Bufo-Bufo, och, witaj, jak miło, że mnie znowu odwiedziłaś.Bęziesz zawsze wyczekawinym gościem. Trochę się u mnie zmieniło, bo zaczęłam porządkować ten swój chaos roślinny, żeby uzyskać większy spokój.
Kogra, hortensje można powadzić na drzewka i ja właśnie zamiezam poeksperymentować od przyszłego roku. Wtedy nie zajmą tyle miejsca.
Edyta, całkiem możliwe, że moja Grandiflora stanie się pełniejsza z wiekiem. To samo mam z Sundaie Fraise. W momencie kupna miała napakowane, podpędzone kwiaty, a teraz gdy u mnie zakwitła, jest ażurowa. Musi chyba odchoować te wszystkie sterydy.
aniap56, dziękuję bardzo za wizytkę i zapaszam do dalszych spacerów.
A_nie, ja myślę, że jest tak jak mówisz, i hortensje mogą z upływem czasu stawać się coraz pełniejsze. Na to w każdym razie liczę. Zresztą sama obserwuję u kilku odmian, jak z każdym rokiem stają się nieco dojrzalsze i mają cora to inny kwiatostan.
Leszczyna i Pulpa, fajnie by było, gdyby ście też przyjechały!
Kropelka, ja kiedyś kupowałam korę co roku, żeby uzupełnić, ale dałam sobie z tym spokój, bo i tak wiosną razem z liśmi dębowymi zgrabiałam tę koę i nic prawie nie pozostawało. Dałam sobie spokój. Teraz próbuję w kilku miejscach zastosować żwirek.
Sweety, ja Aniu muszę też wypróbować jakiś stojak, bo aż żal patrzyć na tę rozłożoną hortensję. Szkoda, że ona jest taka wiotka, ale miejmy nadzieję, że wraz z wiekiem te pędy staną się jednak grubsze.
Ilonka, hortensja Bounty bardzo przypomina Annabellę, ale ma nieco inne liście. W tej chwili jest właśnie limonkowa, a wcześniej była biała. Lubi mieć dużo wody do picia, gdy tylko jest gorąco, liście jej zwisają i staje się od razu taka biedna. Co do brązowych traw, to kiedyś też absolutnie ich nie lubiłam, bo wydawały mi się suche. Zresztą teraz mój M czasem pyta: "A ta to co? Uschła?". Ale ja je lubię, tylko trzeba je fajnie skomponować z innymi bylinami. Nie wysiały mi się nigdy, jak u ciebie. A może muszę lepiej poszukać siewek?
Helios, współczuję Helenko, ale już niedługo i wrócisz.. Dzisiaj zresztą jest okropnie na dworzu, zimno jakoś. No ale wiem, że i tak lepiej zawsze jest być w domu. Całuję na pocieszene
Anym, wiesz, że ty chyba masz rację. Mnie te dwie nazwy zawsze się myliły. No ale przepadło, kilka osób już i tak wprowadziłam w błąd.
Takasobie, no ale MIłeczko, ja te swoje hakone to już mam dwa lata! Powinny być większe. Myślę jednak, że gdy przezimują, to już zaczną wkrótce wyglądać porządnie. Ta twoja to pewnie sadzana dopiero w tym roku.
Margo, ach te roboty, lepiej nie mówić, chyba nigdy się nie skończą. Stale nie ma czasu. Dla dobra nszego małżeństwa zaczynam udawać, że nie widzę tych rozkopalisk

A róże długo kwitnące to tak po zastanowieniu mogłabym wymienić cztery: Ascot, Artemis, Pastella i Leonardo, nie wspominając o okrywówce Fairy. Najgorsza jest Rose de Recht. Przekwita błyskawicznie.
----------------------------
Nadal kwitną sobie piękne jeżóweczki. Odmianowe i nieodmianowe - ramię w ramię.
Podstrzygłam troszkę niektóre iglaki, bo to już ostatnia pora.
Z tej jeżówki Aloha jestem bardzo zadowolona. Ja w ogóle nie lubię żółtych kwiatów, ale ta odmiana ma w rzeczywistości taki dziwny nieokreślony kolor, że przy żółtym wcale nie wydaje się żółta. Jak dla mnie cudo.
A ta to mój drugi faworyt. Nie mogę się na nią napatrzyć.
A tutaj mam za dużo traw na kupie. Trzeba będzie wiosną jedną stąd zabrać gdzie indziej.
Miskant z prawej zostanie, a proso się wyprowadzi, bo mi zaciemnia obraz
