
Pierwszy ciemiernik, jaki zagościł w moim ogrodzie, to ten, który zawsze rozkwita w listopadzie, a w styczniu, dosadziłam jeszcze kilka przekwitłych o białych kwiatach z nadzieją, że w ogrodzie będą kwitły wiosną, ale już wszystkie mają pąki i rozkwitają

Na ostatnim zdjęciu jest jednak ten, który zawsze kwitł wiosną


Aniu,

Żółte, które mam od dawna, zimują bez problemu, nawet w doniczce na gruncie. Z tych nowych najstarsze, przeżyły już trzy zimy, kolejne - dwie i jedną, a przed kupionymi w tym roku, pierwsza zima.
Trochę mam pięknych forumowych, podarowanych, kupionych u Zibiego, a w tym roku kupiłam w internecie, przeważnie moje ulubione, o stokrotkowych kwiatkach. Mają być zimujące!





Bogusiu, oczywiście, że za wysokie! Uduszą się pod taką warstwą ziemi i najpewniej zgniją. Wielkiego doświadczenia to ja nie mam, ale uważnie przeczytałam wątki chryzantemowe i obsypuję krzaczki trzema do pięciu centymetrów ziemi, niezasypując przyrostów, jeśli już są, jedynie delikatnie wsypuję trochę ziemi pomiędzy, chyba że, nie ma jeszcze przyrostów, to podsypuję do łodyżek. Te 5 cm nasypanej ziemi, ma ochronić nowe korzenie, które narastają nad starymi. Później jak już ziemia i chryzantemy zmarzną, przycinam suche łodygi, zostawiając jakieś 10 cm i okrywam stroiszem.
Tak mniej więcej moje będą przygotowane na mrozy, mam nadzieję, że widać ten kopczyk

