Jagodo - JagiS hm, twierdzisz, ze dorabiam filozofię? Pewnie coś w tym jest. Wiesz, że już Einstein twierdził, że każdy z nas ma swoje własne poglądy na wszystko i z otaczającej nas rzeczywistości wybiera tylko te fakty, które potwierdzają te poglądy?

Inne fakty czy dowody odrzuca

. Tak ponoć postępuje każdy z nas...
Wracając do chorób różanych - bruzdownica... może ze dwa razy mi się zdarzyło, że znalazłam coś, co mogłoby na nią wskazywać i było to dawno. Nie tęsknię za tą paskudą i do Ogrodzia nie zapraszam

Nimułka różana - niby wiem co to jest, ale nigdy nie miałam okazji zapoznać się z nią bliżej. Skoczek - hm, chyba nie miałam, a przynajmniej nie pamiętam. W sensie: nie miałam na różach, bo na fuksjach kiedyś żerował i musiałam się pozbyć tych kwiatów

. Nie mogę narzekać na szkodniki róż, oprócz mszyc raczej ich nic nie atakuje

. Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o plamistości

. Chyba rzeczywiście jedynym rozwiązaniem jest pozbywanie się z ogrodu panien o takich przypadłościach.
Dla Ciebie specjalnie White Temptation
Gabriela - Gabi takie dyskusje są bardzo ciekawe, bo każdy z nas ma trochę inne doświadczenia, których wymiana może się okazać bardzo pozytywna

Hm, piszesz, że po przesadzeniu Gruss an Aachen zdrowa? Może spróbuję tego sposobu, bo kwiaty ma bardzo piękne i w ulubionym przeze mnie kolorze

.Teraz rośnie na stanowisku nasłonecznionym mniej-więcej do 2-3 po południu,potem ma już cień. Myślisz, że to za mało?
Pocieszasz mnie, że u Ciebie też wymarzają jeżówki. To znaczy, przykro mi, że wymarzają, ale pociesza mnie fakt, że nie tylko u mnie...

. Do tej pory wszyscy się dziwili i już miałam poczucie, że jakaś niemota jestem, która taśmowo uśmierca jeżówki
Rdzę róży miałam tylko raz na Abrahamie Darby więc moje doświadczenia w tej materii nie są zbyt duże, ale jest to wredna choroba

. Gdyby się powtórzyła, wywaliłabym tę różę bez mrugnięcia okiem. Jeżeli chodzi o byliny, ciągle szukam takiej, która by kwitła w sierpniu i nie wymarzała zimą. Masz jakiś pomysł?
Dla Ciebie Gabrysiu piękny liliowiec od Moniki-Alanii
Beatko - bejka1970 fakt, jednodniowe kwiaty to duża wada liliowców

Szczególnie mnie wkurza, kiedy rozkwitają wieczorem i kwiaty rano już są zwiędłe - nawet zdjęcia im nie zdążę zrobić

. No, ale mają i tę zaletę, że kwitną wtedy, kiedy robi się pustawo na rabatach

. Dla Ciebie lilia Spectator
Jolu - April trenuj, trenuj, spacery to tylko dla zdrowia

Ja chodziłam zdecydowanie więcej kiedy jeszcze żyła moja ukochana psica

. Na kondycję nie mogę specjalnie narzekać, po bieganiu w Wojsławicach nawet zakwasów nie miałam. A biegałyśmy wszędzie-bite 5 godzin bez przerwy

. Na szczyt (Czereśniowe Wzgórze z horoskopem) wchodziłyśmy ze trzy razy - za każdym razem inną, liliowcową alejką. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że w Wojsławicach byłyśmy wszędzie

.
Jak dasz jej szansę i się pozbiera, to polubisz.Chyba że się nie pozbiera...
No właśnie, skoro po 3 latach się nie pozbierała, to chyba się już nie pozbiera...

Może nie będzie mi się chciało jej wykopywać?
Clair Marshall - zastanawiam się czy nie kupić nowej sadzonki, może będzie lepsza?
Blue girl - nie wiem czy mi się podoba, bo jeszcze żadnego kwiatu nie widziałam... Siedzi w donicy drugi rok i chyba szkoda zachodu...
LFC - nie zrażaj się moją opinią, u innych forumek ona kwitnie jak szatan

Mnie się nie podobają takie małe kwiatki, wielkości
złotówki - to nie moja bajka

. W tej samej tonacji kolorystycznej jest jej siostra Parfum Flower Circus o większych kwiatach i w dodatku pachnąca. Chyba wymienię i tyle.
Old Port - nie wiem czy jak je przesadzisz to się wzmocnią... Spróbuj, innej rady nie ma

