Witajcie, kochani.
Wróciłam po całym dniu spędzonym na działce.

Jestem oczywiście cała happy

, choć narobiłam się jak dziki osioł.
Wydawało mi się, że już działeczka cacy -cacy, ale ciągle jest co robić. Wystarczy pospacerować ścieżynkami, a łatwo dojrzeć, że to i owo czeka na wykonanie.
Jutro świętuję, więc dzisiaj starałam się zrobić jak najwięcej. Znowu wiem, że mam kości, kosteczki i mięśnie. I tak ma być.
Marysiu [Maska] - nie mam najmniejszego pojęcia, jak się to maleństwo zowie.
Dostałam w ubiegłym roku małą sadzoneczkę od sąsiadki, z którą dzielimy się wszystkimi roślinami, a ono - to maleństwo - nie tylko rosło, ale też mocno się rozsiewa i kwitnie od wiosny do jesieni.

Dorzucę kilka siewek do astrów.
Dorotko 71 - mówisz i masz.
Tylko troszkę później. Damy im podrosnąć.
Maryniu - jesteś przemiła

ale ja doskonale wiem, że jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim hosty będą zdobiły, a żurawki tylko na fotografii są duże, w realu znacznie mniejsze i tylko dwie dodają uroku aktualnie.
Natomiast tulipany, owszem, widoczne z daleka z każdego miejsca ogródka.
