Borówka amerykańska - choroby
Dobrze by było żeby następna borówka, która będziesz w tym miejscu sadził była z doniczki a nie z gołym korzeniem.
Korzenie z doniczki nie powinny być uszkodzone, poranione i mniejsze ryzyko zarażenia.
Korzenie z doniczki nie powinny być uszkodzone, poranione i mniejsze ryzyko zarażenia.
Pozdrawiam! Gienia.
-
- 100p
- Posty: 144
- Od: 5 lis 2022, o 15:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niż Środkowoeuropejski -> Niziny Środkowopolskie -> Nizina Śląska -> Równina Oleśnicka
Re: Borówka amerykańska - choroby
Następca już jest kupiony, doniczkowy. Bardzo (dla mnie) smakowity Bonus.
Fakt, że ta zlikwidowana to była odmiana mi nieznana i raczej średnio smaczna ułatwiła zapewne decyzje
Fakt, że ta zlikwidowana to była odmiana mi nieznana i raczej średnio smaczna ułatwiła zapewne decyzje

Re: Borówka amerykańska - choroby
Mała aktualizacja. Do połowy września liście tej mojej borówki z poprzedniego posta całkiem już zbrązowiały i opadły, została bezlistna miotła. Spisałam ją już na straty, więc stała sobie tak jeszcze do końca miesiąca i dzisiaj ją wykopałam. Borówka posadzona była wiosną 2023, a więc już dwa sezony temu i w doniczce wyrastała przy samym jej rancie, po posadzeniu zaś, zaczęła rozrastać się korzeniami bardziej w stronę dotychczas ograniczoną bokiem doniczki i tam też, w luźniejszym podłożu, była większość nowych korzeni. Nie znalazłam w nich żadnych opuchlaków itd. Pozostała, starsza część korzeni była w tej sztywnej "gąbce" wyjętej z doniczki (po tym czasie nadal było widać wyraźny kształt po doniczce) i tam już coś znalazłam, a mianowicie... mrowisko.
Mimo że krzaczek zapewne jest już od jakiegoś czasu martwy, to rozluźniłam trochę tę "gąbkę" palcami i starałam się delikatnie rozkruszyć bryłę (nie da się tego za bardzo zrobić bez uszkadzania drobnych korzonków), aby pozbyć się mrówek i ich jaj ze środka. To co zostało wstawiłam jeszcze do wody, aby namoczyć korzenie i potopić niedobitki, a na koniec wsadziłam borówkę tymczasowo do dużej doniczki. Pewnie nic to już nie da, ale co mi szkodzi spróbować i potrzymać ją jeszcze do wiosny.
Tylko czy to możliwe, aby to właśnie mrówki w korzeniach były odpowiedzialne za takie przebarwianie się i przedwczesne opadanie liści, a ostatecznie za obumarcie kilkuletniej już borówki? Czy może to tylko przypadek, a przyczyna opisywanych objawów była raczej inna (typu zwykłe przesuszenie, czy coś)? Bo nie wiem, czy mam zacząć tępić mrówki w okolicach borówek, aby przypadkiem nie zasiedliły teraz bryły korzeniowej kolejnego krzaczka? Jeśli tak, to czym zwalczać mrówki, aby nie zaszkodzić borówkom?
Re: Borówka amerykańska - choroby
Jeżeli nie było widać tych mrówek nad ziemią, to znaczy że jedzenie znajdywały pod ziemią. Kilka gatunków mrówek, np. podziemnica zwyczajna, hoduje mszyce korzeniowe i używa ich jako maszynki do przerabiania roślin na spadź i głównie tą spadzią się żywi. Obecność takich mrówek raczej wysysanym roślinom dobrze nie służy.
Re: Borówka amerykańska - choroby
Przy wysuszeniu korzeni najpierw szybko zasychają końcówki i obrzeża liści. Zawsze na brązowo.
Nagłe pojawienie się przebarwień liści na żółto i czerwono świadczy o uszkodzeniu korzeni. W tym przypadku korzenie uszkodziły budujące gniazdo mrówki. Musi ich być sporo na działce, bo mrówki zakładają gniazda w ziemi o małej wilgotności w miejscach nasłonecznionych.
Miałem dużo czarnych mrówek, ale nigdy nie budowały gniazd pod borówkami. Żółte podziemnice miały gniazdo tylko raz pod różą.
