Gabisiu, po naszej powodzi w 1997, gdzie szerokość potopu wynosiła 100km,
tutejsze wylewy to pikuś.
Boję się, ale przez wspomnienie naszej powodzi.
I powoli konstatuję, że tu, nie należy się spodziewać potopu, tylko podtopień.
Ale z ogromną nostalgią pocztałam
wspomnienia Wrocławian z tamtych czasów:
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/8,81348,4216917.html
" Słyszeliśmy, że wraz z falą powodziową przypłynęło dużo ryb, podobno zgarnęła je powódź ze stawów hodowlanych. Widziano duże ryby na ul. Traugutta. "
"Mój mąż znalazł zajęcie - pływa łodzią sąsiada. Rano odwozi go do przystanku tramwajowego, bo tam już nie ma wody, a z powrotem zabiera pasażerów chcących dostać się do zalanych powodzian."
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,81348 ... &startsz=x
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/5,81348 ... 2.html?i=7
Czy to nie jest tragikomiczne ?
I niebywała postawa prezydenta Zdrojewskiego, który był prawdziwą opoką Wrocławia.
Szkoda, że tak mało wspomnień zostało opublikowanych...
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,81348,4311963.html
Dobranocnie, obyś suchą nogą z domciu wyszła!