fiskomp, bez tego kwietnika mogłabym zapomnieć o jakimkolwiek nowym kwiatku i to mimo poniesionych sporych strat.
Wczoraj rano się uśmiałam, bo fatsja miała strasznie sucho i zdjęłam ją z kwietnika w przedpokoju, żeby porządnie podlać, a mój m od razu do mnie z pretensjami, że nowy kwiatek. Ja mu na to, że mam go ponad pół roku, pokazuję miejsce na kwietniku puste, a ten, że mi będzie doniczki numerował. Sama nie wiem czemu, ale strasznie mnie to ubawiło.
Tak na marginesie taki m, który kompletnie się nie zna, to prawdziwy skarb, bo nie zauważy np, że na półce zamiast dogorywającego cissusa ( który wylądował w kuble) pojawiła się rademachera.
