Witam poszpitalnie
No nie powiem, żeby byłam zadowolona ze swojego stanu
ruchliwości 
, szlak mnie trafia bo chciałoby się, tu pograbić, tam pokopać a trza miesiąc jakoś wytrzymać, przemieszczam się małymi kroczkami, z każdym dniem szybciej, w rezultacie wygląda to tak, że jakbym założyła kimono gejszy i pomalowała twarz na biało a usta na czerwoną kokardkę ... to mogłabym konkurować z prawdziwą gejszą
Dzisiaj udało mi się przepikować resztę papryki, posiać arbuzy i melony, robiłam to wszystko na siedząco, w zwolnionym tempie ale jakoś poszło
M. spisał się na medal ... srebrny

Nie dostał
złota bo spartaczył dwie sprawy, mianowicie:
Pamiętacie te piękną pelargonie holenderską co dostałam od znajomego? Miała mieć duże kwiaty, intensywny kolor i paseczek wokół płatek?? Niestety M. podlewając sadzonki w szklarni jakoś nie zwrócił na nią uwagę

i stało się to co się stało ... kwiatek nie wytrzymał i skonał z pragnienia wody!
Druga rzecz, która delikatnie mówiąc nie udała się M. to pielęgnacja sadzonek kalafiora i brokuła. Otóż, owe warzywka, wysiałam dzień przed szpitalem, kuwetki przykryłam folią i postawiłam na skrzynce przy piecu. Kiedy przed wyjazdem dawałam ostatnie BARDZO DOKŁADNE instrukcję, dotyczące pielęgnacji roślinek, powiedziałam, że jak tylko zobaczy zielone kiełki w tych kuwetkach, zdjął folię, potrzymał jeden dzień w domu na parapecie a na następny WYNIÓSŁ DO SZKLARNI!! No i właśnie o tym małym detaliku M. zapomniał, po powrocie do domu, pierwsze co rzuciło mi się w oczy ... to dwie kuwetki z których sterczały piętnastucentymetrowe kalafiory - horrory
No ale zgodzicie się ze mną, że drugie miejsce czyli srebro, to też zwycięstwo a zawodnik zasługuj na całusa
W czasie mojej nieobecności urodziły się ostatnie kózki. Najpierw dwa koziołki, śmiesznie umaszczone, całe łaciate, wyglądają jak miniaturowe krówki
Tuż za nimi, na świat przyszła kózka, już dostała imię - Skarpeta!!
M. drugi dzień koruję drzewo, które wyciął i przywiózł z lasu, te bale posłużą jako słupy główne, do powstania drewutni, której nam bardzo brakuję. Budowę tego
obiektu postaram się uwiecznić na zdjęciach

ale to później ... na razie M. kompletuję materiały, z których będzie ją stawiał.
Taki, ogólny rzut, na dom ... w którym kiedyś, jak Pan Bóg pozwoli, zamieszkamy

, na razie korzystamy z
łazienki - prowizorki w okresie letnim ... bo wiecie, kochani, są nie tylko kuchnie letnie ale jak to widać na naszym przykładzie, również
letnie łazienki
No i oczywiście z tarasu ... picie kawki, organizowanie grila, wieszanie prania i t.d.
Nasza świeżo utwardzona droga. To właśnie te kamienie, które przed moim wyjazdem wyzbieraliśmy z pola, mniejsze powędrowały na drogę wjazdową, większe układaliśmy w stożek lub przy szklarni.
