Warzywniak należało podlać z rana.
Madziu pogodziłabym się z tym olbrzymim trawskiem i pokrzywami jakie opanowały moją skarpę gdyby nie ta susza i palące słońce, które położyło a raczej rozłożyło je i teraz usychając tworzą złocisto żółte łany klepiska.

Jak mocno ruszę swoją wyobraźnię Madziu, mogę poczuć się jak... na słonecznej polanie w lesie

Naprawdę ,pod jałowcem czy obok świerka i cisów można sobie wiele wyobrazić

Tak musi być póki co, zaczęłam właśnie kręgosłupową rehabilitację i nie ma mowy bym obskoczyła jeszcze ogródek.
Jestem jednak na etapie godzenia się z przeciwnościami losu i powtarzam sobie, że jeszcze kiedyś będzie pięknie

Teraz częściej zaglądam na balkon.
Tu się chwilowo relaksuję, zwłaszcza po południu jak słońce schowa się za węgieł domu.


Halinko dziękuję

No właśnie spadł drobny deszczyk, może jutro też będzie podobnie?
Liczę, że tak.
Na balkonie dzisiaj, w tej mżawce, kąpały się największe moje drzewa domowa. Nie wszystkie oczywiście ale te największe tak.
Mają pierwszą tego lata kąpiel za sobą.
Zastanawiam się nad ich wciągnięciem do domu bo mam wschodnio południową wystawę balkonu i jeśli miałoby być wbrew zapowiedziom słońce
to moje drzewka mogłyby mocno ucierpieć. Szczególnie klerodendrum jest wrażliwe nawet na lekkie promienie słoneczne. Dziś go wcale nie było a mimo to jeden z liści już zaczął sie pod koniec dnia przebarwiać...



I jeden z moich 'pupilków', siedzi obok mnie ,najczęściej leżąc na moich stopach i nie opuszcza mnie na krok,
podobnie jak ruda .
Na szczęście ok.18.00 idą do swojego domku uffff...

Warzywniak w tym sezonie założył i pielęgnuje mój mąż.
Oczywiście już konsumujemy owoce tej pracy. Mizeria, małosolne, rzodkiewka, botwinka ,sałata itd ... używam wszystko na bieżąco.
Miło jest mieć warzywa pod ręką.
