O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2749
- Od: 13 lip 2009, o 20:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Dzięki za spacer po królewskim ogrodzie i czekam na kolejny odcinek.
A wiesz, że te "groszkowe słupy "mnie nie zachwycają..? Podobne ma Monty Don (niestety, widziałam tylko w tv). Dla mnie to wygląda jakoś tak nieporządnie, chociaż same kwiaty groszku są cudne.
A wiesz, że te "groszkowe słupy "mnie nie zachwycają..? Podobne ma Monty Don (niestety, widziałam tylko w tv). Dla mnie to wygląda jakoś tak nieporządnie, chociaż same kwiaty groszku są cudne.
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8313
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jaguś
wspaniale , że pokazujesz te piękne ogrody.
I cieszę się , że mogę dzięki Tobie zobaczyć jeszcze te miejsca, w których nie byłam i już chyba nie będę.
Oni tam w Anglii to mają chyba jakiegoś fioła na punkcie tego groszku.
Podejrzewam, że w naszych ogrodach taki groszek wśród przystrzyżonych bukszpanowych żywopłocików rósłby
na eleganckiej pergoli a nie na jakiś drapakach z patyków. Ale to już taki angielski styl.
Miłego weekendu

wspaniale , że pokazujesz te piękne ogrody.
I cieszę się , że mogę dzięki Tobie zobaczyć jeszcze te miejsca, w których nie byłam i już chyba nie będę.
Oni tam w Anglii to mają chyba jakiegoś fioła na punkcie tego groszku.
Podejrzewam, że w naszych ogrodach taki groszek wśród przystrzyżonych bukszpanowych żywopłocików rósłby
na eleganckiej pergoli a nie na jakiś drapakach z patyków. Ale to już taki angielski styl.

Miłego weekendu

- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagódko, pędzisz po tych zielonych pokojach prawie jak Ibra
Już drugi raz robię podejście, żeby tu coś napisać i po raz drugi jak jestem przy końcu wpisów, to nie pamiętam co było na początku... Tak, wiem, wiem - "na początku był chaos"
Nic to, piszę co pamiętam:
Ogród angielski, jak zawsze na najwyższym poziomie - i wejście, i zakamarki, i ogrodowe rzeźby (patrz smoki) i bylinki, co się pchają do obiektywu
Nic tylko zazdrościć, że możesz na własne oczy oglądać takie rarytasy
Wycieczka po ogrodach Anglii to moje marzenie, liczę, że kiedyś.... 
Co do Mendozy - "popełniłam" takie pozycje jak: "Przygoda fryzjera damskiego", "Brak wiadomości od Gurba" i "Prześwietny raport kapitana Dosa" (wszystkie są w moim posiadaniu). Czy mnie śmieszyły? Tak, aczkolwiek jest to zupełnie inny typ humoru niż u Chmielewskiej
Bardzo przerysowany, momentami abstrakcyjny. Jednak język i forma - mistrzowskie. Z książek, które ostatnio działają na mnie jako remedium na chandrę, polecam Terry'ego Pratchetta - uwielbiam jego angielski humor
A niektóre zdania to prawdziwe perełki ("krajobraz wznosił się i opadał jak kołdra na łóżku nowożeńców" albo "jej śpiew zawsze dodawał mu otuchy. Życie wydawało się piękniejsze, kiedy milkła"
Ale, ale, pisałaś, że czytasz jakiś kryminał, którego akcja się dzieje w ogrodzie botanicznym? Ciekawa jestem jakie wrażenia - działa bardziej na wyobraźnię ogrodnika? Jeśli możesz podaj tytuł, zaintrygowała mnie ta książka
Jednak ze wszystkiego co zostało napisane w tym wątku, najbardziej zaintrygowana jestem tą jedną jedyną, wybranką, dulcyneą, która pojawi się u Ciebie na wiosnę. Zdradzisz miano tej róży?

