
Wróciłam do miasta a tu... ZIMA !
I to tak konkret. Śmieję się do znajomych mam, że biedne nasze dzieci wreszcie doczekały śniegu i to w ferie im się trafiło tak że mogą pojeździć na sankach ( jak mają, bo niektórzy się już pozbyli). Ale żarty żartami, ale koleżanka ma dziecko 4 letnie to pierwsza jego zima taka że bawi się na śniegu.
Czy dorośli się tak cieszą to kwestia dyskusyjna, szczególnie w mieście, gdzie jest śliskie słone błoto. Ja już zainaugurowałam sezon i przedwczoraj przy powrocie z pracy "siadłam" na ulicy 4 razy

Ale ważne, że wreszcie się trochę pogoda naprostowała, bo obserwowałam to z przerażeniem.
Podczas naszych wędrówek leśnych zauważyłam bardzo dużo pąkow na drzewach. Na działce też wszystko startowało i aż powiem szczerze, że w pewnym momencie jak zajrzałam pod moje stroiszowe osłonki to zastanawiałam się czy ich nie zdjąć.
Jestem ciekawa jak ta wiejska grządka będzie wyglądać na wiosnę, bo ilośc siewek jaka tam była jest szokująca.. .
W miescie jeszcze na działkę nie weszłam, bo nie mam kiedy. Jak już wychodzę z pracy to jest 17 i ciemno i zimno. Wiem tylko że jest równa biała kołderka poprzerywana gdzieniegdzie śladami łapek zwierząt przemykających przez teren. Bardzo ładnie to wygląda.
Mam nadzieję, że ten stan się utrzyma i że się po tym obudzi piękna wiosna a wszystkie moje kwiaty tak wylezą, że będę zachwycona.
Nie daruję w tym roku kwiatom. Tamten rok mnie tak to frustrowało że biorę to za punkt honorów mieć kwiaty.
Przejrzałam znowu moje nasiona i zaplanowałam siewy. Nawet juz namoczyłam waciki, ale koniec końców pozwoliłam im wyschnąć i użyłam do innych celów, bo mnie śnieg nawrócił.

Co nie oznacza że mi przeszło. Dalej nie mogę się doczekać
