Tak to jest
Aniu z tym podmokłym terenem.
Poszłam wczoraj na działkę żeby podlać rośliny w piwnicy a tu piwnica cała w wodzie

nic tylko ryby hodować.
Mąż z biedą dokopał się do dreny odpływowej , bo ziemia zamarznięta, woda biła jak z gejzera.Musiał odpuścić, boby ducha wyzionął, poczekamy aż syn przyjedzie a tu mrozy coraz większe.Wodę z piwnicy wypompowujemy dwa razy dziennie , żmijka nie weszła cała, gdzieś coś się poprzestawiało. Nigdy tam w zimie wody nie mieliśmy, choć latem przy oberwaniu chmury to się zdarzało, lecz zaraz potem spłynęło odpływem.Sąsiad powyżej cofnął rynnę bo woda z dachu też tą dreną spływała.
Trzeba będzie czekać do wiosny, żeby całość rozkopać, bo teraz mrozy coraz większe, aż się boję żeby ściany nie rozmroziło.
Zaczęliśmy z córką osuszanie ale to bezcelowe, gdy woda nadal wpływa, pomimo zatkania otworu wypływowego.
Trzymajcie się oboje cieplutko i pamiętaj .... tylko pozytywne myślenie.