Już drugi raz robię podejście, żeby tu coś napisać i po raz drugi jak jestem przy końcu wpisów, to nie pamiętam co było na początku... Tak, wiem, wiem - "na początku był chaos"

Nic to, piszę co pamiętam:
Ha, taki to Talmud, jak ze mnie EwagelistaWidzę, że w tym Twoim Talmudzie są same złote myśli

Ogród angielski, jak zawsze na najwyższym poziomie - i wejście, i zakamarki, i ogrodowe rzeźby (patrz smoki) i bylinki, co się pchają do obiektywu



Co do Mendozy - "popełniłam" takie pozycje jak: "Przygoda fryzjera damskiego", "Brak wiadomości od Gurba" i "Prześwietny raport kapitana Dosa" (wszystkie są w moim posiadaniu). Czy mnie śmieszyły? Tak, aczkolwiek jest to zupełnie inny typ humoru niż u Chmielewskiej



Ale, ale, pisałaś, że czytasz jakiś kryminał, którego akcja się dzieje w ogrodzie botanicznym? Ciekawa jestem jakie wrażenia - działa bardziej na wyobraźnię ogrodnika? Jeśli możesz podaj tytuł, zaintrygowała mnie ta książka

Jednak ze wszystkiego co zostało napisane w tym wątku, najbardziej zaintrygowana jestem tą jedną jedyną, wybranką, dulcyneą, która pojawi się u Ciebie na wiosnę. Zdradzisz miano tej róży?

- amba19
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7945
- Od: 11 kwie 2007, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk/Chrztowo
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
W niedzielny poranek wybrałam się ponownie do królewskich ogrodów w Sandringham. To się nazywa prawdziwa przyjemność...czekam niecierpliwie na ciąg dalszy
Jaguś - kryminał w ogrodzie botanicznym
Tytuł i autora poproszę! Doczytałam dopiero we wpisie Elwi. To chyba przez te widoki z angielskiego ogrodu....
====================
Znalazłam autora - Kjell Eriksson. Proszę o tytuł

Jaguś - kryminał w ogrodzie botanicznym

====================
Znalazłam autora - Kjell Eriksson. Proszę o tytuł

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witajcie
.
Pan redaktor w TV powiedział, że bardzo lubi zimę ... na zdjęciach, a najbardziej ... na archiwalnych
. Ponieważ podzielam jego stanowisko, a aktualna zima nie bardzo mi się podoba (za mało śniegu i słońca
), zajrzałam do archiwum i dziś będzie zima anno domini 2013.

Dario, dzięki za zainteresowanie Ibrakadabrą. Słodziutka jest do dziś, ale kiedy czegoś chce stosuje środki przymusu bezpośredniego
.
Nawiasem: sprawozdawcy meczów z udziałem pierwowzoru imienia mojej kociczki mówią o nim Zlatan, Ibrahimowić, Ibra, ale kiedy zasunie któryś z niesamowitych trików piłkarskich, albo strzeli gola z niewiarygodnych pozycji, wtedy słychać okrzyk: Ibrakadabra!!!
Uwaga o przycinaniu żywopłotów, które spada na kogo innego - bezcenna!
Małgosiu Pepsi, z królewskiego ogrodu będzie jeszcze jedna relacja. Na potem zostanie już tylko Ogród Botaniczny z Cambridge.

Igusiu, jak wiesz, nie mam zdjęć wnętrz pałacowych, ale może z ostatniej relacji coś Twojego Piotrusia zainteresuje...
. Dla Ciebie w tej części będzie już niewiele...
Meczu szczypiornistów nie widziałam, za bardzo denerwujące...
Marysiu Masko, włóż rękawice, bo dziś ochłodzenie
i nieocieplona zima.
Jeśli idzie o ujarzmianie roślin, najskuteczniejsze okazują się zwykłe patyki. I po co my szukamy eleganckich kutych podpórek i obelisków, kiedy bogatym Anglikom wystarczy kilka krzywych tyczek i kłębek sznurka? Wot wopros...

Jagódko, faktycznie, jak się tak zastanowić, ilu nakładów sil i środków wymaga założenie i utrzymanie tych pokazowych ogrodów, a jakimi środkami dysponują prywatni właściciele ogródków, nierzadko pracujący zawodowo i mający wiele innych obowiązków, to niski ukłon należy się amatorom. Niejeden ogród z naszego FO mógłby być ogrodem pokazowym.
Logika nakazywałaby sadzenie w żywopłotowych szpalerach roślin wieloletnich, ale Anglicy kochają jednoroczne, co widać.
Yoll, faktycznie, na tych bujnych rabatach róż nie było. I w ogóle nie ma ich w całym królewskim ogrodzie. Zważywszy jednak, że rodzina królewska odwiedza tę posiadłość tylko zimą, to wszystkie te cuda obliczone są na zwiedzających, których zawsze jest tam cale mnóstwo.
Napisałaś: "nie wiadomo co podziwiać, jak 100 piękności jednocześnie walczy o uwagę". No, właśnie. Zawsze mnie dziwi jak jurorzy są w stanie wyłonić miss spośród stu piękności
.

