Wczoraj popracowałam trochę na działce. Udało mi się zrobić porządki w warzywniku i posiać poplon (gorczycę). Za jakieś dwa miesiące o ile nie zapowiedzą wcześniej dużych mrozów przekopię poplon z obornikiem. Samo miejsce wygląda teraz smutno...
Na całej działce skosiliśmy trawę, wsadziłam miskanta, którego miałam w doniczce, wyrzuciłam już prawie ostatnią partię roślin doniczkowych (zostały tylko pelargonie i pokrzywki (coleusy), ale z tych już pobrałam sadzonki i zielistki, które zabiorę do domu. Wyrwana cukinia, ścięte brzydkie liście chrzanu, wywiezione 2 taczki zielska.
W całym ogrodzie jeszcze mnóstwo kwiatów, zaczynają kwitnąć astry marcinki (ciężko im zrobić zdjęcie, choć mam wiele kolorów- bardzo się przebarwiają na fotografiach, bo są to mocno intensywne barwy), kwitną jeszcze cynie, gazanie, róże. Swój czas mają teraz trawy i barbula. W słońcu jeszcze ok, ale jak tylko się schowa już zimno. Póki co nie ścinam jeszcze na rabatach, czekam na przymrozek.
Taka jesień u mnie na działce...
Na Dniu Działkowca otrzymaliśmy dyplom za udział w konkursie Zielony Poznań, czyli za znalezienie się w gronie kilkudziesięciu (może kilkuset, bo nie było listy) działek wyróżnionych na naszym ROD. Dopóki nie wytynkujemy altany, myślę, że na jakąś nagrodę nie mam co liczyć, choćbym miała najpiękniejszy ogród. To jednak całość i stanowi o ogólnym wrażeniu działki bardzo mocno.
Mąż namawia mnie jeszcze na nocowanie na działce za tydzień, ale moim zdaniem jest już na to za zimno. Mam jeszcze kilka paczek narcyzów i tulipanów do wsadzenia, ale niedużo, bo już nie mam gdzie.
To był bardzo pracowity sezon. Teraz powoli czas na domek, książkę w weekendowe wieczory, kocyk, film, zaległe domowe remonty

No i pracę zawodową w pełnym wymiarze tego słowa...
