Maryniu - tak to jest na działkach ROD-owych.
Kto pierwszy ten lepszy, łapy ubić takim to mało.
Ogród przydomowy to już całkiem coś innego i gwarancja, że raczej zbierze się to co posadzone zostało.
Chociaż i w tym przypadku 100% gwarancji nie ma.
Gosiu - u mnie popadało, ale dalej sucho.
Woda przeleciała przez szczeliny w ziemi i tylko mniejsze się zrobiły nieco.
Ten rok jest rekordowy, jeśli chodzi o podlewanie z konieczności.
Hibiskusa dobrze rozpoznałaś.
Jacku - masz rację, dalie teraz wchodzą na scenę.
Ja ich nie mam z wiadomych powodów

, ale z chęcią obejrzę twoje.
U mnie po liliowcach na scenę wchodzą znowu róże.
Judyś - moje szczepione , odmianowe to i szybciej dojrzały.
Ale mam 4 odmiany, które dojrzewają kolejno.
Tak że ostatnie zbiorę dopiero pod koniec września.
A zimą będę się zajadać dżemem i ciastami z owocami z kompotu.
Stasiu - każdego roku mam sporo brzoskwiń.
A że z mężem je uwielbiamy, to zajadamy się nimi ile wejdzie.
Lądują też w słoikach, co przedłuża sezon na nie aż do wiosny.
Brzoskwiniówki już nie robię, bo nie pijemy alkoholu......jak to mówią, swoje już wypiliśmy.
Niestety w ogrodzie widać już jesień....zeschłe liście lecą i pustki po przedwcześnie ściętych kwiatach.
Ewka - pewno tak, ale zdążysz przed zimą posmakować.
Jesienie ostatnio mamy wydłużone, więc dojrzeje przed mrozami.
U mnie kosy siedzą na winogronach, które też zaczynają już dojrzewać.
A do tego sojki wyjadają jabłka i brzoskwinie.
To co na wierzchu drzew wszystko wydziobane.
Ale na szczęście starczy dla wszystkich.
No to jeszcze trochę takich tam, bo na scenę wchodzą znowu róże.
Jedne zawodzą, inne nie, ale ciągle coś kwitnie.
