Boże.... nie ruszę się jutro... Ale przynajmniej jakoś u mnie zaczyna wyglądać. I posadziłam Tomkowe róże. Wyrzuciłam zaś Chopina, oddałam sąsiadce. Może tam mu będzie lepiej. Wyrzucenie czeka również La Perlę, zmarzła. Nie miała kopczyka. Szkoda mi jej, ładna z niej róża. I chyba jeden Hokus zmarzł. To tyle strat. Poza tym reszta trzyma się, kilka zmarzło do kopca, ale pączkują obficie. Niektóre świeże i wesolutkie jak szczypiorek na wiosnę, taki Warwick Castle na przykład, niegdyś najsłabsza róża w ogrodzie, straszona kompostownikiem. Piękna, duża jest Variegata Bolońska, Chloris, Belle Isis. To te najmłodsze u mnie. Bardzo poprawiła się cherlawa dotąd Maxima. Nie mogę się doczekać jak zakwitną.
I oczywiście WSZYSTKIE tulipany mam zeżarte przez sarny. Uch!
