Jadziu, sezon być może zamknie się sam

Mam teraz inne sprawy na głowie niż działka i może się zdarzyć, że już nie pojadę tam na dłużej. Wtedy tylko wpadnę któregoś dnia na chwilę, wykopię co mam do wykopania i będzie po sezonie

Być może okoliczności jednak pozwolą choć na krótki wypad, wtedy będę happy
Jesień ma w tym roku takie cudne kolory, ale liście już się sypią na potęgę. Jeszcze chwila i drzewa znowu będą stały golusieńkie, znowu będziemy czekać na wiosnę
Anetko, miło mi, że wstąpiłaś do mojego jesiennego już ogrodu

Acropolis ma wiele odcieni, równocześnie na krzaku są kwiaty w kilku kolorach

Początkowo zupełnie mi się nie podobała, ale dałam sobie czas i teraz uważam, że jest piękna. Kwitnie bezproblemowo, a plamistość ma w tym roku jak wiele innych. We wcześniejszych latach było lepiej, dlatego też ma u mnie dość wysokie notowania.
Poprzednie zdjęcia były sprzed tygodnia, dzisiaj wstawiam zupełne świeżynki z dnia wczorajszego
Dorotko, musisz się odważyć i sama ruszyć na podbój świata

Głównie jeżdżę sama, eM co prawda również rowerowy, ale jeździmy innymi ścieżkami. Początkowo też się bałam, teraz dalej jeżdżę ostrożnie, ale już pewniej. Nie wyobrażam sobie, że miałabym się pozbawić tej przyjemności. Po zimie z niecierpliwością wypatruję cieplejszych dni, byleby tylko jak najwcześniej zacząć sezon. ten był wyjątkowo długi, a mimo wszystko mi żal, że niedługo się skończy. Dlatego też jeszcze przeciągam, jeszcze wykorzystuję każdą chwilę...
Na zdjęciach pokazuje tylko maleńkie elementy ogrodu, dlatego nie widać, że to już jesień. Ogólnie zrobiło się już brzydko, hortensje zbrązowiały, aksamitki i cynie stoją już wyschnięte. Tylko różom nie chce się wierzyć, że to już koniec sezonu, ciągle maja chęć na dalsze kwitnienie. Większość stoi goła, ale w pąkach
Na szkoleniu wszystkie miejsca są już zajęte, dlatego
marne szanse
Marysiu, jedną hastatę dostałam od Dorotki i mam nadzieję, że się wysieję. Jeden kłosek zabrałam do domu i dla pewności wysieję do pojemnika, ma nadzieję, że nasionka zdążyły dojrzeć

Jak coś nie wyjdzie, to wtedy zgłoszę się do Ciebie, a na razie się tym nie kłopocz

Patagońską ścięłam, żeby się zbytnio nie rozsiała,chociaż i tak podejrzewam, że siewek będą miliony
Lucynko, wyjazd na działkę zajmuje zbyt dużo czasu, a nie mam go teraz w nadmiarze

Na wypad do lasu potrzebuję zaledwie ze dwie godzinki, łatwiej je znaleźć niż pięć-sześć. Las- jeziorko, jeziorko- las widoki, ciągle się przeplatają. Jest różnorodnie, po prostu pięknie. Zmachałam się wtedy okrutnie, bo droga ciągle prowadziła raz w dół, raz w górę- i tak co chwila. Prostych kawałków było jak na lekarstwo, momentami myślałam, że z powrotem nie dam już rady, ale okazało się, że mocno przesadziłam w obawach
Małgosiu, osobno jest niejadalne

? Będę pamiętać i jak tylko fotosik nie zastrajkuje, zawsze będzie w parze
Wczoraj udało mi się na trzy godzinki wyskoczyć na działeczkę. Plus oczywiście dwie na dojazd

Mimo urlopu nie jest to teraz łatwe, tym bardziej, że i pogoda ma już zastrajkować. Krótko, to krótko, ale trochę udało mi się podciągnąć robotę. Znowu w kominku wylądowały na wpół ususzone cynie, astry i aksamitki. W kominku niestety palenie odbywa się pomaleńku, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Nie narzekam, zawsze wiosną będę miała mniej do palenia. Ciągle jeszcze natykam się na ślimaki, ale już im darowałam. Nie miałam czasu, żeby się na nie rozdrabniać. Za to w następnym sezonie nie mają co liczyć na łagodne traktowanie. Już ja im pokażę, kto tu rządzi
Ta różyczka, w jesiennej odsłonie, wygląda zupełnie inaczej niż w czerwcu. Wtedy była czystą niewinnością, wystarczył zaledwie jeden sezon, żeby zhardziała
Czerwiec
Październik
Pozdrawiam
