A ja, z odrobiną złośliwej satysfakcji cieszę się, bo mam najpiękniejszy przedogródek na ulicy! Jak chciałam dać sadzonki to nie brali, bo nie lubią chryzantem, a teraz...." nie wiedziałam, że taka zgrabniutka urośnie". Jak mi nie ukradną, to w przyszłym roku będzie kogo dzielić.Ha!
