jajagna pisze: Gabi, musimy się umówić i stworzyć wiosną grupę wsparcia "Tnij, nie marudź!"
Tak... musimy...
Jaguś, ale to nie jest takie proste... zazwyczaj obiecuję sobie że przytnę porządnie, potem jest mi szkoda tłumacząc sobie że będzie od razu większa, ale potem żałuję, bo trzeba poprawiać...
Piszesz że nie wiesz które róże jak przycinać... hmmm... ja największy problem mam z historycznymi i parkowymi... tych to mi zawsze szkoda, ale potem okazuje się że rosną na potwory i nie umiem sobie z nimi poradzić...
Rabatowe i wielkokwiatowe tnę dość nisko, ale to i tak zależy w jakim stanie są po zimie...
Sypnę ten nawóz jutro... gdzieś czytałam że to i tak pic na wodę, ale szkoda mi tego nawozu że tak leży już dwa lata, więc zobaczymy co będzie...
Elżbietko, masz zupełną rację... mój ogród jest zalany słońcem od samiusieńkiego rana do późnych godzin popołudniowych.... i to dosłownie...
też bym chciała aby wszystko kwitło do samej zimy...
Dorotko, no nieciekawy, ale i do zeszłego roku mam zastrzeżenia... może w końcu następny będzie taki jak powinien...
u mnie też czarna plamistość szaleje i mączniak... a nawet na niektórych różach rdza, która mnie najbardziej martwi... ale co się dziwić, jak sąsiadki nie dbają o róże i są aż czerwone od rdzy... a na dodatek obok rosną topole i te również są całe we rdzy, nie mówiąc już o gruszy sąsiadki...no i cóż z tym począć ?...
Tea Clipper... róża niezwykle piękna, ale kwitnieniem nie powala na kolana...
Rothkapchien... zostały mi jeszcze dwie i raczej pozostaną... choć pierwsze kwitnienie jest obfite, to zdecydowanie upał jej nie służy... noooo... teraz to co innego... piękny kolor, kwiaty trzyma długo i nie zwisają... jednak jesienne kwitnienie i kolor jest znacznie ładniejszy niż czerwcowe... zdjęcie oczywiście nie oddaje autentycznego koloru...
Giardina... ta tak samo.. dopiero teraz ma piękne, zdrowe i duże kwiaty...
Novalis... przez pierwsze dwa sezony nie podobała mi się i gdyby nie jej zdrowotność, pewnie by już jej nie było.. ale teraz ?... jest po prostu piękna i niesamowicie fotogeniczna... nawet ostre słońce już jej tak nie szkodzi jak w tych pierwszych latach... zostaje ze mną jak nic...
Clair R... pisałam już wyżej, że źle się z nią dzieje... muszę się mocno zastanowić co z nią zrobić... może jeszcze dam jej szansę, bo piękna jest... no i ten zapach... gdyby nie pszczoły które tam ciągle siedzą, trzymałabym w niej nos cały dzień... też wąchają ?...
Pomponella... o tej nie trzeba dużo pisać... zdrowa, chętnie kwitnie i rośnie na dość spory krzew...
na tego żółtka z boku nie patrzcie... rośnie tam tymczasowo i idzie do sąsiadki... to zdecydowanie nie mój kolor...
Jubile C.

..po trzech latach kwitnie pięknie i nawet kwiaty trzyma do góry... nie wszystkie, ale już w większości... oby tak dalej...
