Witajcie!
Pogodę pomijam milczeniem, bo nie chcę się wyrażać.
Niemal cały dzień zajęło mi zlewanie kolejnych nalewek. Długo, bo jakoś tak powoli się poruszałam, zupełnie jak mucha w smole.
Pozostał mi jeszcze tylko nalew na owocach pigwowca, ale on musi jeszcze co najmniej dwa tygodnie postać.
Jakoś tak na początku listopada zrobiłam zdjęcie mojej nerine, która dopiero przygotowywała się do kwitnięcia.
Nie wierzyłam, że zakwitnie bez słońca, więc przeniosłam ją do doniczki i przyniosłam na cieplejszy balkon.
Dzisiaj wiem, że dobrze zrobiłam
Maryniu - kilkuletnia naleweczka to sama pychota. Im dłużej stoi, tym smaczniejsza.
U mnie tak długo postoją tylko te, które głęboko chowam, a taka zlana wprost znad owoców nie nadaje się do spożycia, bo po pierwsze nie jest słodka, a po drugie musi jeszcze postać w butelkach co najmniej 4 tygodnie w ciemnym miejscu.
Moje wypociny głównie na prezenty przeznaczamy, bo M teraz absolutny abstynent z konieczności, a ja głównie leczniczo.
Natalko - ja też wg metryki urodziłam się w listopadzie, ale po prawdzie to we wrześniu pod znakiem 'panny'. Dwa razy obchodzę urodziny: raz dla znajomych, raz dla rodziny.
Z miodem robię tylko nalewki prozdrowotne, m.in. malinowo - jeżynową i pigwową, wszystkie inne z cukrem.
Ewuniu [ewarost] - oczywiście Kargul wiedział, co mówi.
Kasiu [Kasiula] - dobrze powiedziane: niech sobie teraz chryzantemki odpoczną i nabierają sił.
Takie napoje faktycznie dobre, tym bardziej że robię
małoalkoholowe, takie bardziej do ciasteczka.
Pozdrawiam wzajemnie,

w sprawie pogody....Właśnie zaczął padać deszcz.
Wszystkim miłym gościom życzę radosnego Święta Niepodległości i dobrego całego weekendu.
