Dzięki Wszystkim za odwiedziny i miłe słowa. Przydadzą się na pocieszenie, bo jestem runięta... Wróciłam dzisiaj do domu i się popłakałam. Kwiaty w opłakanym stanie.
Fikus zaraz zostanie bez żadnego listka, bo ten jeden co mu został długo nie pociągnie. Spsiukałam mu pieniek, w oczkach ma jakby zaczątki listków, mam nadzieję, że wyjdą.
Kleik zasuszły 2 pączki... Mam nadzieję, że dalej pociągie pędzik ale na kwiatki pewnie będę musiała trochę poczekać.
Mój hibiskus...

Bez momentarza.
I cytryna.... zaszuszyli mi moją cytrynkę wielozarodkową!

Podlałam ją i tak, może odbije.
Poza tym hoję trikolor musiałam ściąc chyba o połowę, bo też była tragedia.
Dobrze, że tamaryndowiec przeżył, chociaż widać, że dobrze mu nie było. Nic a nic nie urósł. A drugi, którego dałam w prezencie buduje już trzecie piętro listków
Po prostu ręce mi opadły jak to wszystko zobaczyłam (zwłaszcza cytrynę i hibiskusa).
Z dobrych wieści to mam tyle, że Epi od Dumbledore w większości mają korzenie

W Polsce zasadziłam je do ziemi a jak przyjechałam poprzesadzałam je do wspólnej doniczki z poprzednimi. Byłam na prawdę zaskoczona, że tak szybko się uporały i to w ziemi. Dumbledore Ty to masz rośliny
