Krysiu Jak się cieszę, że już jesteś. Obejrzałam już Twoje piwonie

i zamek z różanecznikami.
Alchymista kupiłam rok temu. Żegna mnie i wita, gdyż rośnie na najbardziej wyeksponowanym narożniku.
Abraham Darby też był na zdjęciu nad Alchymistem. U mnie już kwitnie, u Ciebie jeszcze nie? Mam go w bardzo słonecznym miejscu może dlatego Twojego wyprzedził.
Iza Też wypadło mi kilka roślin (najbardziej brak mi będzie trytom, z którym kojarzył mi się mój czerwcowo-lipcowy ogród), ale akurat maki przetrwały, wszak to wschodnie, pochodzące z Kaukazu, to nie powinny się naszej zimy nie bać. Sadzonek przy nich nie bywa, jak coś się pojawi to będę pamiętać.
Obecnie w centrum ogrodu kwitnie
kolkwicja.
Justynko Dziękuję za wizytę. Podziwiałam Twoje różyczki, szczególnie Bonita Renaissance, gdyż moja sadzona w ubiegłym roku jeszcze nie kwitnie i bardzo jestem jej ciekawa. U Ciebie giną orliki, a u mnie powojniki. Widocznie mamy inny odczyn gleby.
W podobnym, do Twojego powojnika, kolorze mam na wale
bodziszki wspaniałe.
No i powrócę do tematu ptasiego, gdyż tylko on powoduje nijakie ożywienie wśród cichych gości. W tym roku w naszym ogrodzie uwiły sobie gniazdka w kilku iglakach
makolągwy.
W pobliżu w sosenkach za płotem 2 pary
raniuszków, przez mojego M. zwane "lodami na patyku" i
gile.
Nasz ogród, ku niezadowoleniu powyższych upodobała sobie także para drapieżnych
gąsiorków (samca ochrzciłam Zorro).
Odnalazłszy ich "spiżarnie" na czubku mojego płotu, zrozumiałam zdenerwowanie makolągw i raniuszków, gdy gąsiorek jest w pobliżu.
Jak taki mały ptak upolował, uniósł i nabił na drut mysz. Prawdziwy ZORRO.