
Ciągle powracam do twoich stepów i strasznie mi żal, że zamknęłaś furtkę.
Ale rozumiem, czasem tak w życiu bywa, że plany całkiem nam się zmieniają.

Dziękuję


Elu 151 - liliowce kto raz u siebie posadził, na pewno nie żałuje.
Ja zaczynałam kolekcjonowanie od starego babcinego a teraz uzbierało się ich mnóstwo jak na możliwości mojego ogrodu.
Masz rację, róże dobrze uformowane to cud, ale ile z nich tak wygląda ?
Na pewno tylko na obrazkach z folderów są wzorcowe, bo natura sama robi swoje i po swojemu.
Ja lubię powracać do ogrodów, które mnie ujęły urodą i zdrowiem bez chemii, bo jak wiesz ja jej nie stosuję.
Niestety na przeglądanie wątków latem raczej mam mało czasu, ale zimą to co innego.

A żebyś wiedziała ile mnie się podoba róż u innych, i ile różnych roślin które chciałabym mieć u siebie

Elżuś - no niby tak, ale taka mini, bo odmian floksów jest przecież mnóstwo.
A wszystkie piękne i całą paletę barw można by z nich ułożyć.
Co do pomidorków to na razie nie wiem jeszcze, bo te póżniej siane są jeszcze niedojrzałe.
Na razie oprócz tych co już miałam przepyszna jest Jablonka Rasiji, zwarty miąsz, słodki, aromatyczny, ale musi dojrzeć na krzaku, bo zielony dojrzewany w domu nie jest zbyt smaczny.
Za to krzew jest niski, zwarty, jak na razie zdrowy, nie wykazuje niedoborów, plenny, zostaje na rok przyszły.
Malachitowa też chyba musi dojrzeć na krzaku, bo w stanie pół dojrzałym nie za bardzo mi smakuje.
Ale urosły strasznie wielkie i nie ma ich zbyt wiele na krzaku, czy u Ciebie też tak jest ?
Sakiewki też jeszcze zielone i nie mogę się doczekać kiedy ich skosztuję.
Smakuje mi też Legend, duże ładne pomidory, soczyste, chociaż nie ciapowate, krzew zdrowy i bez niedoborów, też zostaje.
Zaczynam powoli testować odmiany od Indygo Rose i tu już jest różnie, ale konkretnie będę mogła ocenić dopiero po porównaniu wszystkich.
Na pewno zostanie Sybirskyi Skorospelyi, ten jest nie do zabicia a przy tym najwcześniejszy i wg mnie smaczny.
A jak tobie smakuje ?
Sebastian - jeszcze nie są dojrzałe, ale kolor już jest prawie właściwy.
Ja mam tylko deserowe, bo przerobowe są niejadalne, szybko gniją, ale to w wielu przypadkach wymóg produkcyjny.
Winorośl potrzebuje zacisznego kąta o bardzo dobrym nasłonecznieniu i w naszych warunkach niestety ochrony zimą.
Chociaż podobno są już odmiany odporne na mróz.
Czasem zjadam

Czasem podaję gościom w sałatce, ale muszę zjeść pierwsza, bo nikt nie wierzy, że kwiaty są jadalne.
Jednak wolę je oglądać jak kwitną na rabacie.

Aniu - nie znam tej odmiany, ale jest ich tyle, że trudno byłoby znać wszystkie.
Niestety nie znam odmian, bo rosną już bardzo długo i kupowane były na targowisku jako deserowe i tyle.
To stare odmiany, teraz pewno są już dużo lepsze i bardziej odporne.
Tnę je każdego roku, bo bez tego coraz mniej by owocowały, od tego zależy jakość owoców.
Teraz czas na inne rośliny niż róże i liliowce.
Trochę takich tam widoczków, które normalnie są pomijane.
Niektóre fotki są już zaległe, ale też należy im się przysłowiowe pięć minut uwagi.


























