Matko... dwa tygodnie mnie tu nie było ???...
Kiedy to przeleciało...
Jaguś, nie sprzyja pogoda wyraźnie... dzisiaj trochę chłodniej i ma tak być tylko kilka dni, a potem znowu upał...
... ja już niczym się nie przejmuję... żadnymi różami i co będzie to będzie... jak będą rosły to dobrze, a jak nie to Adia?.... nie będę za nimi płakać...
albo kupię nowe, albo posadzę co innego...
Moja Forst L. po jesiennym przesadzeniu jakby wzięła się w garść... trochę podrosła i kwitnie co chwilę pojedynczymi kwiatami... może wreszcie będzie taką "książkową" Pierwszą Damą ?... wiem że rok rokowi nierówny, ale odkąd mam róże, a mam je od x lat, nigdy takich anomalii nie miałam... a może zwyczajnie jesteśmy przewrażliwione ?...
A jeśli chodzi o drzewko, to zdecydowanie będzie to klon... tylko że w moim regionie nie ma takiego...
Grażynko, chciałabym aby zamieszkały u mnie, ale to chyba niemożliwe... mam ogrodzone siatką i przez nią się nie przecisną... szkoda, ale trudno... dobrze że chociaż żabki są... deszczyk był i bardzo się cieszę, bo rośliny jakby w oczach odżyły i urosły...
Elwiczku, Askot dogorywa... i mam wielką chęć go wywalić... tak ogólnie to i kwiaty jakoś mi się nie podobają... sprawa do przemyślenia...
Robinię już kiedyś miałam, ale ze względu na wiejące silne wiatry, zawsze część gałęzi się łamało... doszło do tego, że po pewnej wichurze zostało pół drzewka...
rozstałam się z nią, a bardzo ją lubiłam.... o wiśni też myślałam, ale raczej o Kiku shidare zakura... ta z kolei rośnie w formie płaczącej, a na takie drzewko tam nie mam miejsca... musi to być drzewko o luźnej koronie rosnące w górę do około 3 metrów... nic innego nie wchodzi w grę....
Dorotko, no to mnie nie pocieszyłaś... śmierdzący leń mówisz ?... a tak ładnie się nazywa... James Galway... hmmm...
Zaczął coś tam wypuszczać, ale nie wiem cy zakwitnie... w zeszłym roku kwitł prawie na okrągło...
zobaczymy co jeszcze pokaże...
Ewciu, mój ma trzeci sezon... kurde... a może drugi ?...

... matko co ta starość robi z człowiekiem....

żeby takich rzeczy nie pamiętać....
...ale mój jest wielki, ma około 160 cm i dość dobrze rozkrzewiony... to pewnie będzie trzeci sezon, no nie.. ?...

... a ślimaków rzeczywiście jest trochę mniej niż w ubiegłych latach, ale i tak za dużo....
Bogusia, dziołcha... kaj Ty sie podziywosz...
Mogłabyś też coś pokozać i napisać u siebie...
Elżbietko, no widzisz... pokazała się u zwiała...
Natalko... dzięki...
Ewelinko, widać że wszyscy mamy te same problemy... susza, upał i tak na zmianę... ja tam najbardziej lubię jesień... wręcz ją uwielbiam... lato to nie dla mnie pora, nawet nad wodą... deszczyk był i to dość spory, więc nadzieja na odżycie wszystkiego też jest...