Jest polowa września, a pogoda od kwietnia nie zmieniła się prawie ani na jotę

Ciągle jest bezchmurnie, słonecznie i bardzo ciepło. Oby tak dalej...
Interpretacja podanych przeze mnie liczb osób wpisujących się w moim wątku i tych, którzy tylko zaglądają, poszła w niezamierzonym kierunku. Przytaczając je, chciałam podkreślić wielką dysproporcję między nimi. Ponieważ wcześniej nie zwracałam na to uwagi, nie wiem, czy wcześniej też byliśmy aż tak małomówni. To porównanie skłoniło mnie też do przemyśleń na temat, czym to forum właściwie dla nas jest..., ale o tym kiedy indziej.
A teraz trochę odgrzewanych kotletów, czyli RENK. Pierwszy raz o tej porze i w tym miejscu było tak mało wystawców, sprzedawców i odwiedzających. Aż dziw, bo w poprzednich latach bywało zimno i deszcze padały, a ruch był, jak w ulu. Nie narzekam, bo nie lubię tłumów, tylko się dziwię.
Zrobiłam kilka zdjęć, ale czemu w tak nieatrakcyjnym miejscu? Można było przecież zrobić je na tle falujących traw lub wielkich kwiatostanów hortensji bukietowych...
Na szczęście modelki atrakcyjne

!. Brunetka - Krysia/Ignis, blondynka - Alicja/a_nie.

1. Brunetka - Ela/elam, blondynka - Agnieszka/Kochammkwiaty.

3. Blondynka siedząca - Alicja, blondynka stojąca - Ewa/drewutnia.

Gajowa, złote to te moje pokoje może będą przez moment. Boję się, że będę musiała przechrzcić je na zwiędłe i uschnięte

Krysiu, szerszenie mam w ogrodzie od zawsze. Gniazdo miały u Filozofa w kompoście. Kiedyś wpadło mu do głowy poszturchać je kijem. Potem w pomarańczowym szlafroku do kostek i ręczniku na głowie wychodził do ogrodu. Nie obeszło się bez fachowej pomocy. Ale pojedyncze egzemplarze ciągle po ogrodzie się kręcą. Lubię je obserwować, bo to bardzo ciekawe owady.
Smagliczki nie wącham, bo musiałabym paść przed nią plackiem, ale jestem pełna podziwu dla jej żywotności. Niech się sieje.
Feluśku, wdzięczna jestem, że się odezwałaś, witam serdecznie

A jeśli jeszcze czytasz, to mój szacunek do Ciebie rośnie!
Po strefie sądząc, z jakiejś chłodnej krainy jesteś. Skąd?
Pozdrawiam Cię i zapraszam.
Dzięki, Sławku, za pochwałę motylka.
Ciekawe, co by się stało, gdybyś odniósł się do dwóch spraw?
Ale nie, Ty zawsze lakonicznie do bólu...
PS. Kiedyś na prywatkach królował przebój "Lonely City", nagranie na pocztówce (!).
Ciekawe, czy ktoś pamięta...
Justi



Asiu, tak się rozpisałaś, że faktycznie gołąbki mogą się przypalić

Tu nie ma czego rozwijać, czułość oddana ogrodowi odbiera czas (a tym samym i czułość) poświęconą innym sprawom. Ale jak tu opuścić ogród, kiedy jest tak cudnie i sielsko?
Sama też to czujesz


Lisico!
Pogratulować, takie nastroje czują głównie artyści i to oni wymyślili na nie sposób już dawno - absynt! W nim topili żal za mijającym czasem, który równie mocno odczuwali i równie pięknie potrafili opisać i namalować.
William Szekspir przepiękną różą jest! Niechby nawet kolor miał "płaski"!
Zwierzęta stadne lubię, ale nie wszystkie, np. opis urody macior w czytanej przez mnie teraz norweskiej powieści nie skłania ku temu uczuciu

PS. Masz Ty zdrowie do tych bicyklowych maratonów

Fraszko, Szuwarek jest jak kameleon: raz komik, raz tragik, raz romantyk...
Agnieszko (chyba pierwszy raz zwracam się do Ciebie po imieniu

Zaparłam się i znajdę taką formułę, która spowoduje oszałamiające kwitnienie moich róż

Marcinki dopiero się czają, fioletowy i amarantowy rozwinęły pojedyncze kwiatuszki.
Pepsi, no tak. Co innego pojedynczy szerszeń, a całkiem co innego gniazdo pod dachem, szczególnie kiedy są dzieci.
Dziś zilustruję swój wpis trzema różami z serii NAJ...
1. Najzdrowsza, żelazna róża Kordesa Lion's Rose. Nabyły ją Krysia Ignis i Ewa Drewutnia na stoisku Rosa Ćwik w RENKu.




2. Najbujniej i nieprzerwanie kwitnąca, zdrowa, pancerna Garden of Roses, też Kordesa


3. No i najpiękniejsza, źródło mojego nieustającego zachwytu - Avalon





Dzięki, że wpadliście

A teraz sio w plener, bo taki czas może nie trwać długo, trzeba korzystać...
Popisać można wieczorkiem.
