
Róże Jowity
- AniaDS
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 14304
- Od: 23 sie 2008, o 00:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
- Kontakt:
Re: Róże Jowity
Tylko o nas nie zapomnij 

- agnesik12
- 200p
- Posty: 299
- Od: 31 sty 2008, o 10:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: Róże Jowity
Jowito róże prześliczne. Wiele mnie z nich urzekło. Czekam na wiele więcej zdjęć. Niesamowity Dr jamain. Kolor przepiękny.
Agnieszka
Re: Róże Jowity
Witajcie, po długim czasie.
Tydzień temu pochowałam moją Przyjaciółkę. Chorowała na białaczkę. Starałam się towarzyszyć Jej do końca. Było to dla mnie ważniejsze, niż moja działka. Przemycałam Jej do szpitala małe bukieciki moich najmocniej pachnących róż ( w szpitalach nie wolno trzymać kwiatów - to straszne; za to łazienka w pokojach szpitalnych na hematologii odkażana jest tylko raz na dwa tygodnie). Trzymała je w kubeczku pod szafką, żeby nikt ich nie zauważył i cieszyła się nimi, jak dziecko. Potem suszyła płatki i trzymała jej w szafce. Pokochała moje róże, tak jak ja. Szkoda, że skwerek przy szpitalu na ul. Grabiszyńskiej (tam znajduje się oddział hematologii) jest tak zaniedbany. Kilka brzydkich, starych ławek obok zachwaszczonych trawników i zaniedbanych drzew. Ani skrawka koloru czy zapachów kwiatów. Pełno śmieci i smród papierosów, bo skwerek służy właściwie głównie za palarnię. Pomyślałam sobie, że gdyby można było stworzyć tam choć namiastkę ogródka, sprawiłoby to wielu chorym choć tę drobną i krótka chwilę radości na ostatnie chwile ich życia. W szpitalu tym, bowiem, mieszczą się dwa największe oddziały: pulmonologii i hematologii, a więc najdłużej przebywają w nim głównie chorzy na raka płuc i różne rodzaje białaczek i innych nowotworów krwi. Tak naprawdę, to chorzy, poza swoją salą w szpitalu (który wg mnie jest najbardziej przygnębiającym we Wrocławiu), nie mają się gdzie podziać, aby na chwilę odpocząć od innych ludzi, pooddychać świeżym powietrzem, przemyśleć kilka spraw. Chodzi po mojej głowie pomysł o urządzeniu takiego miejsca w ramach wolontariatu... Może znalazłoby się kilku takich "zapaleńców", którzy poświęciliby swój czas i siły w stworzeniu czegoś na kształt "ogrodniczego azylu dla chorych"? Nie wiem co prawda, jakie są plany miasta co do tego szpitala. Coś tam ogólnikowo kiedyś słyszałam o likwidacji mniejszych szpitali i o tym, że działać będą we Wrocławiu tylko 3 duże placówki: na ul. Kamieńskiego, na ul. Borowskiej i na Maślicach. Jeśli to byłaby prawda, to nie ma co się angażować, skoro i tak wkrótce szpital na ul. Grabiszyńskiej nie będzie istniał...
'Händel'

Larissa

Casanova

Ingrid Bergman

Tydzień temu pochowałam moją Przyjaciółkę. Chorowała na białaczkę. Starałam się towarzyszyć Jej do końca. Było to dla mnie ważniejsze, niż moja działka. Przemycałam Jej do szpitala małe bukieciki moich najmocniej pachnących róż ( w szpitalach nie wolno trzymać kwiatów - to straszne; za to łazienka w pokojach szpitalnych na hematologii odkażana jest tylko raz na dwa tygodnie). Trzymała je w kubeczku pod szafką, żeby nikt ich nie zauważył i cieszyła się nimi, jak dziecko. Potem suszyła płatki i trzymała jej w szafce. Pokochała moje róże, tak jak ja. Szkoda, że skwerek przy szpitalu na ul. Grabiszyńskiej (tam znajduje się oddział hematologii) jest tak zaniedbany. Kilka brzydkich, starych ławek obok zachwaszczonych trawników i zaniedbanych drzew. Ani skrawka koloru czy zapachów kwiatów. Pełno śmieci i smród papierosów, bo skwerek służy właściwie głównie za palarnię. Pomyślałam sobie, że gdyby można było stworzyć tam choć namiastkę ogródka, sprawiłoby to wielu chorym choć tę drobną i krótka chwilę radości na ostatnie chwile ich życia. W szpitalu tym, bowiem, mieszczą się dwa największe oddziały: pulmonologii i hematologii, a więc najdłużej przebywają w nim głównie chorzy na raka płuc i różne rodzaje białaczek i innych nowotworów krwi. Tak naprawdę, to chorzy, poza swoją salą w szpitalu (który wg mnie jest najbardziej przygnębiającym we Wrocławiu), nie mają się gdzie podziać, aby na chwilę odpocząć od innych ludzi, pooddychać świeżym powietrzem, przemyśleć kilka spraw. Chodzi po mojej głowie pomysł o urządzeniu takiego miejsca w ramach wolontariatu... Może znalazłoby się kilku takich "zapaleńców", którzy poświęciliby swój czas i siły w stworzeniu czegoś na kształt "ogrodniczego azylu dla chorych"? Nie wiem co prawda, jakie są plany miasta co do tego szpitala. Coś tam ogólnikowo kiedyś słyszałam o likwidacji mniejszych szpitali i o tym, że działać będą we Wrocławiu tylko 3 duże placówki: na ul. Kamieńskiego, na ul. Borowskiej i na Maślicach. Jeśli to byłaby prawda, to nie ma co się angażować, skoro i tak wkrótce szpital na ul. Grabiszyńskiej nie będzie istniał...
'Händel'

