Ale długo mnie nie było
Zagubiłam swój wątek
Na dokładkę czas jakby się skurczył.
Ale nie próżnowałam i pokażę na koniec efekt ostatniego weekendu.
Lucynko, 
niestety zdrowie, szczególnie w naszym mieście jest często na wagę złota. Cały czas coś. Jak nie chorowałam do tej pory, tak przez ostatnie 2 lata nadrabiam wszystkie choroby.
Ale nie jest źle.
Ogród dla mnie to wytchnienie nie obowiązek, więc nigdy nie miałam problemu z tym, że cos nie było zrobione. Mam do tego raczej zdrowe podejście.
Musimy kiedyś się spotkać, ale na razie terminy mam napięte.
Reniu, posadziłam siewki do gruntu. Zobaczymy co z nich wyrośnie.
Zdrowie w pewnym wieku zaczyna szwankować. Trzeba się z tym pogodzić.
Soniu, czasu nie znalazłam. Nie sprawdziłam czy pod rozchodnikiem mam opuchlaki. Zajmowałam się wieloma innymi sprawami, dzięki tobie mam też nowa rabatę w ogrodzie.
Daysy, nasionka jeszcze jakieś mam, ale czekam na to co wyrośnie z tego co posiałam. Zostawiam na wszelki wypadek.
Liczę, że moich kilka sadzonek ładnie zakwitnie i wtedy będą nasionka. I że będą się rozsiewały tak jak orlaya same.
Moja gilenia po kolejnym przesadzeniu wreszcie pokazała swoje 3 gałązki. Liczę, że w końcu znalazła ostateczne miejsce i bedzie miała możliwość rozrośnięcia się.
No to odsłona mojej nowej rabatki, a raczej kącika. Zawsze marzyłam o wodzie w ogrodzie. Biłam się z myślami, kombinowałam, aż w końcu postanowiłam.
Wszyscy znawcy ogrodów odradzali mi ten krok, ale ja się uparłam. Nie wiem, czy za rok, albo dwa nie będę zasypywać tych oczek, ale musiałam sprawdzić.
Otóż wymyśliłam sobie leśne oczka wodne. Takie naprawdę oczka, ale w nowoczesnej formie.
Same oczka to nic, ale miejsce...
Dlatego właśnie mi to odradzano.
Mam w lewym rogu ogrodu sosnę pod którą jest dużo cienia, na dokładkę lecą igły, a obok rośnie czereśnia, więc jest wiosną dużo płatków, a jesienią liści.
Ale pomyślałam sobie, że jesienią to ja już te oczka będę powoli wypróżniała, więc będę mogła je okryć siatką, żeby nic tam nie wlatywało.
Zakupiłam więc kastry budowlane już jesienią, ale całą zimę biłam się z myślałam.
Aż w weekend nagle postanowiłam i zrobiłam. Kolejnym problemem było to, że kastry kupowałam przez internet i okazały się głębsze niż chciałam. Zaczęłam bać się o zwierzaki, szczególnie jeże. Ale i to chyba rozwiązała. Przepołowiłam skrzynkę na owoce na nią położyłam kamienie, bo skrzynka wypływała na wierzch. Muszę je jeszcze uzupełnić, bo jeszcze tę skrzynkę widać. Nie jest to do końca to co chciałam, bo chciałam mieć czarną, gładką wodę, a teraz widać z niej skrzynkę i kamienie. Chciałam, żeby na powierzchni pływały pistie, ale nie wiem, czy teraz to będzie ok. Jeszcze trzeba poprawić, nie wiem jak wykończyć brzeg, żeby było naturalnie. No i rośliny muszą się rozrosnąć.
Posadziłam tam przede wszystkim Hakonki, (Soniu

) kosmatki, paprocie, nukdenię, pierwiosnki japońskie. parzydełka i ciemierniki.
A oto ono
