Korzystając z odrobiny wolnego czasu, którego wiecznie mi brakuje,

zwłaszcza w sezonie ogrodowym, wkleję zaległe fotki, bo obiecałam, że zdam relację, jak mi się Tromby udały.
Przypomnę: chodzi o cukinię (cukinio-dynię?) TROMBA D' ALBENGA.
Wysiałam je wiosną (tylko 3szt), ale ten rok był jakiś dziwny i nasiona zwyczajnie zgniły.

Na szczęście dałam sporo mamie, a ta wysiała wszystko i miała nadmiar, więc wzięłam od niej dwie sadzonki.
Rosły w 15 galonowej torbie ogrodniczej. Przydałaby im się większa, bo strasznie żłopały wodę i łatwo omdlewały z jej braku, choć rok był mokry i wcale nie upalny.
Bardzo jestem zadowolona z tych cukiń.
Rosną jak dynia i wspinają się, po czym się da. Dla mnie to zaleta, bo w małym ogrodzie jest mało miejsca, zwłaszcza wszerz i zawsze kombinuję, jakby tu wykorzystać miejsce w pionie ;-)
Wsadziłam im do tej torby siatkę i przytwierdziłam ją drutem do półki nad huśtawką (na donice). Obok, za amforą na wodę rośnie jeszcze trzmielina. Tromba pięła się po tym wszystkim:
Zaglądała mi nawet do okien, kusząc owocami
Owoce są bardzo fajne- prawie bez pestek (są tylko w tej bańkowatej końcówce), miąższ jest jędrniejszy, niż w normalnej cukinii, bardzo smaczny i nie tak łatwo rozpadający się w potrawach.
Z pewnością w przyszłym roku wysieję ją ponownie.
Szkoda, że nie można kupić osobno "odmian kolorystycznych". Mnie się trafiły tylko te jasne, kremowe. Za to u mojej mamy wyrosły też krzaki z zielonymi owocami.
Bardzo bym chciała mieć właśnie takie, albo jedną zieloną, a drugą kremową. Niestety- dopóki nie zaowocują, chyba nie da się poznać, która jakie będzie miała owoce.
Ebabko... ciekawy sposób z tym wycinaniem liści... Ja obcinam, jak brzydko wyglądają (a w donicach mają być ładne), albo nadmiernie mączniak je opanowuje. Jakoś nigdy nie myślałam, że to może je pobudzać do owocowania, ale przyznam: brzmi sensownie
