Agneska pisze:Moje posiane miskanty ładnie jednak wschodzą. Na razie siewki są jeszcze maleńkie. Zobaczymy co dalej.
Czy ktoś z Was w ogóle hoduje z powodzeniem miskanty rozmnażane własnoręcznie z nasion? U mnie z nasion L... (opakowanie poniżej) ładne wschody - chyba wszystkie lub prawie wszystkie nasiona wzeszły. Pewnie za jakieś dwa-trzy tyg. będę je pikować do osobnych doniczek. Nie wiem kiedy najlepiej przesadzać takie sadzonki do gruntu i jak się potem nimi opiekować aby przetrwały zimę. Jak ktoś z Was ma doświadczenia w tej sprawie, proszę podzielcie się nimi.
Sadziłam do ziemi bardzo młode sadzonki traw np. zebrinusa,rozpelnicę japońską, red barona to na zimę je zabezpieczałam,
okrywałm gałązkami na to liście i znowu gałązki na wierzch i tak przetrwały zimę.
Te młodziaki też będziesz musiała zabezpieczyć na zimę chyba,że ktoś ma inne pomysły.
Agnieszko siałam miskanty z tej firmy, cztery lata temu. Przepikowałam do doniczek i w czerwcu sadziłam na rabacie. Nigdy swoich miskantów nie okrywałam. Rosną nie tylko u mnie, ale też w kilkunastu innych ogrodach.
Soniu, dziękuję:)
Mam nadzieję, że mnie też się to uda.
Jak masz jakieś zdjecia wrzuć proszę albo napisz, które z już zamieszczonych zdjęć przedstawiają te miskanty z siewu. Pewnie długo czeka się na to aż zrobią się kępy ale to miłe jak coś można samemu wyhodować od nasionka.
Soniu napisz jakie cechy ma ten miskant z nasion, bo często na opakowaniu zdjęcie jest tylko takie poglądowe.Czy on z rodzaju wysokich o szerokich liściach, i jakie ma kwiatostany? Pytam, bo w przypadku niektórych gatunków roślin z nasion wychodzą mało efektowne 'osobniki'.Po czterech latach już powinien dobrze pokazać swoje cechy.
Niestety nie mam wielu zdjęć. Miskant ma liście szerokości około 1 cm z paskiem pośrodku. Świetnie przyrasta, ale nie jest ekspansywny. Już w drugim roku podzieliłam, bo podobał się znajomym.
Soniu, dzięki. Wyglądają świetnie. Mam nadzieję, że i ja się takich dorobię. Moje malizny już przepikowane. W sumie z jednego opakowania nasion mam około tuzina siewek ale część najpewniej wypadnie.
Ja posadziłam miskanty olbrzymie wzdłuż płotu, żeby się trochę zasłonić od ulicy. W pierwszym roku się pewnie ukorzeniały, bo nie widziałam dużych przyrostów. Zimą ich źdźbła nawet całkiem nieźle się prezentowały. Teraz przyszedł czas na usunięcie zeszłorocznych wyschniętych źdźbeł, nawiezienie kompostem i zobaczymy jakie będą tegoroczne efekty.
Tylko cztery moje siewki z dwunastu przetrwały i są już w gruncie. Miałam niestety problem z ziemiórkami, potem po zwalczeniu ziemiórek i osłabieniu siewek z chorobą grzybową... Ale cztery są i rosną dobrze. Zobaczymy co dalej. Może doczekam się takich pięknych egzemplarzy jak Sonia.
A moje miskanty (zebrinus, gracillimus i morning light) do tej pory nie wypuszczają pędów - czy to możliwe że zmarzły? Dodam że były to juz dorosłe roślinki (4 -5 letnie). Zastanawiam się co mogło je zgładzić?
Raczej się zestarzały, mam Gracillimus i Morning Light i ten sam problem.Rosły i zimowały dobrze jako młode rośliny, potem ten pierwszy zginął (stopniowo w ciągu dwóch lat), a ten drugi jeszcze jest, ale już słabszy niż w zeszłym roku, a ma ok.5 lat.
U mnie też porażka po zimie. Gracillimus ledwo ledwo się grzebie, Morning Light też słabiutko, padły dwa Adagio. Wszystkie ok. 5 letnie. Piękny w zeszłym roku Red Arrow teraz wypuścił kilka źdźbeł. Padły wszystkie pennisetum. Jakiś koszmar z tą zimą. Jeszcze się łudzę, że któraś ruszy, ale chyba nie ma szans. Łopata już czeka.
Pawel c pisze:A moje miskanty (zebrinus, gracillimus i morning light) do tej pory nie wypuszczają pędów - czy to możliwe że zmarzły? Dodam że były to juz dorosłe roślinki (4 -5 letnie). Zastanawiam się co mogło je zgładzić?
Niestety, wszystkie te odmiany u mnie też zmarzły tej zimy i też były już kilkuletnie.
Podczas burzy (chyba, bo raczej nie zwierzę ) wiatr szarpnął i wyłamał/wyłożył sporą część kępy Muszę niektóre odmiany np.Kleine Fontaene podpierać obrożami z drutu, bo niby sztywne, a na obrzeżach się wykładają. Też tak macie, że musicie podpierać i podwiązywać te trawy?