Florianie - i za taki właśnie kolor go uwielbiam.
Niektórzy nie lubią takiego koloru, ale mnie pasuje, jest nie do podrobienia.
Izuś - łatwy do uprawy nie jest, ale jak piszesz cieszę się z tego co mam.
Słonka na nim mało i szybko znika, ale latem jest ok.
Całość klimatu poprawiają żywopłoty, wcześniej dzięki nim ogród się nagrzewa i nieco póżniej wyziębia.
Tak, to zawilce japońskie, dość długo kwitną i są odporne na deszcze.
Aniu - też nie wiem co to za odmiana dzielżanu.
Ale gdzieś mam zapisane.
Teraz po tych deszczach wszystko tak zmoczone, że szok.
Róże w cętkach, floksy z obitymi płatkami, astry w pozycji horyzontalnej, aż się boję, że juz nie będzie na co popatrzeć.
Tawułka jest karłowa i kwitnie jako ostatnia, ale nie znam odmiany, jest u mnie od bardzo dawna.
Bo prognozy u mnie są paskudne.
Izuś - tuja - mam podobne odczucia, albo ta pogoda nas zwodzi i skraca lato z roku na rok.
Róże ładnie jeszcze miały kwitnąć, ale przy tej pogodzie pączki gniją na potęgę.
Astry nadal w pakach i zwisają aż do ziemi z nadmiaru wody, może je nawet połamać i nie rozkwitną.
Kupiłaś róże ?....super a jakie ?
Cieszę się, że prymulka daje czadu, ale przed zimą oberwij kwiatki żeby wiosną znowu zakwitła na bogato.
Elżuś - oby jak najdłużej, ale niestety się nie zapowiada.
Wszystko w oczach marnieje w tym deszczu i zimnie.
Pączki odpadają albo gniją, aż strach się bać co będzie dalej.
Na różach było tyle pąków, trawy miały zrobić piękne kitki a tu kicha....ziąb do kości i mokro.
Oby wreszcie ta pogoda się poprawiła.
Mam na pomidorach pod osłoną jeszcze zielone owoce, nie wiem czy zdążą dojrzeć czy je zebrać.
A jak twoje ?
Jadziu - no popatrz....a ja tyle razy próbowałam i nic z tego nie wyszło.
W dodatku padł mi drugi wawrzynek i nie wiem dlaczego.
Może one nie są aż tak długowieczne jak myślałam, bo na pewno nic ich nie podgryzło, to przecież rośliny trujące.
Tak, dobrze pamiętasz Jadziu

a hastaty mi chodziło, bo wszystkie moje wymarzły tej wiosny, szkoda że ich nie okryłam po pierwszych mrozach.
A chcesz nasiona moich kleome, tych dwukolorowych, trochę zebrałam, nie wiem tylko czy zachowają te cechy w następnym pokoleniu.
Arkadiuszu - dziękuję

za wizytę i miły wpis.
Dziękuję bardzo i wzajemnie życzę dużo

i ciepła.
Dorotko - oj nie taki już kolorowy.
Zdjęcia z małym poślizgiem.
Coś nam ta jesień nie najlepiej się zapowiada.
U mnie leje na okrągło, aż mi woda w najniższym miejscu w szklarni zaczyna zalegać.
O pracy na ogrodzie można tylko pomarzyć.
Mireczko - miło Cię widzieć.
Liliowce ludzie sadzą w sierpniu te z zamówień, bo wtedy je wysyłają, ale to nie jest korzystny dla nich termin.
One się przyjmują, wypuszczają świeże liście a mróz ścina wszystko w środku wegetacji, co mocno je osłabia i dlatego wiele z nich wiosną nie odbija, albo słabo i nie kwitnie.
U mnie szczawik nie zimuje w gruncie, tylko wymarza całkowicie, to nie klimat dla niego.
Przy łagodnej zimie może mu się udać, ale przy normalnej i jeszcze bez śniegu ginie.
U Ciebie kaczki w ogórkach a u mnie pogoda skreśliła je skutecznie z listy eksperymentów.
Drugi rzut skosiły choroby i zła pogoda.
U mnie nadal leje.
Dominiko - witaj.
Gdybyś teraz widziała te wszystkie kwiaty to byś zapłakała razem ze mną.
Już dawno tak deszcze nie poniszczyły ich jak teraz.
Do tego zimne noce nie dodadzą już im uroku.
Tak mi szkoda lata......
Moje laboratorium pomidorowe.......

........to ono teraz dodaje mi otuchy i radości.
Pomidorki w dojrzewalni czekają na swój czas do zbioru nasion na przyszły sezon.
I znowu mam dylemat, bo tyle odmian mam jeszcze do wypróbowania i to bardzo ciekawych, a tu chciałoby się wrócić do tych już sprawdzonych i smacznych.
A miejsca brak i czuję że znowu czeka mnie w następnym sezonie doniczkolandia.
To oczywiście tylko ułamek tego co już spakowane , albo się suszy na parapetach.
Rany.....przemysłową folię by tym obsadził, aż żal serce ściska, że takiej nie mam.
Ale dobre i to co mam.
Trochę takich tam ujęć jeszcze sprzed deszczy.
Dobrze po raz pierwszy zapowiadały się trawy, zwłaszcza miskanty.
Ale już widzę połamane żdżbła i nie wiem czy nie pójdą na straty.
Ech......nieciekawie zapowiada nam się jesień.
Na koniec moje ulubione dzikie przymiotno.
To roślina nie do zdarcia a w ogrodzie świetnie robi za tło nadając ogrodowi romantycznego wyglądu, zwłaszcza latem. Zastępuje u mnie gipsówkę, która za nic nie chce rosnąć w mokrej glinie.
Nadal kwitnie i nawet połamane daje rady, co mnie bardzo cieszy.
