Tadeuszu, miałam pojechać w lutym z Bratem do Angoli i Namibii...niestety, wyjazd przełożony najwcześniej na listopad. Brat nie może wziąć teraz miesięcznego urlopu, a prawdę powiedziawszy nie opłaca się jechać tam na krótko. Z kolei wyjazd w naszej najpiękniejszej porze roku też nie ma sensu. Na razie przy życiu trzymają mnie ferie zimowe i marcowy wyjazd do San Juan na Puerto Rico. Jestem ciekawa, czy już tam byłeś?
W wątku afrykańskim trochę stron się nazbierało, bo 12 lat tam spędziłam

Obiecuję, że coś skrobnę we wskazanym przez Ciebie wątku. Przyznam jednak szczerze, że nie byłam zachwycona Cejlonem, czy ogólniej rzecz ujmując Azją. Ten obszar jest mi zupełnie obcy mentalnie i chociaż na pewno wart zobaczenia, to jednak moje serce pozostało w Afryce

Bankogk tętniący życiem przez całą dobę, Mekong porażający swoim rozmiarem, historyczny most na rzece Kwai, obłędny Angkor Watt, wysepki u wybrzeży Azji oferujące rajskie wakacje za bezcen nie robią na mnie tak dużego wrażenia, jak pustynia Namib z upiornym Wybrzeżem Szkieletów, bezkresne sawanny i cieplutki Atlantyk, dający ulgę w porze sjesty. Położone na krańcu cywilizowanego świata Komory i bardzo portugalskie Wyspy Zielonego Przylądka...a pomiędzy niezwykle urokliwą Lizboną jedyna w swoim rodzaju Madera- kraina wiecznej wiosny. Miło powspominać...
Dziękuję za miłe słowa
