Szybka jest uchylona od jakiegoś czasu (myślę, że będzie to ze 2-3 tygodnie) na grubość zapałki.
Siewki to lofofory i ariocarpus, trudno mówić o kolczyczuszeńkach, ale jakieś nastroszone włoski na czubeczkach są.
Mają ok 3mm (kuleczki siewek, nie włoski ;) ). Nie podlewam, stosunkowo często spryskuję, czasem nawozem.
Raz, w ciągu dosłownie jednej nocy, jedna z działek zarosła mi pleśnią! Mikrosiewki natychmiast wyjęłam, wykąpałam w roztworze previcuru i wsadziłam w nowy żwirek. Wszystkie ratowane mają się dobrze.

Pracowicie usunęłam tez wtedy wszystkie resztki nasionek, żeby przypadkiem nie były przyczynkiem do pleśnienia.
I póki co spokój, glonów nie było i nie ma, miejsce mają, pikować chyba nie ma konieczności.
Kiedy można to będzie odkryć całkiem?
I czy wiąże się z tym coś, o czym warto wiedzieć?
Będę wdzięczna za rady i sugestie
