Majeczko, ziemia mi w końcu odmarzła, ale za to jak teraz mam sucho w ogrodzie

.
Dorotko, chyba dużo nie zrobimy z tymi różami, wydaje mi się, że to wina mocnego słońca w dzień i przymrozków w nocy i oczywiście zimnego, mocnego wiatru, który przyśpiesza parowanie wody z pędów.
U mnie już się stopień zamierania pędów ustabilizował jako tako, ale większość róż będzie cięta do kopczyka. Totalne odmłodzenie nas czeka

.
Iwuś - Fellowship, Friesia i Flora Danica idą na przód rabaty
Otworzyłaś już swój wątek?
Grażynko, Twoje spostrzeżenia odnośnie brązowienia pędów są po części takie, jak moje

, już o tym nawet pisałam, że ziemię mam zamrożoną i róża nie ma jak pobierać wody, gdyż korzeń 'jeszcze śpi' .
Majeczko, Rhapsody trzeba ratować, to wyjątkowej urody róża, szkoda by takiej
Nelu, moja Rosarium U. na pniu chyba też dołączyła do martwego towarzystwa

. Odkryłam ją po mrozach i była zielona, 3 dni silnego słońca naprzemiennie z przymrozkiem w nocy i mam kolejny zgon

.
Isiu a co to za różyczka wpadła Ci w oko?
Krysiu, jak masz taki ił, to drzewa mają kłopot z dobrym ukorzenieniem się może?
I dlatego wypadają?
Trzymam kciuki za elewację, jak u mnie robili to miałam wszystkie kwiatki w okolicy domu w ciapki
Gosiu, jak w niedzielę róże były w dobrym stanie, to raczej już im nic nie grozi

.
Izuś, kłopot w tym, że ja już pod kopcami mam u niektórych róż małe listki, nie mogłam dłużej ich trzymać w ziemi, bo by się zaparzyły.
Degenhardt nie potrzebuje dużo miejsca, fajnie by na obrzeżu rabatki wyglądała.
Adrianno, wydaje mi się, że rację ma każdy z nas po trochu. Róże nie były zahartowane bo do końca stycznia mrozu nie było, to fakt. Ale u mnie pędy zaczęły brązowieć dopiero teraz, gdy przyszło ostre słońce i wysuszający, silny wiatr. Za to te mrozy co były przetrzymały bez uszczerbku, aż nie wierzyłam.
Najbardziej ucierpiały mi teraz te róże, które mają najwięcej słońca, w miejscu gdzie słońce jest od rana do wieczora.
Myślę, że ważnym czynnikiem była także jesienna susza, przecież u mnie nie było chyba 3 miesiące deszczu, a potem nadeszła zima. Dodatkowo mam piaszczystą, przepuszczalną glebę. Może brak wody zbytnio podsuszył korzenie?
Jeśli kwitną forsycje i nie ma już przymrozków w nocy, to możesz ciąć. Ale dobrze jest poczekać na pąki, bo wówczas widać, gdzie ciąć.
Agnieszko, korą kopcowałam róże przez pierwsze 2 lata (bo wówczas miałam ich sporo mniej), zimę przetrzymywały bez uszczerbku. Wytrzymały nawet temp. poniżej 30 st. C (chyba 2 lata temu taka zimnica była).
Iduś, na pewno będą piękne

, nie wszystkie róże są przecież w takim złym stanie, będzie dobrze

.
Aguś, też o tym pomyślałam, porządne moczenie dużo daje umierającym różom. Może tak spróbuję z niektórymi?
Stokrociu, Euphoria ma ciekawe kwiaty, aż jarzą z daleka

, ale miałam ją w złym miejscu posadzoną i gdy kwitła najpiękniej, to nie miałam jak dobrego zdjęcia zrobić. Za dużo cienia miała i zdjęcia były nienaturalne.
Już ją przesadziłam...
Alutka, jak nie masz forsycji, to jest jeszcze jeden wyznacznik - trawa. Jak już będzie ją trzeba kosić, to i róże trzeba będzie ciąć.
Evuś, obstawiam i to i to, sam mróz to nie zawsze wyrocznia, do tego dochodzi wiele innych względów. Czasem mróz przychodzi niespodziewanie i późną jesienią, gdy róże jeszcze kwitną. I nic im nie jest.
Halinko
Kasiu, a u mnie History jest za to bardzo zdrowa

, pewnie trafiła Ci się gorszej jakości sadzonka.
U róż bez zmian, żadnego widoku na życie.
Beatko u mnie Mainzer F. bez okrywania zimuje i nie chce wymarznąć
Trzyma się skubana dzielnie.
Idę zaraz po Pink Piano, zobaczę, jak się ma, jak się nadal nie ma, to ją wrzucę do wiadra na 2 doby.