
U mnie masakra, miałem zrezygnować z arbuzów w tym roku bo nie wyrabiam czasowo.

Tunel mi się rozsypał w pi.. i babram się z nim. Najpierw spawanie kawałków bo samo sito(tunel ma 30 lat i to jest jego drugi remont kapitalny) , do tego święta a mnie się skończył drut w migomacie, ledwo to pokleiłem. Drugi dzień czyszczenie i malunek, a jeszcze dwa malowania i potem najgorsze, bo prasowanie folii. To jest mój podstawowy tunel do pomidorów. A pracuję na etacie na zmiany więc nie mam czasu za wiele, do tego pogoda mnie trzyma w garści, bo nie mam pomieszczenia i robię wszystko na zewnątrz. Skopałem poletko szpadlem dla arbuzów, ale nie mam kiedy tego rozbić i przygotować. Na dużym ogrodzie w tym roku nie mam miejsca na zabawy z arbuzami, bo badyle są tak drogie w sklepach, że trzeba mieć swoich jak najwięcej. Na takie fanaberie jak arbuz muszę wręcz" wyrwać" pole z ugoru i dlatego skopałem trochę trawnika. Nie ma mi kto pomóc a sam zwyczajnie nie wyrabiam czasowo.
Ale dziś (właściwie przedwczoraj) posiałem pestki do ziemi już namoczone. Pomimo zmęczenia po całym dniu darcia rdzy szczotką na wiertarce, malowaniu i innych robotach postanowiłem się przełamać i nie zmarnować nasion i czasu.
Nie wiem kiedy co wyrośnie i przesadzę.W garażu leży nowy tunel kupiony specjalnie dla arbuzów, ale chyba nie zdążę w tym roku z nim. Do postawienia mam dwa tunele (ten remontowany 3x6m) i drugi lekko już zdezelowany "chińczyk" 2x3,5m , oba na pomidory. Ponieważ mam małe szanse na ten trzeci tunel dla arbuza to posadziłem odmiany raczej nie potrzebujące koniecznie tunelu. Podstawowy arbuz w tym roku (w tamtym był Janosik) to Złoto Wolicy, planuję 6 krzaków, do tego Rosario ze 4 krzaczki i ze 3 Crimsony Sweet, jako rezerwa wejdzie zwyczajny arbuz czerwony NN który mam od dawna i ma dobre owoce. Na razie wysiałem 22 nasiona ale planuję jeszcze ze 6 posiać i może do gruntu wsieję coś ale dopiero po przymrozkach, choć w mojej okolicy sezon wegetacyjny jest zbyt krótki i te siane do gruntu nie zdążą raczej wyrosnąć i dojrzeć.
Na razie walczę z czasem.

Chciałbym mieć pole zrobione glebogryzarką, naszpikowane obornikiem i tylko czekać aby posadzić wyrośnięte na 4-ty liść rozsady do gruntu, ale niestety to na razie tylko w sferze marzeń. Nie mam maszyn, pola i pomocnika , na razie sam kombinuję jak by tu temat ogarnąć. I nie żeby się skarżył, bo bez arbuzów można żyć, ale mam w domu ponad dwudziestoletniego bezrobotnego syna, zdrowego , który śpi całe dnie a nocy napie....ala do rana na kompie. Twierdzi, że jego takie roboty nie interesują , a ja zwyczajnie nie mam serca zamknąć mu lodówki i wywalić z domu, bo jest to mój syn, mimo tego ze totalnie mi w niczym nie pomaga.

Dzieci dziś zwyczajnie nie chcą nawet z ciekawości na ogród spojrzeć, wszystko się pozamykało w wirtualnym świecie, bo tam nic nie trzeba fizycznie robić. Nie wiem co dalej będzie, jak sobie pomyślałem, że mogę zachorować nagle na jakąś nawet infekcję i wylądować w łóżku na 2 tygodnie, to od razu by było po całej uprawie. Bo nie ma kto mnie zastąpić a czasu nie zatrzyma,jak się "prześpi" to po zabawie.
Ech, szkoda pisać, jedynie trawa rośnie u mnie jak szalona bez jakiejkolwiek stymulacji i jest z tym też mnóstwo roboty.
