Niestety udało mi się wyhodować szczep przędziorków odporny na wszystkie dostępne środki...
...natomiast ? wracając do tematu przewodniego ? co zabawne jeden z bieluniów (jedyny, który jeszcze żyje), choć rósł w tej samej doniczce co dwa pozostałe, zeżarte przez przędziorki, jest od przędziorków zupełnie wolny... Nie wiem jak to możliwe, ale to już nie pierwszy raz, gdy widzę, że w ramach tego samego gatunku są osobniki odporne i wrażliwe na jakąś chorobę (przykładowo jednego krotona przędziorki mi zeżarły, na drugim nie ma ani jednego pajęczaka).
Obecnie codziennie wszystkie rośliny zraszam wodą ? bo to już chyba jedyne, co mi zostało... Na klitorii jakoś dzięki temu liczbę przędziorków udało się ograniczyć, aczkolwiek ciągle jeszcze są i ją podżerają... Ot ? taki rodzaj opieki paliatywnej i sztucznego przedłużania agonii...

Pozdrawiam!
LOKI