Najwięcej miałem czarnej hurtnicy pospolitej. Mrówki te budowały u mnie gniazda pod krzewami porzeczek i drzewkami owocowymi. Łatwe do wytępiania z powodu zasiedlania gniazd komnatowych z jednym dużym wejściem. Łatwo je zlokalizować obserwując pracujące robotnice. Wystarczy wykopać z głębokości 10-15cm jaja, larwy i poczwarki, przenieść na szufelkę i dalej zrobić z nimi co kto uważa.
Nie mogę sobie poradzić jedynie z mrówkami nieco mniejszymi od hurtnic (prawdopodobnie są to murawki). Zakładają gniazda rozproszone (świadczy o tym kilka otworów blisko siebie) wśród warzyw i ciężko się do nich dobrać.
Nagłe pojawienie się przebarwień liści na żółto i czerwono świadczy o uszkodzeniu korzeni. W tym przypadku korzenie uszkodziły budujące gniazdo mrówki. Musi ich być sporo na działce, bo mrówki zakładają gniazda w ziemi o małej wilgotności w miejscach nasłonecznionych.
Miałem dużo czarnych mrówek, ale nigdy nie budowały gniazd pod borówkami. Żółte podziemnice miały gniazdo tylko raz pod różą.
Najwięcej miałem czarnej hurtnicy pospolitej. Mrówki te budowały u mnie gniazda pod krzewami porzeczek i drzewkami owocowymi. Łatwe do wytępiania z powodu zasiedlania gniazd komnatowych z jednym dużym wejściem. Łatwo je zlokalizować obserwując pracujące robotnice. Wystarczy wykopać z głębokości 10-15cm jaja, larwy i poczwarki, przenieść na szufelkę i dalej zrobić z nimi co kto uważa.
Nie mogę sobie poradzić jedynie z mrówkami nieco mniejszymi od hurtnic (prawdopodobnie są to murawki). Zakładają gniazda rozproszone (świadczy o tym kilka otworów blisko siebie) wśród warzyw i ciężko się do nich dobrać.
-
- 10p - Początkujący
- Posty: 11
- Od: 16 kwie 2022, o 18:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podlasie
Re: Borówka amerykańska - choroby
Mam problem z dwoma borówkami.
Na jednej 2-3 pędy mają zaschnięte końcówki i zmiany na korze. Zastanawiam się czy pęd do wycięcia czy można czymś opryskać jak będzie borówka ruszać. Szkoda mi tych pędów bo na nich byłoby 3/4 owoców z krzaka, a mam tylko pięć borówek.


Druga słabo rosła w poprzednim roku słabo rosła. Jesienią pojawiły się czarne zmiany na pędach, które są przy podstawie i/lub na końcówkach pędów. Zastanawiam się czy nie pozbyć się jej i posadzić nowy krzak.

Byłbym wdzięczny za rady/podpowiedzi.
Na jednej 2-3 pędy mają zaschnięte końcówki i zmiany na korze. Zastanawiam się czy pęd do wycięcia czy można czymś opryskać jak będzie borówka ruszać. Szkoda mi tych pędów bo na nich byłoby 3/4 owoców z krzaka, a mam tylko pięć borówek.


Druga słabo rosła w poprzednim roku słabo rosła. Jesienią pojawiły się czarne zmiany na pędach, które są przy podstawie i/lub na końcówkach pędów. Zastanawiam się czy nie pozbyć się jej i posadzić nowy krzak.

Byłbym wdzięczny za rady/podpowiedzi.
Re: Borówka amerykańska - choroby
Czarne pędy tej z dolnego zdjęcia należałoby już teraz wyciąć poniżej porażenia.
Usychanie samych wierzchołków wzrostu (tak do około 5cm) jest fizjologiczne. Wystarczy te ciemne czubki wyłamać. Zasychanie dłuższych wierzchołków pędów z liśćmi to efekt najprawdopodobniej porażenia grzybem. Może to być szara pleśń (Botrytis cinerea), ale podobne objawy w postaci nekroz na pędach oraz zamierania pędów mogą dać grzyby inne, jak Godronia cassandrae, Phomopsis spp. czy Botryosphaeria spp. Potwierdzeniem szarej pleśni byłoby zamieranie kwiatów i gnicie owoców. Na moich suchych działkach nie ma szarej pleśni, ale wiem, że pryskają w okresie kwitnienia jakimś fungicydem.
