Dziękuję Jadziu, ja robię..... zupełnie odwrotnie.

Ścinam zieleninę jakieś 5 cm nad cebulką i zakopuję w pojemniku w piachu. Temp. ok. 5-15*C. Zeszłej zimy miałem 4 cebulki - 2 zgniły do wiosny! Dobrze, że miałem kilkanaście cebulek przybyszowych (straszne maleństwa) to posadziłem pod czujnym okiem na balkonie. Te z działki już wykopane, a te małe jeszcze są zielone na parapecie. Nie wiem kiedy je zasuszyć?

Kurcze blade chyba prościej byłoby się wyprowadzić gdzieś na dalekie południe........

Zresztą z irysami holenderskimi mam podobny problem, bo jak posadze w maju, to one traktują lato jak okres spoczynkowy i ruszają z wegetacją dopiero w..... październiku. 9 cebulek musiałem wykopać, bo by je szlak na pewno trafił, teraz rosna na parapecie. Na święta może zakwitną!
Grażynko, nie ma problemu, już myślałem, że ja coś źle robię. Gdyby to był październik to pewnie już bym pobiegł z motyczką i szukał tych korzonków...........

A że już wykopane to machnąłem ręką.
Z cebulkami to taka ciężka sprawa, że nie za bardzo widać w jakim są stanie i jak przetrzymują zimowanie. W bulwach zaraz widać choróbsko i można od razu reagować jak np. z zantedeschią.
Agapantu i ismeny jeszcze nie mam, ale mam Vallote speciosę. Podobne do kliwi, ale cebulowe, należy też do amarylkowatych.