Od kilku dni mamy wiosnę, choć data w kalendarzu sugeruje zupełnie co innego. Jest pięknie, ale troszkę się boję, żeby jeszcze zima nie pokazała swojego oblicza. Dlatego też wstrzymuję się jeszcze ze sprzątaniem rabat. W razie czego rośliny będą miały ochronę z opadłych liści i tego wszystkiego co zostało z jesieni.
Nie powiem, kusi bardzo żeby poprzycinać hortensje, czy bardziej odporne krzewy i możliwe, że jeśli pogoda się utrzyma, to zabiorę się za to pod koniec tygodnia.
Wysiałam sobie już paprykę. Pozostałe nasiona dalej czekają. Pomidory planuję na marzec a co tylko się da będę ustawiać w szklarni lub siać bezpośrednio do gruntu.
Oczywiście nie mogło obyć się bez dokładnego obchodu i inspekcji ogrodu. Róże jak dotąd bardzo dobrze wyglądają, ale zazwyczaj dobrze mi zimują a załatwiają je potem wiosenne przymrozki

W oczach rozkwitły ranniki. Cudne słoneczka i tyle radości sprawiają.




Przebiśniegi i ciemierniki już w blokach startowych


A na drzwiach jak co roku zawisł już wiosenny wianek


I tak sobie pomyślałam, że wkrótce trzeba będzie rozglądać się za bratkami do donic

Dorotka, Anida, powojników jakoś specjalnie nie traktuję. Tnę je zgodnie z zasadami dla danej grupy, nawozu sypnę przy okazji i jak bardzo sucho to podlewam. To w zasadzie tyle.
Nie wszystkie tak pięknie rosną. Jest kilka, które przepadły, ale te co się przyjmą, to zazwyczaj pięknie kwitną.
Sadzę po prostu to co chce rosnąć. Nic na siłę. Zrezygnowałam np z kwasolubów - azalii i rododendronów, bo choćbym nie wiem co robiła, to nie urosną. Też mi oczy z orbit wychodzą jak widzę u innych wspaniałe okazy. Nie da się jednak mieć wszystkiego

Natalka, miło że zajrzałaś.

Ewelinka, paprykę w ubiegłym roku miałam w tunelu. Teraz nie wiem co będzie, bo zapomniałam folię zdjąć na zimę i możesz sobie wyobrazić co się stało

Jeżeli kupię nową folię to będzie papryka w tunelu a jeżeli nie, to pod gołym niebem.
Jeszcze nic oprócz papryk nie siałam, ale jak czytam, że każdy już wysiewa, to łapki i mnie swędzą

Małgoś, też przesadzałam powojniki i dobrze to zniosły. Też już raczej więcej ich u siebie nie przewiduję, bo jednak miejsc, po których mogą się wspinać, jest ograniczona ilość, a posadzić byle gdzie, to lepiej wcale nie sadzić.
Mówisz że pory wprost do gruntu ? Warto się nad tym zastanowić

Aniu, choroba przechodzi, ale nie szaleję jeszcze w ogrodzie żeby nie nabawić się powtórki, albo nie daj Boże jakichś powikłań. Nadejdzie odpowiednia pora, to ze wszystkim zdążę.
Też ciekawa jestem, jak sprawdzą się nasionka. Moja mama miała w ubiegłym roku i była bardzo zadowolona.
Widocznie w każdym ogrodzie są rośliny czy warzywa, które się udają przy minimalnym wysiłku i takie, które nie wiem co byśmy odczyniały, to nie urosną. Trzeba chyba to zaakceptować i skupić się na tym co nam pięknie rośnie i daje radość.