Larissa

Casanova

Ingrid Bergman

- Maddy77
- 500p
- Posty: 641
- Od: 2 maja 2012, o 18:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
- Kontakt:
Re: Róże Jowity
Jowito bardzo mi przykro z powodu Twojej straty
Twoje różyczki na pewno były dla niej ukojeniem, a zapach zapomnieniem.

Twoje różyczki na pewno były dla niej ukojeniem, a zapach zapomnieniem.
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11748
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Róże Jowity
Jowitko zobacz jak niewiele do szczęścia potrzebne ...kilka płatków róż...oznaka życia ...
Przykro mi z powodu Twojej przyjaciółki,jak dobrze mieć taką przyjaciółkę jak Ty
Dobrze pomyślałaś o skwerku z różami przy szpitalu,na pewno niejedna osoba miałaby choć troszkę radości i móc powąchać albo podziwiać różyczki
Przykro mi z powodu Twojej przyjaciółki,jak dobrze mieć taką przyjaciółkę jak Ty

Dobrze pomyślałaś o skwerku z różami przy szpitalu,na pewno niejedna osoba miałaby choć troszkę radości i móc powąchać albo podziwiać różyczki

Re: Róże Jowity
Dzięki, Dziewczyny za zrozumienie
Chyba rzeczywiście poważnie się nad tym zastanowię . Muszę tylko zdobyć potrzebne informacje odnośnie planów miasta co do tego szpitala. Jeśli zacząć coś robić, to jeszcze przed zimą.

Chyba rzeczywiście poważnie się nad tym zastanowię . Muszę tylko zdobyć potrzebne informacje odnośnie planów miasta co do tego szpitala. Jeśli zacząć coś robić, to jeszcze przed zimą.
- camellia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4512
- Od: 21 mar 2010, o 16:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże Jowity
Bardzo mi przykro. Pomysł urządzenia skwerku świetny i będę trzymała za niego kciuki. W Warszawie widuję różne skwerki, nawet różane ale to popularne odmiany sadzone z marszu. Wyobrażam sobie, jak pięknie wyglądałyby na takim skwerku "niepospolite" dla większości odmiany, piękne krzewy 

- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11748
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Róże Jowity
Jowitko mogłabyś wstawić fotki Felicite Permantier? Jak się u Ciebie spisuje w tym roku? 

Re: Róże Jowity
Witaj, Aniu!
Felicitka w tym roku bardzo podskoczyła do góry. Cieszę się z tego niezmiernie, bo przez dwa pierwsze lata była mikruską nieprzekraczającą 60 cm. Obecnie ma ok. 180 cm wysokości (tyle ma mój płot), a więc przerosła mnie. Kwitła w czerwcu ok. 10 kwiatuszkami. Wczoraj ją sfotografowałam. Wygląda na zdrową, tylko dolne liście, znajdujące się do ok. 30 cm nad ziemią złapały czarną plamistość i rdzę. Pozostałe zdjęcia są z tego roku, z czerwca. Pozdrawiam ciepło




Felicitka w tym roku bardzo podskoczyła do góry. Cieszę się z tego niezmiernie, bo przez dwa pierwsze lata była mikruską nieprzekraczającą 60 cm. Obecnie ma ok. 180 cm wysokości (tyle ma mój płot), a więc przerosła mnie. Kwitła w czerwcu ok. 10 kwiatuszkami. Wczoraj ją sfotografowałam. Wygląda na zdrową, tylko dolne liście, znajdujące się do ok. 30 cm nad ziemią złapały czarną plamistość i rdzę. Pozostałe zdjęcia są z tego roku, z czerwca. Pozdrawiam ciepło










- tralaluszy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3302
- Od: 5 sty 2010, o 18:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Re: Róże Jowity
no, proszę, doczekałam się
dzięki za info
tylko dlaczego nie wstawili zdjęć róży, skoro im je wysłałam
?

dzięki za info

tylko dlaczego nie wstawili zdjęć róży, skoro im je wysłałam

- AniaDS
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 14304
- Od: 23 sie 2008, o 00:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
- Kontakt:
Re: Róże Jowity
Z tymi zdjęciami to czasem dłużej trwa
Ja również gratuluję, róża będzie sławna

