Witajcie moje Drogie Panie

. Jakże się cieszę, że wpadłyście w moje skromne progi

.
Iwonko...

,przędziorek to też stworek, coś gdzieś jeść musi

. Wygoń go

i nie poddawaj się, no chyba że Twój hibek już w niebie...wtedy polecam zdobycie nowej sadzonki w celu zapewnienia sobie przyjemności z podziwiania własnego kwiatucha hibiscusa- naprawdę warto.
Monisiu...

, właśnie go, tego hibka, rozsadziłam. Myślałam, że w jednej doniczce były dwie szczepki, a doliczyłam się trzech...mam więc trio

, ale na tę chwilę ani jednego pączusia...więc poczekam z Tobą

, będzie nam raźniej
Madusiu...

, cieszę się, że i Ty ciepło się o nich, tych hibkach, wyrażasz. No bo jakże inaczej, skoro i u Ciebie na parapetach są we własnej ozdobie

...zresztą jeszcze parę innych śliczności widziałam

.
Aniu...Falki są, mają się dobrze. Choć znacznie zredukowałam ich ilość. Zostawiłam sobie tylko...15, aby resztę miejsca móc przeznaczyć na inne frykaski. Cztery osobniki się puściły pędzikami, więc jeszcze chwilę i będzie co pokazać

.
Vandzia natomiast kwitnąć nie zamierza...ale nic to, niech sobie w spokoju odbuduje system korzeniowy, który za moją przyczyną nie jest zbyt bujny. Listkami nowymi też cały czas się okrywa, więc mam nadzieję, że jakiegoś kwiatka w przyszłości wypuści. Bo takie przecież były pięęęękne

.
Kasieńko...

ciiii, tykwy są tak naprawdę dwie, ale to tak po cichutku i w tajemnicy Ci mówię, bo wiesz...jakby jedna się poddała, to w razie czego ta druga ją zastąpi

.
Już mam nawet wzór na lampkę z tykwy przygotowany...teraz tylko je fachowo zasuszyć, kupić dremel ( cóż za nazwa wrrr), farbki, kolorowe koraliki i...wiercić dziurki. Na przyszły rok będzie tych tykw więcej, więcej, więcej

.
Listopad to taki niespecjalny miesiąc...buro, ponuro, zimno, deszczowo, smutno...
A w marketach wciąż kolorowo i kusząco. Więc dla poprawy nastroju oraz z nieodpartej chęci posiadania, pojawiły się w moim domku trzy nowe nabytki :
medinilla- za tą to chyba z rok łaziłam, w końcu dorwałam o połowę tańszą niż widziałam za pierwszym razem
miltonia- przyda mi się do podziwiania coś innego niż phalenopsisy
sabotek- tutaj mr.M zasięgnął do kieszeni, w której zwykle trzyma ten skórzany przedmiot na banknoty...pamiętał że 19 lat temu, tego samego co obecnie miesiąca, został moją połówką
