Danusiu uporałaś się z komponowaniem rabat?
Pewnie masz już pierwsze różane kwiaty.
Zima przetrzebiła nasze kolekcje i ja również nic jeszcze nie dokupiłam.
Obserwuję co się stara przeżyć za wszelką cenę ale chyba tracę cierpliwość i wykopię wszystkie zdechlaczki
KaRo pisze:Danusiu uporałaś się z komponowaniem rabat?
Pewnie masz już pierwsze różane kwiaty.
Zima przetrzebiła nasze kolekcje i ja również nic jeszcze nie dokupiłam.
Obserwuję co się stara przeżyć za wszelką cenę ale chyba tracę cierpliwość i wykopię wszystkie zdechlaczki
Karo,najgorsze jest to,że jak wykopuje to okazuje się ,że pod ziemią "jest coś" i dylemat-zostawić czy wyrzucić.Z bólem wyrzucam bo to coś do jesieni nie urośnie tak żeby zimę przeżyć.Szkoda zachodu i nadziei
To już wiem co zrobić z moją New Dawn... zwłaszcza, że u niej odbija najlepiej podkładka.
Z drugiej strony podchodząc do tego filozoficznie, wreszcie będzie miejsce na nowe chciejstwa...
Jestem kolejna, której wypadła Aloha (pozostała mi metryczka), a oprócz niej bardzo dużo innych róż. Szkoda mi Rosenstadt Freising, Amerikan Pilar,Newn Dawn i mnóstwa innych. Jeszcze nie wszystkie wykopałam, mam nadzieję, że może jednak... Zapewne wybije z podkładki więc i tak wykopię. Zmarzły mi 4 powojniki, ostrożnie podejrzałam w przekonaniu, że coś tam w ziemi żyje i pcha się na świat, a tam kępka poczerniałych patyczków i korzeni. Hibiskusy też padły i barbula, i niebywałe, ale łubiny, a nawet dwa ogniki.
Rozmiar szkód najlepiej obrazuje różanka żółta, z 36 róż zostało 13.
Liżę rany i zapewne nie jestem w tym odosobniona.
Pozdrawiam mimo wszystko optymistycznie, Danuta
Zupełnie zapomniałam, że dzięki Asi JLG mam dwie różyczki Scarlet Moss, na które polowałam długo, acz bezskutecznie. Asia pamiętała, zadzwoniła do mnie i przypomniała mi o nich.
Ja cały czas pocieszam się, że to była wyjątkowa zima/wiosna, następna taka nie musi być.
Pozostaje jedynie wyciągnąć wnioski na przyszłość - więcej terminatorek, ściółka jak w Powsinie min. 5 cm, siarczan potasu i magnezu na drewnienie, gruba warstwa włókniny, słomy.
I zmiana podejścia do ogrodu - przyzwyczajenie się do świadomości, że po każdej zimie znajdą się jakieś straty...
Danusiu i Joasiu to ten nasz ostry klimat podobne straty i ilości przykro patrzeć na "zgliszcza" doszłam do wniosku że tuje,berberysy, peonie, hosty i liliowce to najodporniejsze rośliny, bo jeszcze 3 jałowce u mnie też będą do wykopania
Jako pierwsza zakwitła Stanwell Perpetual, ona w ogóle nie zwraca uwagi na klimat, brak śniegu i mróz, to pancerniak. Niestety, nie grzeszy urodą.
Całkiem dobrze mają się Red Leonardo da Vinci i Akropolis, Heidi Klum, Aqarel, Friendship.
Zaskoczyły mnie pewniaki, które zmarzły niemal do gruntu, teraz różnie odbijają:
G. de Feligonde - jedna ładna i pełna pąków, druga mizerna, Rumba, Victor Verdier, Graham Thomas, Robin Hood - rosną, Louise Odier - chyba się nie lubimy, mizerna, podobnie Elfe i Pirouette, Meizner Fachnast - mizerota straszna, ale ona ma tak od lat.
L. Lucia - zaskoczenie, bo nie marzła, a wymarzła teraz niemal do gruntu. Z kilkunastu Cecylii - zostały 4 - reszta wykopana bez oznak zycia.
Veilchenblau - zmarzła do gruntu, odbija, ale nie zakwitnie, bo ona kwitnie na dwuletnich.
Żyją, ale ledwo, ledwo Madame Pierre Oger, Marie Antoinette, Ena, Nina.
I kompletne zaskoczenie - zmarzła niemal do gruntu Flammentanz - nawet zieleone pędy, w kwietniu poczerniały zupełnie.
Pomarzło zupełnie lub częściowo wiele bylin, np. juka, ostrogowiec.
Straszą puste miejsca po różach i reszcie.
Natomiast zaskoczyły mnie swoją żywotnością i obfitością peonie, rozwary, kocimiętka, krwawnik i ostróżki.
To na razie taka pobieżna relacja.
Pozdrawiam, Danuta
Danusiu u mnie jeden z wymarzniętych powojników jeszcze nie wykopany na szczęście puścił wczoraj maleńkie odrosty po tych deszczach, ale tzw. różane pewniaki jak Compesion, Elmmshorny, Boniki,The Pilgrim,Pat Austin,Frendship też padły nie mówiąc o innych