Miriamku
, zauważyłaś, że dzisiejsze ilustracje są specjalnie dla Ciebie?
Z moich Rusałek ogrodniczek nie będzie, ich mamusia zielonego nie znosi, podwórko wybrukowane, jedyne, co tam ocalało dzięki uwadze mojego syna, to brzózka samosiejka. A i to uznaję za cud jakiś! Bakcyla łapały (Jaśminka i Miriam), kiedy były u mnie, ale już w drodze powrotnej zostawiały go na lotnisku
.

Chwilka oddechu...

Pan redaktor w TV powiedział, że bardzo lubi zimę ... na zdjęciach, a najbardziej ... na archiwalnych



Dario, dzięki za zainteresowanie Ibrakadabrą. Słodziutka jest do dziś, ale kiedy czegoś chce stosuje środki przymusu bezpośredniego

Nawiasem: sprawozdawcy meczów z udziałem pierwowzoru imienia mojej kociczki mówią o nim Zlatan, Ibrahimowić, Ibra, ale kiedy zasunie któryś z niesamowitych trików piłkarskich, albo strzeli gola z niewiarygodnych pozycji, wtedy słychać okrzyk: Ibrakadabra!!!
Uwaga o przycinaniu żywopłotów, które spada na kogo innego - bezcenna!
Małgosiu Pepsi, z królewskiego ogrodu będzie jeszcze jedna relacja. Na potem zostanie już tylko Ogród Botaniczny z Cambridge.

Igusiu, jak wiesz, nie mam zdjęć wnętrz pałacowych, ale może z ostatniej relacji coś Twojego Piotrusia zainteresuje...

Meczu szczypiornistów nie widziałam, za bardzo denerwujące...
Marysiu Masko, włóż rękawice, bo dziś ochłodzenie

Jeśli idzie o ujarzmianie roślin, najskuteczniejsze okazują się zwykłe patyki. I po co my szukamy eleganckich kutych podpórek i obelisków, kiedy bogatym Anglikom wystarczy kilka krzywych tyczek i kłębek sznurka? Wot wopros...

Jagódko, faktycznie, jak się tak zastanowić, ilu nakładów sil i środków wymaga założenie i utrzymanie tych pokazowych ogrodów, a jakimi środkami dysponują prywatni właściciele ogródków, nierzadko pracujący zawodowo i mający wiele innych obowiązków, to niski ukłon należy się amatorom. Niejeden ogród z naszego FO mógłby być ogrodem pokazowym.
Logika nakazywałaby sadzenie w żywopłotowych szpalerach roślin wieloletnich, ale Anglicy kochają jednoroczne, co widać.
Yoll, faktycznie, na tych bujnych rabatach róż nie było. I w ogóle nie ma ich w całym królewskim ogrodzie. Zważywszy jednak, że rodzina królewska odwiedza tę posiadłość tylko zimą, to wszystkie te cuda obliczone są na zwiedzających, których zawsze jest tam cale mnóstwo.
Napisałaś: "nie wiadomo co podziwiać, jak 100 piękności jednocześnie walczy o uwagę". No, właśnie. Zawsze mnie dziwi jak jurorzy są w stanie wyłonić miss spośród stu piękności


Miriamku

Z moich Rusałek ogrodniczek nie będzie, ich mamusia zielonego nie znosi, podwórko wybrukowane, jedyne, co tam ocalało dzięki uwadze mojego syna, to brzózka samosiejka. A i to uznaję za cud jakiś! Bakcyla łapały (Jaśminka i Miriam), kiedy były u mnie, ale już w drodze powrotnej zostawiały go na lotnisku


Chwilka oddechu...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Może herbatka z malinami? Przecież jest zima ( jeszcze
)...
Lisico!
Pozostaje nabyć pół basa i wespół w zespół tę żądz moc zmóc
.
I zobacz, jak sprytnie Anglicy rozwiązali dylemat: ogród formalny czy naturalny.
Zrobili dwa w jednym. A o Tobie chyba jednak coś wiedzą...
.
Marysiu Ambo, fajny pomysł popatrzeć na świat z góry. Dzięki za informację.
Je też wielokrotnie miałam ochotę wykupić sobie lot nad Pruszczem korzystając z pobliskiego aeroklubu..., ale na ochocie się skończyło.

