Witam wszystkich miłych gości
Niedziela okazała się dla mnie jednym z najgorszych wiosennych dni, najpierw przeszedł grad wielkości dużego grochu, siekł wszystko co
spotkał na swojej drodze. Wyłamane pąki róż, zsieczone liście funkii, języczki pomarańczowej, liście cukinii i ogórków i mogłabym tak wyliczać w nieskończoność.
Takie kuleczki spadały wczoraj z nieba /zdjęcie z messengera, wysysłałam wczoraj córce/
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5F02BCD5
Na domiar złego w nocy rozłamała się mirabelka, upadając zniszczyła prawie całkowicie Williama Morrisa i Darcey Bussell, cudem ocalała
The Poet's Wife.
Otrzepane owoce z drzew i krzewów... ech, szkoda mówić. To jednak wcześniej czy później wszystko się odbuduje.
Człowiek patrzy na żywioł i jest bezradny
Po takich doświadczeniach człowiek zastanawia się co my znaczymy w tym świecie, jedna chwila i można stracić wszystko, współczuję tym którzy potracili dachy a niejednokrotnie dorobek całego życia
Cieszę się, że tylko na tym się skończyło
Ewo po wczorajszym gradzie już nie ma co podziwiać, wszystko zsieczone, połamane irysy, na szczęście nie wszystkie, jednak większość jest do wycięcia, zostały tylko te nie rozwinięte.
Dorotko tak jak pisałam wcześniej,to już tylko wspomnienie, duecik zmaltretowany już też nie wygląda wspaniale, pozostał tylko zapach.
Ciesz się Dorotko, że Twoje róże w pąkach, u mnie te zamknięte przeżyły w większości bez uszczerbku.
Ślepych pędów i u mnie masa, nawet nie próbuję ich wyłamywać, jest ich za dużo, częściowo pomógł mi grad.
Też czekam na kwiaty, ale z niepokojem patrzę w niebo i myślę, co jeszcze przyniesie nam ten rok.
Jadziu na naszych łąkach kiedyś rosły prawdziwe cuda, niestety, chemia wszystko zniszczyła, pamiętasz łany chabrów, maków, kaczeńcy, żywokostu, firletki, rumianków.Te obrazy pamiętam z dziecięcych lat, jak jeździłam do babci w odwiedziny, teraz już takich łąk ani pól nie widać.W lasach pełno zawilców, przylaszczek konwalii... można wyliczać.
Niszczymy wszystko wokół siebie a zostawiamy tony śmieci i plastiku dla naszych pokoleń.
Weekend jak widzisz nie był udany.
Andrzeju dzięki za miłe słowa
Wiem jakie to uczucie, kiedy możemy nazwać swoje róże. Cieszę się, że ogród się podoba, chociaż uważam, że wiele jest rzeczy do poprawki, nie wszystkie nasadzenia są przemyślane.
Wiesz jak to jest gdy najpierw się kupuje a potem szuka miejsca, tak jest ze mną. Może dlatego, że za szybko chciałam go zapełnić.
Mówią, że pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł.... u mnie się sprawdził
To co najmniej ucierpiało w ogrodzie po wczorajszym gradzie
Do miłego
