Witajcie w to niedzielne popołudnie!
Dzień chyli się już ku końcowi - niestety - patrząc na to, że

już za około godzinę pójdzie
No nic, na długie dni przyjdzie mi jeszcze poczekać...
Na razie mogę się pochwalić tym, że z jakiegoś powodu przestałam mieć dostęp do wrzucania tu obrazków z dysku na którym do tej pory pracowałam

Tak, wiem, można z fotosika, ale ja z natury trudno się przestawiam na nowości, a jakoś jeśli chodzi o nowe portale to już wcale nie mam zaufania więc na jakiś czas ja widać zamilkłam (choć to nie znaczy że mnie tu nie było

)
Z bardziej przyjemnych rzeczy mogę się pochwalić, że posiałam lawendę (to jakiś czas temu, ale że wschody zajmują do czterech tygodni, to na razie kiełków nie ma - takie sianie długodystansowe

- w sumie dobrze, bo mam niewiele miejsca z dobrym oświetleniem więc póki nie ma zielonych siewek to i kłopot mniejszy z wystawą słoneczną, tym bardziej ostatnio, kiedy słońca nie było za wiele

) A w ten weekend zasiałam rojniki (nie wiem co z nich będzie, bo raz: to mieszanka; a dwa: nie wiem jeszcze w jakim miejscu je posadzę, te najmniejsze pewnie znajdą miejsce w dołkach na murku, a większe? Zobaczymy! <ach ten dreszczyk niepewności

>) Posiałam też jeżówkę white swan z własnych nasion

i po raz kolejny orliki, choć nie wiem, czy mają jeszcze siłę kiełkowania. Z orlikami próbuję już od dwóch lat i jeszcze żadna roślinka nie przetrwała do kwitnienia

jakieś fatum, jak w tym roku nic nie wyjdzie to daję za wygraną (to znaczy kupię sobie już kwitnącą sadzonkę

)
Mama w tym czasie serfuje po sieci i szuka pomysłów na ścieżki, chwilami mam wrażenie, że chce wszystkie wybrukować betonem stylizowanym na drewno albo zwyczajnie kamieniem, a ja na razie nie potrafię sobie wyobrazić na tym metrażu długich ścieżek, które rozgrzane słońcem w gorące dni będą parzyć w stopy nawet przez podeszwy butów

, choć pewnie coś by się bardziej utwardzonego przydało, bo trawnikowi daleko do wimbledonu a ja dostaję alergii na widok kosiarki
I tak dzień mija... pozdrawiam