Wandeczko, czasem odnoszę wrażenie, że Anglia jest krajem budlei. Rosną wszędzie, nawet w rynnach zaniedbanych domostw. I wszędzie są wielkimi zgrabnymi krzewami.
Świat jest piękny, nie tylko ten daleki, ale ten bliski też. Warto go zwiedzać na każdy możliwy sposób. Miło mi, że dzięki mnie kawałeczek zobaczyłaś.
Wiesz, Margo, że to przypadek zrządził, że moje dziecko zaniosło w ten zakątek UK, że się tam zasiedział i chce mnie od czasu do czasu wozić po ciekawych miejscach.
Ale mieć Szmitów tak blisko, to jest coś
. Ich ogród wcale nie ustępuje angielskim...

Tamaryszku, powiedzmy to sobie szczerze, groszek pachnący sam w sobie jet nieporządną rośliną. Najlepiej jednak wygląda w bukiecikach
. O upodobaniu Anglików do konstrukcji z kijków, drążków i patyków już pisałam, a Monty Don jest w tej sztuce arcymistrzem
.
Krysiu! Obie jesteśmy dostarczycielkami angielskich wzruszeń naszym forumowiczom. I tak jakoś jest, że mnie żal, iż nie byłam tam, gdzie Ty i pewnie odwrotnie...
Fakt, Anglicy groszek wielbią. Nigdzie jednak nie widziałam go rosnącego ładnie, czy porządnie. Na każdej konstrukcji wygląda, niestety, tak samo. Co innego w wazoniku...
.

Elwi, napisałaś, że pędzę jak Ibra... On mnie skutecznie odciąga od wątku. Teraz zimą fajnie posiedzieć i popatrzeć na idola. Nie wiem co to będzie wiosną...
.
Oj, jak ja lubię takie cytaty
, faktycznie, zdania - perełki.
Podobne można znaleźć w książce Kate Atkinson "Przysługa" (polecam
). Niestety, nie wypisałam ich, zresztą jest ich całe mnóstwo. Ale teraz będę się pilnować i zapisywać takie smaczki.
Nie odpuszczę sobie takiej przyjemnej rywalizacji z Tobą
.
Kryminał, o którym mówisz to "Okrutne gwiazdy nocy" Kjella Erikssona. Ani ogrodnicze wykształcenie autora, ani znawstwo nazewnictwa roślin, ani błogość ogrodu botanicznego nie powstrzymały zbrodni
. Ale książka ciekawa.
Anglii nie zazdrość, miewam ją kosztem wyprowadzki syna do tego dziwnego kraju...
A ta jedyna wybranka, czy też wybranek... to Miltonowski Young Lycidas
.
He, he, Marysiu Ambo, potrafią angielskie ogrody zamącić w głowie...
"Okrutne gwiazdy nocy" Kjella Erikssona nie jest książką o ogrodzie botanicznym, choć odgrywa on w całości fabuły niebagatelną rolę.

Przeglądając sobie przeróżne wątki na FO z przykrością stwierdziłam olbrzymią przewagę króciutkich, zdawkowych wpisów. Tym bardziej jestem Wam serdecznie wdzięczna, że nie skąpicie słów i aż chce się Was poczytać, a mój wątek dzięki Wam jest ciekawy. Wielkie dzięki
.

Jagi

Lisico!
Pozostaje nabyć pół basa i wespół w zespół tę żądz moc zmóc

I zobacz, jak sprytnie Anglicy rozwiązali dylemat: ogród formalny czy naturalny.
Zrobili dwa w jednym. A o Tobie chyba jednak coś wiedzą...

Marysiu Ambo, fajny pomysł popatrzeć na świat z góry. Dzięki za informację.
Je też wielokrotnie miałam ochotę wykupić sobie lot nad Pruszczem korzystając z pobliskiego aeroklubu..., ale na ochocie się skończyło.

