Aniu, bardzo, bardzo dziękuję

, oczywiście siedź sobie do woli jak tak bartdzo Ci się podoba, to pierwsze kwitnienie mojej Glicynii, więc jeszcze bardzo skromniutkie, ale mam nadzieję, że jak już ruszyła, to teraz będzie już tylko lepiej, ona zimuje w gruncie i bez żadnego okrywania
Piotrek, zasadzie to wiem, że z korą to już tak jest, że trzeba ją wciąż uzupełniać, dałam grubszą warstwę, więc może do przyszłego sezonu wystarczy, tym bardziej, że wydaje się jakby była cięższa od tej zwykłej, poza tym jest bardzo wydajna, więc najwyżej będę dosypywać, albo wymyślę później coś innego, mogłabym wysypać grysem, ale nie chcę już wprowadzać więcej kamienia, gdyż już go wystarczająco dużo w moim ogrodzie tym bardziej, że te drewniane kołki na ścieżkach, które były położone doraźnie będą zastąpione również kamieniem
(właśnie trwa "przebudowa", ale nikt jeszcze nie zauważył, że pokazuję takie zdjęcia, aby nie było jej widać, później będzie relacja z jej powstawania) Trawa nie powinna przejść, gdyż jest oddzielona co prawda nie oryginalnym geoborderem, bo jest dość drogi, ale głęboko wkopanymi plastykowymi listwami
Miłka, a wiesz, że ja dopiero w zeszłym sezonie zauważyłam jego piękno, to znaczy pięknno tamaryszka, chyba wcześniej był za mały i jakoś nie zwracałam na niego uwagi, teraz jeszcze bardziej się w nim zakochałam, właśnie wczoraj powiedziałam do e-Ma, że najchętniej wywaliłabym Amorfę (która nie bardzo mi się podoba niestety, no chyba, że będzie podobnie jak z tamaryszkiem), a w miejsce jej wsadziła tamaryszka kwitnącego w lipcu. Tej pęcherznicy ja nie prowadziłam na drzewko, bo ona z odzysku, ale mam teraz jeszcze sadzonkę Diabolo (od Krysi) i właśnie się zastanawiam czy ją formować czy nie
Aniu, dziękuję

, dobrze Cię rozumiem, bo mi też wciąż czasu brakuje, a jak już usiądę do kompa, to zasypiam ze zmęczenia, czasami odpowiadam przez kilka dni "na raty" (tak jak teraz) i zapisuję, a jak skończę to wówczas dopiero wysyłam
Iwonko,

z tą pęcherznicą to właściwie był eksperyment, nie miała już miejsca na jej przesadzenie, no i taki pomysł wpadł nam do głowy, nie wiedziałam czy da radę, ale udało się, co prawda ta zima była delikatna, więc wszystko jeszcze może się zdarzyć, ale to dopiero wówczas będę kombinować
Wandziu, miło czytać takie słowa

, od razu człowiek dostaje powera do dalszego działania, faktycznie kocham i lubię, to co robię, a cokolwiek robione z pasją na pewno wychodzi dużo lepiej niż robienie czegoś na siłę, czegoś czego się nie lubi
Ilonko, powiem szczerze, że długo się nad nią zastanawiałam, bo zdania są podzielone, ale jak się sprawdzi, to w przyszłym sezonie wysypię na pozostałych
Marysiu, maj to chyba rzeczywiście najpiękniejszy miesiąc, wiele kolorków oraz soczysta zieleń liści i traw i najdłuższe dni, potem też jest ślicznie, ale w sierpniu zaczyna się już pomału myśleć o jesieni i zimie, dni coraz krótsze, to już nie to samo co teraz. Tak tak perełki

pilnują porządku
Januszu, a wiesz, że ja myślałam, że z tej mojej wisterii też nic nie będzie, a tu taka niespodzianka, korę pod róże wysypałam po raz pierwszy, kupiłam tę przekompostowaną w której ponoć nie ma bakterii, ale dobrze, że podzieliłeś się swoimi spostrzeżeniami, wstrzymam się przed wysypaniem na trzech kolejnych do przyszłego roku, jeśli będzie tak samo jak u Ciebie, to dam sobie z nią spokój.
Zuziu, fajnie, że jesteś, muszę też zajrzeć do Ciebie, czasami jak patrzę na te wielgachne krzewy i drzewa, to sama się zastanawiam, kiedy to wszystko tak porosło, mi osobiście podoba się każdy kolor wisterii

,szczerze mówiąc nawet nie pamiętałam już jaką brałam
dzisiaj tak "wyrywkowo"
Eden Rose
ostatnie już, wciąż kwitnące i tak stojące (koloru jednak nie zmieniły tylko z czasem wyblakły)
nadal kwitnące i pachnące bzy, choć pewnie to już ostatki
i konwalie
oraz hosty, których chyba jeszcze nie pokazywałam
następne orliki, co prawda jest ich już troszkę, ale one są tak ulotne, że zapominam, cyknąć im fotkę
i pierwszy kwiat róży, niesamowite, ale zakwitł Alladin Palace, który jest w doniczce, a którego dostałam ostatnio od dzieci (syna i synowej)
Kochani, życzę Wam wszystkim, bardzo, bardzo udanego weekendu i zrealizowania wszystkich zamierzonych oraz zaplanowanych prac, ja raczej ze wszystkim się nie wyrobię, ale i tak strasznie się cieszę, bo mam jutro wolne
, a poza tym biorę na wstrzymanie, zrobię ile zrobię, działka nie zając nie ucieknie i postanowiłam ostatnio tego się trzymać (raptem kilka dni wstecz
), bo ma to być dla mnie przyjemnością, a nie harówką jak ostatnio się zdarzało