Witajcie, troszkę mnie nie było, ale najpierw przez dwa dni w całej naszej okolicy nie było internetu, gdyż coś tam się stało ze światłowodem, a potem byłam tak skonana po pracach ogrodowych, że już nawet nie miałam siły ręką ruszyć. Najpierw więc odpowiem na Wasze pytania, a potem zdam krótki raporcik z ostatnich dni w ogrodzie.
Tencia, nie masz się co martwić, złocień maruna chętnie się rozsiewa. Tylko trzeba oczywiście zostawić kwiatki do zaschnięcia i wytworzenia nasion.
Madziagos, nowe miejsce w ogrodzie to jednak duża pociecha. Dzisiaj stałam nad jednym ze swoich liliowców, który nie wiadomo dlaczego po kilku latach nagle mi zaniknął. Cóż szkoda, to oczywiste. Ale zaraz ta myśl w głowie: Co ja teraz tu mogę posadzić? I od razu nowe plany, nowe koncepcje... fajnie!
Kaktusowe, witaj, bardzo się cieszę, że dostarczyłam ci lektury na temat różyczek. Ja już właściwie nie wyobrażam sobie ogrodu bez nich, chociaż kiedyś dawno temu ich nie miałam i jakoś dało się żyć. A później się u mnie pojawiły i już z nich nigdy nie zrezygnuję. Co roku pojawiają się piękne odmiany, można o nich czytać i oglądać ich zdjęcia. Wiadomo, że nigdy nie będziemy mieć wszystkich, ale od czasu do czasu warto sobie jakąś nową sprawić. Wspomniałaś o
Summer Song. Jest przepiękna, choć nieco delikatna. Trzeba cierpliwie czekać przynajmniej dwa sezony, aż się wzmocni i zacznie być godna naszej miłości.
OLd Port niestety choruje na plamistość, a
Pastella jest świetna. Nie martw się o swojego M, bo z czasem i on polubi róże. Tak było z moim i z kilkoma innymi, o czym wspominały dziewczyny z FO.
Paola1a, oj, pewnie już do tej pory otrzymałaś przesyłkę z wymarzonymi różami. Do mnie idzie ostatnia tej wiosny, a potem jesienią się zobaczy.
JLG, a wiesz, że z mojej lawendy jednak coś będzie. Padły tylko sadzonki innej odmiany, pewniej delikatniejszej, natomiast główny szpaler będzie żyć.
Takasobie, w donicach fajnie prowadzi się podręczny ogródek. Masz wszystko na oku i możesz dopilnować. A z czasem zawsze znajduje się jakieś miejsce w gruncie.
pela11, faktycznie mało teraz kwitnie. Ja z hiacyntów zrezygnowałam jakiś czas temu, a szkoda, bo terasz wypełniałyby lukę miedzy krokusami a tulipanami. Na szczęście nie mam problemu nornic, bardzo ci współczuję, że musisz się z nimi borykać.
Sweetdaysy, no właśnie podobno w OBI odmiany róż się sprawdzają, ale i cena jest wyższa. Około 20 złotych. Ja w każdym razie już nigdy nie kupię w Auchan ani jednej najmniejszej róży.
Cyma, Flamingo to wielkokwiatowa, więc nic dziwnego że Ci wymarzła. Nie wiem dlaczego, ale to właśnie one najgorzej zniosły te skoki temperatur. Moja akurat przetrwała, ale w wielu ogrodach wielkokwiatowe padły. Ja zresztą nigdy za nimi nie przepadałam. Trudne są w uprawie. Tylko Chippendale kupiłam, no i Chopina, a inne trafiły przypadkiem z kartoników.
Dorota71, mój M też bardzo lubi szafirki, bo mają taki konkretny mocny kolor.
Dorotka350, nie wiem, dlaczego Ci te szafirki nie wzeszły. Może to przez tę dziwaczną zimę. U mnie np. nie zakwitły krokusy, które posadziłam jesienią. Wylazły z ziemi i siedzą takie niedorozwinięte do dzisiaj.
Justi, a wiesz że akurat Pastelle przezimowały mi idealnie. I to co do jednej. Mają całe zielone pędy, aż szkoda ciąć. U mnie padła tylko jedna róża:
Bremmen Stadtmusicanten, choć i jej do końca nie jestem pewna. Może odbije. Natomiast padło kilka traw i jeden bodziszek. I w ogóle wszystko jest takie przygaszone. Tulipany w dużej części mają same liściory.
Saskja, jak miło, że złożyłaś mi rewizytę. Dziękuję za miłe słowa pod adresem mojej ogrodzinki. Zapraszam do oglądania.
Pytasz o tulipany. Oczywiście, że mnie denerwują sterczące ogłowione badyle. Ostatnio wpadłam na pomysł i sadzę tulipany za bukszpanami. Kwiaty są widoczne, ale potem samych łodyg już nie widać. Czasem też daje się takie badylki położyć na ziemi. Trawy niestety nie zakrywają łodyg, gdyż jeszcze nie zdążą się na tyle rozwinąć. W tym roku sporo tulipanów wykopię, gdyż są to odmiany sprzed dwóch, trzech lat i widzę, że nie będą kwitnąć. Niedługo się za to wezmę, dopóki widać, gdzie rosną. Później, latem nie będzie ich można już zlokalizować.
Margo, pewnie, nie ma co się przejmować. Takie kartonikowe róże można potraktować jako jednoroczne obsadzenie donic. Nic straconego.
Nifredil, w sumie to takie kartonikowe zakupy to też jakaś tram drobna przyjemność. Nie ma co tego traktować poważnie. Już samo czekanie na pierwszy kwiatek warte jest wydania tych paru złotych. A tak a propos, po ile kupowałaś te swoje róże w OBI?
------------------------------------------------
Relacja z tego, co się u mnie ostatnio dzieje.
Kupiłam nowego bodziszka do kolekcji. Niebieska odmiana Rosemoor.
Posadziłam irysy holenderskie
Blue Magic. To już trzecie do nich podejście. Dwa poprzednie sadzenia nie wypaliły. Irysy nie zakwitły.
Kupiłam w centrum ogrodniczym róże
Ghilsane de Feligonde. Mam już jedną sztukę, ale dla lepszego efektu dosadziłam drugą. Troszkę mnie tylko dziwi, że o tej porze roku ona jest już taka ulistniona, bo ta, którą już mam w ogrodzie, dopiero zaczyna wypuszczać listeczki.
Niepokoiłam się o lawendę, ale widzę, że jednak ma się dobrze. Niedługo będę ją strzyc.
Zakwitły pierwsze tulipanki, po raz trzeci z rzęu na tym samym miejscu. Jest ich więcej niż było, ale jakby mniejsze kwiatki.
Oskubałam ze starych liści żurawki i nawiozłam Azofoską.
Zaczęła kwitnąć dekoracja świąteczna