Wandeczko, czasem odnoszę wrażenie, że Anglia jest krajem budlei. Rosną wszędzie, nawet w rynnach zaniedbanych domostw. I wszędzie są wielkimi zgrabnymi krzewami.
Świat jest piękny, nie tylko ten daleki, ale ten bliski też. Warto go zwiedzać na każdy możliwy sposób. Miło mi, że dzięki mnie kawałeczek zobaczyłaś.
Wiesz, Margo, że to przypadek zrządził, że moje dziecko zaniosło w ten zakątek UK, że się tam zasiedział i chce mnie od czasu do czasu wozić po ciekawych miejscach.
Ale mieć Szmitów tak blisko, to jest coś


Tamaryszku, powiedzmy to sobie szczerze, groszek pachnący sam w sobie jet nieporządną rośliną. Najlepiej jednak wygląda w bukiecikach


Krysiu! Obie jesteśmy dostarczycielkami angielskich wzruszeń naszym forumowiczom. I tak jakoś jest, że mnie żal, iż nie byłam tam, gdzie Ty i pewnie odwrotnie...
Fakt, Anglicy groszek wielbią. Nigdzie jednak nie widziałam go rosnącego ładnie, czy porządnie. Na każdej konstrukcji wygląda, niestety, tak samo. Co innego w wazoniku...


Elwi, napisałaś, że pędzę jak Ibra... On mnie skutecznie odciąga od wątku. Teraz zimą fajnie posiedzieć i popatrzeć na idola. Nie wiem co to będzie wiosną...

Oj, jak ja lubię takie cytaty

Podobne można znaleźć w książce Kate Atkinson "Przysługa" (polecam

Nie odpuszczę sobie takiej przyjemnej rywalizacji z Tobą

Kryminał, o którym mówisz to "Okrutne gwiazdy nocy" Kjella Erikssona. Ani ogrodnicze wykształcenie autora, ani znawstwo nazewnictwa roślin, ani błogość ogrodu botanicznego nie powstrzymały zbrodni

Anglii nie zazdrość, miewam ją kosztem wyprowadzki syna do tego dziwnego kraju...
A ta jedyna wybranka, czy też wybranek... to Miltonowski Young Lycidas

He, he, Marysiu Ambo, potrafią angielskie ogrody zamącić w głowie...
"Okrutne gwiazdy nocy" Kjella Erikssona nie jest książką o ogrodzie botanicznym, choć odgrywa on w całości fabuły niebagatelną rolę.

Przeglądając sobie przeróżne wątki na FO z przykrością stwierdziłam olbrzymią przewagę króciutkich, zdawkowych wpisów. Tym bardziej jestem Wam serdecznie wdzięczna, że nie skąpicie słów i aż chce się Was poczytać, a mój wątek dzięki Wam jest ciekawy. Wielkie dzięki



-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7190
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Piękną zimę pokazujesz Jagoda, ale czy nie wywołujesz czasem wilka z lasu? Śnieg zalegał wtedy aż do Wielkanocy
Mam nadzieję, że tegoroczna zima powoli nas opuszcza

Mam nadzieję, że tegoroczna zima powoli nas opuszcza

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1461
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
A co wy chcecie od tej zimy?
Ma chyba swoje prawa, a konkretnie 1/4 miejsc w rocznym "Parlamencie". Ktoś jej te prawa nadał i wasze protesty ich nie obalą
A ponadto, wystarczy spojrzeć na najbardziej uroczy duet: Kadabra i śnieg, żeby się w zimie zakochać
(o ile ktoś nie zakochał się już wcześniej...)
Jagi
By "żądz moc móc zmóc" przygotowałam flaszeczkę autentycznego Cassisu (czarna porzeczka + liściówka z tejże). Myślę, że okaże się trunkiem godnym zarówno żelaznych żywopłotów jak i skołtunionych kosmosów.
Już się cieszę na wspólne knucie!

Ma chyba swoje prawa, a konkretnie 1/4 miejsc w rocznym "Parlamencie". Ktoś jej te prawa nadał i wasze protesty ich nie obalą

A ponadto, wystarczy spojrzeć na najbardziej uroczy duet: Kadabra i śnieg, żeby się w zimie zakochać


Jagi

By "żądz moc móc zmóc" przygotowałam flaszeczkę autentycznego Cassisu (czarna porzeczka + liściówka z tejże). Myślę, że okaże się trunkiem godnym zarówno żelaznych żywopłotów jak i skołtunionych kosmosów.
Już się cieszę na wspólne knucie!


Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj. Przepiękna zima
. A kociaki w zimowej scenerii także super wyglądają . Pozdrawiam
.


- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
O rrrrrany! Jak ja lubię zdjęcia kotów w ogrodzie!
A szczególnie jak spoglądają na świat z konarów drzew owocowych.
Ibra na tle śniegu w tym swoim szyldkretowym futerku i białych pończoszkach prezentuje się jak (trochę) drańska elegantka.
Czyli cudownie.
Zauważyłam, że kłosowce całkiem ładnie wyglądają zimą, pod warunkiem, że leży śnieg i mają z czym kontrastować.
I jeszcze stanę w obronie pachnącego groszku: nie można mieć do niego pretensji o formę, której sam nie wybierał, a w ogrodach potrzebne są zarówno eleganckie hortensje czy róże, jak i rozwichrzone groszki.

Ibra na tle śniegu w tym swoim szyldkretowym futerku i białych pończoszkach prezentuje się jak (trochę) drańska elegantka.

Zauważyłam, że kłosowce całkiem ładnie wyglądają zimą, pod warunkiem, że leży śnieg i mają z czym kontrastować.
I jeszcze stanę w obronie pachnącego groszku: nie można mieć do niego pretensji o formę, której sam nie wybierał, a w ogrodach potrzebne są zarówno eleganckie hortensje czy róże, jak i rozwichrzone groszki.

- Yollanda
- 500p
- Posty: 952
- Od: 23 maja 2014, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małe Trójmiasto
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
JagiS, Twoje zimowe widoczki, mimo niechęci do zimy, bardzo mi się podobają
. Zasypane śniegiem stolik i krzesełka zapadły w sen zimowy i cierpliwie czekają na lepszy czas.
Ładnie wyglądają ośnieżone trawy, RH i kłosowce. Oszronione gałązki drzew naśladują srebrzyste koronki.
Kotek na drzewie rozwesela widok, tak jak i ślady kocich stópek na śniegu. Koło domu łatwiej zapewnić kotkom dobre warunki zimą.
Moje działkowe - wolno żyjące kotki - maja niełatwe życie, a zimą to jest dla nich walka o przetrwanie.
Pozdrowienia dla Ibry, Szuwarka i Rosołka oraz innych kociastych, których imion nie pamiętam.
Chociaż zielone pokoje latem są cudowne, to i w zimowej szacie im do twarzy.
Wnuki jest dobrze mieć i w Anglii i bliżej w Polsce. Najważniejsze, że w ogóle są i można się nimi cieszyć i z bliska, i z daleka.
Z bliska trochę łatwiej , ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Pozwól Jagi , że słówko do Lisicy szepnę.
Lisico w zeszłym roku zakwitła mi ładna dalia o apetycznej nazwie 'Creme de Cassis' . Pokażę Ci ją w moim wątku.
A propos smacznych nalewek , czy znasz nalewkę z kwiatów białego bzu? Ostatnio próbowałam, rewelacja
Cassisu też bym spróbowała.

Ładnie wyglądają ośnieżone trawy, RH i kłosowce. Oszronione gałązki drzew naśladują srebrzyste koronki.
Kotek na drzewie rozwesela widok, tak jak i ślady kocich stópek na śniegu. Koło domu łatwiej zapewnić kotkom dobre warunki zimą.
Moje działkowe - wolno żyjące kotki - maja niełatwe życie, a zimą to jest dla nich walka o przetrwanie.
Pozdrowienia dla Ibry, Szuwarka i Rosołka oraz innych kociastych, których imion nie pamiętam.
Chociaż zielone pokoje latem są cudowne, to i w zimowej szacie im do twarzy.

