Przy poprzednim podejściu do kompa napisałam całkiem spory post, a tu synuś coś wcisnął na klawiaturze i mi komputer wyłączył.
Co robić muszę od nowa.
kociaro, gdyby nie kwietnik to mogłabym mieć zaledwie kilka małych doniczek na parapecie i musiałabym je w kółko przestawiać za każdym razem, kiedy chciałabym otworzyć okno, więc była to dla mnie pokusa nie do odparcia.
Wiktorio, mój lucky bamboo po tym przycięciu nadal żółknie i coś czuję, ze skończy w kuble.
No chyba, ze go będę tak przycinać aż do skutku.
Wczoraj wyniosłam do pokoju teścia fittonie w tym kielichu, bo tam są nowe meble, choć pokój nadal wymaga remontu

Na honorowym miejscu postawiłam tez kompozycję filodendrona ze skrzydłokwiatem i muszę przyznać, ze wygląda tam o niebo lepiej niż stłamszona na kwietniku, a przy okazji z entuzjazmem poinformowałam już m, ze muszę sobie coś na to miejsce dokupić.
Przyznam, że konstrukcja tego kwietnika jest taka, że cokolwiek niskiego tam się znajdzie, to będzie miało naprawdę ciemno mimo, że kwietnik przecież stoi przy oknie, ale w końcu północnym i to od podwórza kamienicy.
Chodzi mi po głowie jakaś dracena na pieńku względnie szeflera. Jednak trochę osób narzekało tu na szeflerę, ale głównie tę z żółtymi smugami, ale ja i tak wybrałabym tę zieloną. Dracena trochę mnie zniechęciła przez to moje lucky bamboo, które zimą szlag trafił i to nie tylko mnie.
Muszę to jeszcze przemyśleć.
