
Rosła sobie tu kiedyś taka ładna śliwka węgierka. Ładna ale nigdy tego drzewa nie lubiłem. Owoce dobre, owocowanie obfite ale taka była kolczasta że rwało się je jakby po jakiejś wielkiej róży łazić. Raz przy obcinaniu gałąź spadła i wbiła mi się w rękę, innym razem zeskoczyłem z drzewa a ono wypuściło z ziemi kolce i wbiło się w stopę prawie na wylot... ogólnie nie mam z nią najlepszych skojarzeń. Co roku systematycznie ją obcinałem, wokół zrobiłem warzywnik więc był kolejny powód żeby obcinać bo zasłania światło, potem rósł i dalej rośnie po niej chmiel. Warzywnik już jest gdzie indziej a ona dalej mnie kuła w oczy więc dziś zrobiłem z nią taki porządek

Śliwkę na górnym zdjęciu z prawej zwaliła wichura, miała jakieś 50 lat.
Za inne śliwki też się wziąłem ale już delikatnie bo inne darzę sympatią, tej jednej tylko nie lubię

Ewa bina Diablik wrócił za to dziś Emilkę wywiało