. U mnie są od 2014 roku i co roku jest z nimi ta sama historia - od lipca stoją kompletnie łyse

. Kupiłam profesjonalne środki do oprysków ma grzyba i w ubiegłym roku stosowałam 3 różne, naprzemiennie. Nic to nie dało, chociaż na chemię wydałam ponad 300 zł

. Gdyby to przeliczyć na róże, to ile miałabym nowych, lepszych sadzonek?
Fajnie się masz, że ślimaki nie atakują, w takich warunkach to nawet uprawy warzywne można popełniać, ach...
Co powiesz Jolu na Moody Blue?
Aniu - anabuko1 dziękuję

Wiem, że nie masz ślimaków, bo Twoje hosty nie wyglądałyby tak popisowo

No właśnie - czemu ślimaki nie mogą żreć np. chwastów? Wtedy bym im nawet domek w ogrodzie postawiła

. Dla Ciebie Błękitna Rapsodia
Jagna - jajagna współczuję perypetii klawiszowych, to na dłuższą metę musi być wkurzające. A wiesz, że:
%^&*()_#$!@
takie znaki są powszechnie używane przez eleganckie towarzystwo w zastępstwie tzw. rynsztokowego języka?

Moje ślimaki niestety nie działają wybiórczo, jakimś cudem przetrwały te orientalne lilie, może im nie smakują? Nie wiem, ale się cieszę, że te akurat oszczędziły

.
Rosengraffin Marie Henriette jest świetna, kwitła mi obłędnie, chociaż kwiaty nie są zbyt odporne na upały. Graffin Diana jest znacznie wyższą różą, ponieważ to hybrid tea. Trochę mnie to wkurza, bo ona znacznie przerasta inne róże na tej rabacie, a ja chciałabym, żeby było równiutko...

Jednak kwitnie ochoczo i pięknie, jest zdrowiuteńka, więc narzekać nie będę. Graffin Diana ma kwiaty ciemniejsze na krawędziach - tam może to być kolor podobny do Munstead Wood. Kwiaty stają się jaśniejsze wewnątrz i to już nie jest kolor Munstead, ale Szekspira też nie

Przynajmniej mojego Szekspira, bo wiem, że róża może mieć różny kolor w zależności od gleby, stanowiska itp. U mnie WS2000 to taki ciemno-różowo-fioletowy jest...
Graffin Diana ma odcień bardziej bordowy lub buraczkowy - jakbyś przecięła surowego buraka

Róż majtkowy w Twoim wydaniu zapamiętam na długo

.
Polecasz Parfum Flower Circus? Ma ciemniejszy kolor od LFC? Tym lepiej, to mi pasuje
Wracając jeszcze do lilii Muscadet. Fakt, że jak na lilię ma nieduży wzrost, dzięki temu rośnie koło Pashminy i nie musi na nią spoglądać z góry. Dla moich nasadzeń jej wzrost jest wielkim atutem

.
Prawda jest taka, że na jednych stronach internetowych piszą, że zimuje, a na innych, że nie zimuje

. Podejrzewam, że łagodniejszą zimę przetrwałaby bez problemu, natomiast nigdy tego nie próbowałam. Wykopuję cebulki i tyle. Natomiast, żeby ładnie kwitły w następnym roku, przechowuję je w chłodziarce, w pojemniku na warzywa. Te, które sadziłam do donic, wynoszę do piwnicy razem z donicą, ale dopiero wówczas, kiedy zaczyna się ostra zima. Przymrozki do -5 stopni nie są groźne i lepiej nawet jak donica stoi na tarasie.
Wiem, że to trochę zachodu, ale co ja poradzę, że najbardziej lubię właśnie orientalne?

Azjatyckie zimują i niektóre mają ładne kwiaty, ale znów łodyga wygląda jak kaktus i trzeba ją czymś ładniejszym zasłaniać. Poza tym nie pachnie

Orienpety mam, ale jakoś jeszcze nie trafiłam na odmianę, która by mi do końca pasowała. Wszystkie ciemne chcę oddać w dobre ręce - może chcesz? Niestety, mam je od dwóch lat i nie zapałałam do nich żadnym uczuciem oprócz niechęci

. Ciekawe, że ich akurat ślimory nie zżerają...

Ujdzie odmiana Preety Woman, chociaż wkurza mnie jej wzrost - jest aż przesadnie wielka. Natomiast z mieszańców lubię LA i LO - nie są tak wrażliwe jak orientalne, ani tak pospolite jak azjatyckie, i nie tak wielkie jak OT.
Szukam właśnie pomysłu na jakieś lilie, które zastąpią nielubiane przeze mnie ciemne orienpety. Możesz coś doradzić?
Dla Ciebie ulubiona Muscadet
cdn.