Wnuki jest dobrze mieć i w Anglii i bliżej w Polsce. Najważniejsze, że w ogóle są i można się nimi cieszyć i z bliska, i z daleka.
Z bliska trochę łatwiej , ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Pozwól Jagi , że słówko do Lisicy szepnę.
Lisico w zeszłym roku zakwitła mi ładna dalia o apetycznej nazwie 'Creme de Cassis' . Pokażę Ci ją w moim wątku.
A propos smacznych nalewek , czy znasz nalewkę z kwiatów białego bzu? Ostatnio próbowałam, rewelacja

Cassisu też bym spróbowała.
- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagódko, Kate Atkinson już zapisałam w notatniku, żeby poszukać w bibliotece
Podobnie jak Kjella Erikssona.
Chętnie przeczytam jakieś "perełki" z nieznanej mi literatury, ale w szranki z Tobą to ja się boje stawać
Ja nie notuję, akurat te dwa zdania zapamiętałam
Żałuję, bo takich perełek było więcej, a pamięć ulotna jest, niestety...
Young Lucidas bardzo polecała Dorotka, na razie się jej przyglądam. Kolor ma bardzo intensywny, ciemny i na razie nie mam dla niej dobrej miejscówki. Chyba, że jakąś roze wyeksmituję
Zimy nie lubię, brrrr. Żałuję, że nie mogę zapaść w sen zimowy

Chętnie przeczytam jakieś "perełki" z nieznanej mi literatury, ale w szranki z Tobą to ja się boje stawać


Young Lucidas bardzo polecała Dorotka, na razie się jej przyglądam. Kolor ma bardzo intensywny, ciemny i na razie nie mam dla niej dobrej miejscówki. Chyba, że jakąś roze wyeksmituję

Zimy nie lubię, brrrr. Żałuję, że nie mogę zapaść w sen zimowy

- amba19
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7945
- Od: 11 kwie 2007, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk/Chrztowo
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jaguś - dzięki za informacje o kryminale z ogrodem botanicznym w tle!
A utrzymując się w tej tematyce - szanowna Lisico uprzejmie donoszę, że wielbicielem Cassisu był Herkules Poirot. Popijał ten trunek w wielu powieściach mojej ukochanej Agathy Christie
A utrzymując się w tej tematyce - szanowna Lisico uprzejmie donoszę, że wielbicielem Cassisu był Herkules Poirot. Popijał ten trunek w wielu powieściach mojej ukochanej Agathy Christie

- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1461
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Moi Drodzy,
Uwagi Yollandy i Marysi-amby na temat Cassisu utwierdzają mnie w słuszności wyboru tego akurat trunku (własnej roboty!) do projektu pt. "Jak wprowadzić Anglię na Kaszuby".
Faktycznie, Jagi, Anglicy dokonali "kwadratury koła" i połączyli ogród formalny z naturalistycznym. My też to zrobimy!
Swoją drogą, ciekawa wydaje mi się koncepcja, ogrodu jako odzwierciedlenia charakteru jego właściciela. Co o tym sądzicie?
A teraz, w ramach literackiej odsłony tego wątku, mały cytat:
"Między budynkami są ogrody w stylu formalnym, wszystko jest tam wypielęgnowane i uporządkowane, z ciemnymi przystrzyżonymi drzewami i fontannami oraz gładkimi, nieskazitelnymi trawnikami. Tak bardzo różnią się od angielskich ogrodów: żadnych kwiatów, żadnych kolorów, tylko te wszystkie wzory i symetrie, wymyślne żywopłoty z bukszpanu, gra wody i światła".
Pytanie konkursowe: w jakim mieście znajdują się te ogrody?
Nagroda: udział w degustacji Cassisu

Uwagi Yollandy i Marysi-amby na temat Cassisu utwierdzają mnie w słuszności wyboru tego akurat trunku (własnej roboty!) do projektu pt. "Jak wprowadzić Anglię na Kaszuby".
Faktycznie, Jagi, Anglicy dokonali "kwadratury koła" i połączyli ogród formalny z naturalistycznym. My też to zrobimy!
Swoją drogą, ciekawa wydaje mi się koncepcja, ogrodu jako odzwierciedlenia charakteru jego właściciela. Co o tym sądzicie?
A teraz, w ramach literackiej odsłony tego wątku, mały cytat:
"Między budynkami są ogrody w stylu formalnym, wszystko jest tam wypielęgnowane i uporządkowane, z ciemnymi przystrzyżonymi drzewami i fontannami oraz gładkimi, nieskazitelnymi trawnikami. Tak bardzo różnią się od angielskich ogrodów: żadnych kwiatów, żadnych kolorów, tylko te wszystkie wzory i symetrie, wymyślne żywopłoty z bukszpanu, gra wody i światła".
Pytanie konkursowe: w jakim mieście znajdują się te ogrody?
Nagroda: udział w degustacji Cassisu


Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."