Witajcie!
Zawitałam do tego wątku z prośbą o pomoc. Niestety czas mnie nagli, więc przeczytałam kilka pierwszych stron tematu, na resztę nie mogę sobie teraz pozwolić - od wsadzenia nasion do ziemi dziś jest równo 2 tygodnie i prawdopodobnie nic z tego nie będzie jak zaraz czegoś nie zrobię, więc potrzebuję szybkiej rady...
Zamówiłam 5 nasion Plumerii. Przez jedną noc namoczyłam je w przegotowanej wodzie o temp. pokojowej. Na drugi dzień wsadziłam pionowo do ziemi - takiej samej, w której świetnie rośnie Adenium, tzn. keramzyt na spodzie, górna część to ziemia do kaktusów z LeroyMerlin. Podlałam ziemię obficie, w dnie oczywiście zrobione dziurki (nadmiar wody zbiera się z podstawce, więc wiem, że drenaż robi co powinien). Chociaż nie podlewam teraz wcale - ziemia ciągle jest mokra... :/
Miałam dylemat czym przykryć doniczkę z nasionkami. Wpierw nałożyłam butelkę z większym otworem (na to folia z dziurkami). Później doszłam do wniosku, że chyba w środku jest za ciepło, lub zbyt wilgotno (stało obok kaloryfera, jednak nie było on jakiś super ciepły - niestety przy oknie było chłodno, więc postawiłam na nocnej szafce). Codziennie wietrzyłam przez jakieś pół godziny, jednak na butelce osadzało się dużo kropelek a ziemia ciągle była mokra. Więc zdjęłam wpierw folię - zniknęły kropelki, zaczęło przesychać, doszłam do wniosku - duży otwór to tak, jakby w ogóle nie było nadstawki, więc zdjęłam całą nastawkę, starałam się też mniej podlewać, żeby nie przedobrzyć. Później doszłam do wniosku, że może jednak teraz nasiona mają zbyt suchy 'kapturek', i po przeschnięciu go nie zrzucą? Więc znowu przykryłam butelką, tym razem klasyczną, z normalnym otworem na górze...
Od dwóch tygodni myślałam co zrobić, żeby się pokazały roślinki, i chyba przekombinowałam. Czytałam o termosie i ciepłej wodzie, ale doszłam do wniosku że to lekka przesada, w kuchni jest ciepło - wszystkie inne nasiona bez problemu mi kiełkowały. No a tutaj mam chyba doniczkę z 5 trupami.
Jak myślicie, co powinnam zrobić? Wyciągnąć wszystko i ocenić? Czy się wstrzymać? Namoczyć jeszcze raz i zacząć od początku? Będzie coś z tego?
Przedwczoraj pociągnęłam lekko za czubek nasion (ten cieniutki) by sprawdzić, czy lekko wyjdą z ziemi (brak korzenia), czy się trzymają. No i tak pół na pół - niektóre ciężko ruszyć z miejsca bo idą w górę z ziemią naokoło (nie chciałam ich wyjmować więc robiłam to delikatnie), inne natomiast "puszczały" podłoże bez problemu (ich również nie wyjmowałam). W sumie zruszyłam nasiona może na milimetr.
Jestem załamana

co robić? Wpierw zawaliłam z temperaturą moczenia, potem miały za mokro (i może za ciepło, choć wątpię), potem przeschły im kapturki, teraz znowu za mokro. Bardziej zepsuć już nie mogłam, eh .. A zamówienie zrobiłam głównie dla Plumerii. Tak mi przykro
Krople na butelce na zdjęciu powstały dziś na słońcu - była w nich cała butelka. Przy kaloryferze krople zbierały się tylko od strony kaloryfera.