Borówka z górnego zdjęcia ma ładne gałązki, ale też bym opryskał, bo te plamki mogą zwiastować szarą pleśń.
O szarej pleśni z https://calfert.pl/najwazniejsze-chorob ... -wysokiej/
Chorobę zamieranie wierzchołków pędów powoduje grzyb Botrytis cinerea. Najczęściej atakuje on jeszcze niezdrewniałe, zielone pędy, które zostały uszkodzone mechanicznie lub przez przymrozki. Charakterystycznym objawem choroby jest brunatnienie wierzchołków pędów, a następnie ich zakrzywianie i wreszcie zamieranie. Generalnie takie pędy powinno się usuwać. Jeśli się tego nie zrobi, to miejsca porażenia przebarwiają się na srebrzystoszary kolor. Ponadto na rosnących, zielonych i niezdrewniałych pędach obserwujemy rozległe, jasnobrązowe plamy. Co więcej, jeśli grzyb jest obecny na pędach, w okresie kwitnienia infekuje również kwiaty. W efekcie dochodzi do porażenia kwiatów i części okwiatu. Z czasem choroba może powodować zgnilizny na rozwijających się owocach lub pozostać w formie utajonej aż do momentu zbioru owoców. Wówczas objawy szarej pleśni na owocach mogą pojawić się dopiero na etapie przechowywania, powodując masowe gnicie i pokrycie owoców szarym nalotem.
Usychanie samych wierzchołków wzrostu (tak do około 5cm) jest fizjologiczne. Wystarczy te ciemne czubki wyłamać. Zasychanie dłuższych wierzchołków pędów z liśćmi to efekt najprawdopodobniej porażenia grzybem. Może to być szara pleśń (Botrytis cinerea), ale podobne objawy w postaci nekroz na pędach oraz zamierania pędów mogą dać grzyby inne, jak Godronia cassandrae, Phomopsis spp. czy Botryosphaeria spp. Potwierdzeniem szarej pleśni byłoby zamieranie kwiatów i gnicie owoców. Na moich suchych działkach nie ma szarej pleśni, ale wiem, że pryskają w okresie kwitnienia jakimś fungicydem.
Borówka z górnego zdjęcia ma ładne gałązki, ale też bym opryskał, bo te plamki mogą zwiastować szarą pleśń.
O szarej pleśni z https://calfert.pl/najwazniejsze-chorob ... -wysokiej/
Chorobę zamieranie wierzchołków pędów powoduje grzyb Botrytis cinerea. Najczęściej atakuje on jeszcze niezdrewniałe, zielone pędy, które zostały uszkodzone mechanicznie lub przez przymrozki. Charakterystycznym objawem choroby jest brunatnienie wierzchołków pędów, a następnie ich zakrzywianie i wreszcie zamieranie. Generalnie takie pędy powinno się usuwać. Jeśli się tego nie zrobi, to miejsca porażenia przebarwiają się na srebrzystoszary kolor. Ponadto na rosnących, zielonych i niezdrewniałych pędach obserwujemy rozległe, jasnobrązowe plamy. Co więcej, jeśli grzyb jest obecny na pędach, w okresie kwitnienia infekuje również kwiaty. W efekcie dochodzi do porażenia kwiatów i części okwiatu. Z czasem choroba może powodować zgnilizny na rozwijających się owocach lub pozostać w formie utajonej aż do momentu zbioru owoców. Wówczas objawy szarej pleśni na owocach mogą pojawić się dopiero na etapie przechowywania, powodując masowe gnicie i pokrycie owoców szarym nalotem.
Re: Borówka amerykańska - choroby
W weekend na mojej młodej borówce (posadzonej jesienią z doniczki C2) obumarł nagle jeden z trzech wychodzących z ziemi pędów (najstarszy i największy). Listki i młode przyrosty boczne sflaczały jak przy przesuszeniu/przelaniu i już się nie podniosły, tylko do końca zwiędły. Ziemia dookoła wydawała mi się dość wilgotna w momencie zauważenia objawów, ale podlałam ją wtedy jeszcze, bo ostatni deszcz był kilka dni wcześniej i od tamtej pory nie była podlewana. Nic to już jednak nie zmieniło.
