Marta,byłam u Ciebie i widziałam. Piękne te różyczki,a pachnący powojnik to coś, co zaczyna mi się marzyć. Dobrze, że pożegnałaś się z Mc, ja jestem na etapie szukania pracy, z poprzedniej musiałam odejść, bo niestety ok 16 godzin na dobę to za dużo już na mój kręgosłup, a bardzo żałuję, bo fajna atmosfera była.
Kasiu, jak kupiliśmy działkę to wycinaliśmy wszystkie zdziczałe, chore owocowe, pozostałe drzewa zostawiliśmy, choć były marne. Dwa lata dawania im dobrego papu i zaczynają się odwdzięczać.
Ewa, bardzo bym chciała, żeby to był chomik, a nie nornica, szczególnie, jak jest pożyteczny. Te drzewa już były, jak kupiliśmy, największy jest świerk, ma co najmniej 8-10 metrów. Poszukam zdjęcia i wstawię.
Majeczko, u nas na działkach są koty, ale są tak dokarmiane, że nie skuszą się na taki poczęstunek.
Dorota, no przecież jak powiem M, żeby wykopał to co dopiero prosiłam, żeby posadził, to zostanę astronautką.

On i tak uważa, że całkiem normalnej żony to nie ma.
Jola, nie zauważyłam jakiś śladów nornicy, więc się zdziwiłam, jak zobaczyłam to coś.Może to jednak chomik, jak piszę Ewa, w końcu wiewiórki też przychodzą, to może i chomik mnie odwiedził. Wybrał tylko niewłaściwy moment, akurat, jak wzięłam pierwszy łyk piwa.
Aguś, no nie mam czasu, ta moja Julka jest wszędzie, boję się, że otworzę lodówkę i usłyszę-baba.

Też mam kreta, pewnie koledzy i się umówili, że jeden pójdzie do Ciebie,a drugi do mnie.
Szaro buro dzisiaj, a rano było ładne słoneczko. Zaczynam myśleć, jak rozplanować róże, które przyjdą.
Na poprawę nastroju.
Cream
Mary Rose
a tak wygląda największe drzewo na działce
