Sobotni dzionek za nami, wieczór-czas dla siebie

.
Pogoda dopisała, słonecznie, temperatura bez szału, ale znacznie cieplej niż wczoraj.
Z zaplanowanych ogrodowo rzeczy udało mi się: pochodzić z aparatem, przyjrzeć się wnikliwie i zaplanować najistotniejsze w najbliższym czasie czynności:
-obciąć wrzosy (zapominam

),
-uformować koronę bzu koralowego (rozrosła się i nadmiernie zacienia rabatkę pokompostową),
-obciąć jabłoń (z tego samego powodu-chociaż to już trochę późno),
-opryskać róże i inne profilaktycznie przeciwgrzybowo,
-wykorzystać końskie złoto (głownie pod róże).
Trochę też porobiłam:
-podsypałam róże wiórkami rogowymi i resztę poobcinałam,
-wypieliłam różankę przytarasową i przedogródek,
-posadziłam do doniczek sieweczki języczki,
-przesadziłam kępy języczek, ostróżek i irysów (złamałam widły),
-podlałam i nawiozłam doniczkowe prymule , stokroty i bratki,
-przesadziłam do większych doniczek siewki malw i lnu, i truskawki wiszące do koszyka,
-zrobiłam nowy stroi na stół w ogrodzie,
-po raz kolejny wygrabiłam trawnik do ścieżkę do kurnika.
Nawet nie myślałam, że aż tyle tego się uzbierało

.
Dzisiejsze fotki.
Nowa pergolka pod New Dawn, która zaczepiała już wchodzących do domu.
Dzisiejsza zdobycz z rynkowej klamociarni
Idealnie pasuje do pergoli przy żwirowej ścieżce.
Dekoracja stołu.
Kolejny klamot

.
Taki dostałam upominek od wujka

w ramach rewanżu za ukopane roślinki.
Trzeba jeszcze pomalować i schować do domku ogrodnika. Zimą jak znalazł szczególnie, że poprzedni już sfatygowany i wymaga reperacji daszku.
Podpatrzona u izyziem

metoda na niegubienie ogrodowych gadżetów i telefon pod ręką. Nosi się
toto przytroczone w miejscu, którym dawniej była talia i ma się wszystko w zasięgu dłoni.
SH kryją skarby

za grosze.
Poidełko. Jestem nim zachwycona. Psy i koty też.