Czy to możliwe, że to tylko efekt przesuszenia, bądź zaparzenia się od słońca nierozrośniętej jeszcze dobrze bryły korzeniowej pod korą? Z pozostałymi dwoma, mniejszymi pędami nic się przez ten czas nie działo i nie dzieje do dzisiaj. Stąd pytanie, czy przy przesuszeniu nie jest tak, że powinna cała roślina oklapnąć, a nie tylko jeden pęd? Bo jeśli tak, to tutaj musiałaby być jakaś inna, być może groźniejsza przyczyna nagłego obumarcia. Jakaś choroba z zamieraniem pędów? Uszkodzenie korzenia przez jakiegoś szkodnika? Albo nie wiem, może któryś ze szwendających się kotów zrobił sobie w tym miejscu jednorazową kuwetę i to wystarczyło?
Bo jeśli to tylko przesuszenie, to po prostu będę pilnować częstszego podlewania, lecz jeśli bardziej prawdopodobne jest, że to coś innego, to może lepiej będzie ją wyjąć z dołka i wsadzić z powrotem do doniczki (tylko większej), do czasu aż trochę nie podrośnie? I czy wyciąć od razu taki pęd, na którym nagle zwiędły wszystkie liście, czy jest jeszcze szansa, że wypuści nowe (zakładając, że było to na skutek jedynie chwilowego stresu)?
Czy to możliwe, że to tylko efekt przesuszenia, bądź zaparzenia się od słońca nierozrośniętej jeszcze dobrze bryły korzeniowej pod korą? Z pozostałymi dwoma, mniejszymi pędami nic się przez ten czas nie działo i nie dzieje do dzisiaj. Stąd pytanie, czy przy przesuszeniu nie jest tak, że powinna cała roślina oklapnąć, a nie tylko jeden pęd? Bo jeśli tak, to tutaj musiałaby być jakaś inna, być może groźniejsza przyczyna nagłego obumarcia. Jakaś choroba z zamieraniem pędów? Uszkodzenie korzenia przez jakiegoś szkodnika? Albo nie wiem, może któryś ze szwendających się kotów zrobił sobie w tym miejscu jednorazową kuwetę i to wystarczyło?
Bo jeśli to tylko przesuszenie, to po prostu będę pilnować częstszego podlewania, lecz jeśli bardziej prawdopodobne jest, że to coś innego, to może lepiej będzie ją wyjąć z dołka i wsadzić z powrotem do doniczki (tylko większej), do czasu aż trochę nie podrośnie? I czy wyciąć od razu taki pęd, na którym nagle zwiędły wszystkie liście, czy jest jeszcze szansa, że wypuści nowe (zakładając, że było to na skutek jedynie chwilowego stresu)?
- maryann
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4670
- Od: 3 wrz 2007, o 14:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Czechy k. Krakowa
Re: Borówka amerykańska - choroby
Nie, to raczej nie twoja wina, tylko fytoftoroza. Następną kup odmianę odporną, będzie pewniejsza.
Każdy potrzebuje prawdy. Wielu, o ironio, tak bardzo, że zamiast jej poszukać- prawdą nazywają kłamstwo!
Re: Borówka amerykańska - choroby
I ta choroba na borówce powoduje takie gwałtowne odcięcie wody i obumarcie pędów (ten u mnie zwiędnął szybko jak obcięta sekatorem gałązka), czy powinny one najpierw zacząć żółknąć, aż do całkowitego zbrązowienia i uschnięcia?
Kamila
Re: Borówka amerykańska - choroby
Borówki z patogenami grzybowymi żyją latami.
Szybkie zasychanie pędów spowodowane jest nagłą niewydolnością korzeni.
Gdy liście mają ponadgryzane krawędzie, to korzenie są zniszczenia przez larwy opuchlaka.
U mnie młode borówki szybko zasychały również na skutek podkopów nornic.
Szybkie zasychanie pędów spowodowane jest nagłą niewydolnością korzeni.
Gdy liście mają ponadgryzane krawędzie, to korzenie są zniszczenia przez larwy opuchlaka.
U mnie młode borówki szybko zasychały również na skutek podkopów nornic.