Dziękuję wszystkim za zaglądanie i miłe słowa.
Ewuś miło.
Małgosiu trawy już powoli zmieniają kolor na jesienny, co wcale nie odbiera im urody.

Hosty rzeczywiście szybko jesienią stają się brzydkie, ale moim zdaniem i tak warto je mieć. Szczególnie się sprawdzają do zakrywania liści tulipanów po przekwitnięciu.

Hortensjom też zżółkły liście, ale nadal zdobią ogród.
Aneczko róże już posadzone.

Leonardo powędrował na nową rabatę, bo stwierdziłam, że za dużo na skarpie. Posadziłam tam róże w większych odstępach, musi być miejsce na trawy i byliny, żeby nie było łyso przez pół roku. Hosty lubię, nawet jak brzydko się starzeją, mało pracy przy nich.

Bylin do wykopywania na szczęście nie mam, bo już by mi siły nie starczyło.
Zuza trawnik dziś będzie koszony, to trochę liści zniknie, ale na brzozach jeszcze sporo, więc niedługo znowu będzie nakrapiany.

Młodą ostnicę też zakrywają liście, może pod kołderką łatwiej przezimuje. Zebrinus nie rozwinie kłosów do końca, już zimno.
Dorotko większość traw wyhodowałam z nasion lub jednej kupionej sadzonki. Efekt jest dopiero po dwu latach, ale jaka frajda.

Ja staram się łaczyć trawy z bylinami, a od tego roku posadziłam róże. Jak to będzie wyglądać, okaże się pewnie za dwa, trzy lata.
Olu u mnie żadna trawa brązowa nie przeżyła zimy.

Kupuję co roku nowe. Miałam w tym roku wykopywać, ale jeszcze raz spróbuję, posadzona jest na skarpie przy różach. Może na żywopłotem z choiny kanadyjskiej będzie bardziej osłonięta od wiatrów i da radę.

Tylko rozplenicę Rubrum mam w doniczce i schowam na zimę. Koło żywopłotu zostawiłam trochę smagliczki, nadal kwitnie.
Marysiu posadziłam tylko róże, bo miałam bardzo zajęty tydzień. W przyszłym ma być ponad 10 stopni, jeszcze będzie miło wyjść do ogrodu.

Muszę zastosować twój sposób i ponakrywać niektóre byliny resztkami.

Ostatnie kwitnące byliny.
Wandziu mamy łagodne zimy i ciepłe lata, to trawy ciepłolubne zdążą zakwitnąć.

Linie kroplujące zakładałam najpierw przy najwrażliwszych na suszę roślinach, w taki sposób, żeby było je łatwo przekładać. Potem dokładałam tak, żeby woda docierała do kolejnych miejsc. Jak zmieniam nasadzenia, to dokładam odgałęzienia. Wiele miejsc podlewam jednak ręcznie, bo u mnie nieustanne rewolucje.

wszystko ciągle na wierzchu, bo wiosną oczywiście będą kolejne zmiany. Nornice też zmuszają mnie do ciągłego przekopywania rabat, więc nawet przykrycie rur korą nie zawsze się sprawdza.
Samosiejki mnie kochają.

Wysiała się czarnuszka, smagliczka, żeniszek, ostróżka jednoroczna i trawa kanarkowa. Na szczęście większość nie przeżyje zimy.