Ja również gratuluję, róża będzie sławna

- camellia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4512
- Od: 21 mar 2010, o 16:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże Jowity
Super wiadomość, miałam u nich nie zamawiać tej jesieni ale taki rarytasik... obawiam się, czy wiosną jeszcze coś zostanie no i mam dylemat... Piękna to róża 

Re: Róże Jowity
Witajcie. Dzięki za miłe słowa. Chyba zacznę już powoli podsumowywać tegoroczny sezon różany.
Najpierw ogólnie; to był ciężki sezon dla róż. Nie dość, że wymarzło ich sporo ( ja miałam niesamowite szczęście, bo wypadło mi tylko 5 sztuk), to w lipcu były upały, a w sierpniu prawie cały czas padało. Od września, moja działka praktycznie cały dzień znajduje się w półcieniu ( za płotem mam park ze starymi, wysokimi drzewami, które z powodu niższego już położenia słońca na horyzoncie, prawie całkowicie nie dopuszczają do mnie światła; a ponieważ są od południowej strony, wszystko jest zrozumiałe), co skutkuje słabszym lub prawie nieobecnym kwitnięciem. Jedynie te róże, które usytuowane są z przodu działki cieszą się większym nasłonecznieniem i dlatego też dłużej kwitną. Wykorzystam tę wiedzę w nowych nasadzeniach tegorocznej jesieni. Zamówiłam, bowiem, (mimo wcześniejszego zarzekania się, że nigdy nie będę sadzić róż jesienią) 13 krzaczków w sklepie F. Nie mogłam się oprzeć niektórym ?angielkom? i innym pięknotkom.
Tego lata nie chodziłam tak intensywnie na działkę, jak to mi się zdarzało w poprzednich sezonach. Jak wiecie, bo wcześniej o tym pisałam, odwiedzałam chorą na białaczkę Przyjaciółkę. Wpadałam czasami po różyczki dla niej i mknęłam dalej. Jednak robiłam zdjęcia systematycznie. Dzięki temu postaram się przedstawić Wam moje tegoroczne księżniczki.
Zacznę może od białych róż. Pomyślałam, że "zabiorę się za nie" kolorami.
Alba Maxima
Jest już u mnie 3 lata. W tym roku urosła bardzo wysoko, ogałacając się od dołu. Kwitła tylko na końcach pędów. Postanowiłam ją, więc, zagęścić i po przekwitnięciu, te długie kolczaste ?baty? skróciłam o połowę. Niestety, nie spowodowało to, jednak, jak się spodziewałam, pojawienia się licznych, młodych przyrostów. Może na wiosnę...? Pod koniec lata zaczęła chorować na rdzę. Musiałam poobrywać sporo liści i wyzbierać, to co upadło na ziemię. Higiena, to podstawa w pielęgnacji róż.
[/url]
[url=http://imageshack.us/photo/my-images/80 ... 761nd.jpg/]
Najpierw ogólnie; to był ciężki sezon dla róż. Nie dość, że wymarzło ich sporo ( ja miałam niesamowite szczęście, bo wypadło mi tylko 5 sztuk), to w lipcu były upały, a w sierpniu prawie cały czas padało. Od września, moja działka praktycznie cały dzień znajduje się w półcieniu ( za płotem mam park ze starymi, wysokimi drzewami, które z powodu niższego już położenia słońca na horyzoncie, prawie całkowicie nie dopuszczają do mnie światła; a ponieważ są od południowej strony, wszystko jest zrozumiałe), co skutkuje słabszym lub prawie nieobecnym kwitnięciem. Jedynie te róże, które usytuowane są z przodu działki cieszą się większym nasłonecznieniem i dlatego też dłużej kwitną. Wykorzystam tę wiedzę w nowych nasadzeniach tegorocznej jesieni. Zamówiłam, bowiem, (mimo wcześniejszego zarzekania się, że nigdy nie będę sadzić róż jesienią) 13 krzaczków w sklepie F. Nie mogłam się oprzeć niektórym ?angielkom? i innym pięknotkom.
Tego lata nie chodziłam tak intensywnie na działkę, jak to mi się zdarzało w poprzednich sezonach. Jak wiecie, bo wcześniej o tym pisałam, odwiedzałam chorą na białaczkę Przyjaciółkę. Wpadałam czasami po różyczki dla niej i mknęłam dalej. Jednak robiłam zdjęcia systematycznie. Dzięki temu postaram się przedstawić Wam moje tegoroczne księżniczki.
Zacznę może od białych róż. Pomyślałam, że "zabiorę się za nie" kolorami.
Alba Maxima
Jest już u mnie 3 lata. W tym roku urosła bardzo wysoko, ogałacając się od dołu. Kwitła tylko na końcach pędów. Postanowiłam ją, więc, zagęścić i po przekwitnięciu, te długie kolczaste ?baty? skróciłam o połowę. Niestety, nie spowodowało to, jednak, jak się spodziewałam, pojawienia się licznych, młodych przyrostów. Może na wiosnę...? Pod koniec lata zaczęła chorować na rdzę. Musiałam poobrywać sporo liści i wyzbierać, to co upadło na ziemię. Higiena, to podstawa w pielęgnacji róż.















