
Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
- Aquaforta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1105
- Od: 26 cze 2012, o 16:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
- Kontakt:
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Katharos , jest na forum wątek >żywa wiklina<. Wspaniałe rzeczy robią z niej w ogrodzie- pierwszy krok masz za sobą 

Pozdrawiam
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 7
- Od: 16 maja 2015, o 09:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Bydgoszczy
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Witam jako młody ogrodnik amator proszę o poradę w jakich proporcjach sporządzić taki preparat na mszyce?? Co roku pojawiają się na kalinie, przenoszą na drzewka owocowe i już się zastanawiam czy jej nie usunąć bo wole unikać chemii. Taka mieszanka byłaby idealna gdybym tylko wiedziała jak ja przyrządzić ;)myszka pisze:Prognozy pogody kojarzą mi się z wróżbami.Zapowiadali pochmurny dzień,więc opyliłam przeciw mszycom róże mieszanką sody ,wody i oleju.Wyszło piękne słońce i upaliło liście różom przez ten olej.Na szczęście różyczka kwitła bez liści,a mszyce znikły.
Pozdrawiam
Jula
Jula
- Ruda2011
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3227
- Od: 19 mar 2011, o 10:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Południe Warszawy
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Na mączniaka NA PLAMISTOŚĆ NA MSZYCE można zastosować sodę..
1 płaską łyżeczkę sody
1 l dobrze ciepłej wody
1 łyżeczkę lub kilka kropel Ludwika (do mycia naczyń)
Oczywiście możesz użyć mydło ogrodnicze. Chodzi o coś co przyklei mieszaninę do liści.
Nie pamiętam gdzie ale czytałam, że tak można chronić dyniowate przed mączniakiem. Pryskać 1 x tydzień. Po zachodzie słońca.
1 płaską łyżeczkę sody
1 l dobrze ciepłej wody
1 łyżeczkę lub kilka kropel Ludwika (do mycia naczyń)
Oczywiście możesz użyć mydło ogrodnicze. Chodzi o coś co przyklei mieszaninę do liści.
Nie pamiętam gdzie ale czytałam, że tak można chronić dyniowate przed mączniakiem. Pryskać 1 x tydzień. Po zachodzie słońca.
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 7
- Od: 16 maja 2015, o 09:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Bydgoszczy
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Pięknie dziękuję. Na razie opryskane calypso ale jak tylko znowu się mszyce pojawią to przetestuję 

Pozdrawiam
Jula
Jula
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Mariolu kochana a można ten oprysk stosować na każdego typu roślinki? (u mnie akurat plaga mszyc na porzeczkach
).

"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
- Świnka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 452
- Od: 8 mar 2009, o 17:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków Nowa Huta
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Podobno nie ma głupich pytań, więc pytam...DnoKwiatowe pisze:Może charakterystyka róż w moim ogrodzie?
-......róża angielska - opis - krzew z wdzięcznie przewieszającymi się łukowato pędami - jasne! duże to może i jest, kwiaty prawie na ziemi, dobrze,że jestem wielkości średniego psa i nie muszę się kłaść, żeby je oglądać. Po najbliższej ulewie- krzew leży na trawniku w całej okazałości,kwiaty radośnie taplają się w wodzie. Gonię M. do Castoramy po bambusy, mam sznurek z poprzedniego sezonu, więc jest OK.
- .....roża rabatowa - opis - krzew kompaktowy, zwarty wys. 40-60 cm - mam jak w banku, że i tak sobie coś wyrośnie na min. 80 cm, skutecznie psując harmonię nasadzeń,
-.....róża parkowa - opis - wysokość 80-120 cm - real -minimum 1,80 wysokości, kwiaty na czubkach pędów - gonię M. po następne bambusy i sznurek bawełniany (bo zabrakło). Robię dziką awanturę, że nie kupił zielonego.
- .... róża wielkokwiatowa - opis - pojedyncze kwiaty na czubkach pędów, wysokość do 1,20 m. Pewnie - powyżej 2 m, żałuję, że jestem wzrostu średniego psa i miotły (do 10szt) kwiatów mogę podziwiać zadzierając głowę,
- ..... róża historyczna powtarzająca jesienią - real - ani jednego pączka!!, krzew jak zielony potwór - wielki,rozgałęziony- aż straszy.Plusy - nie muszę gonić M. po następne bambusy - Pozdrawiam wszystkich -Danka
Danka? czy przycinasz swoje róże zgodnie z regułami Sztuki Cięcia Róż? bo Twój wielki, rozgałęziony potwór bez jednego pączka wygląda - niestety - na rezultat braku wystarczającego cięcia krzewu...


Tak mnie to zaintrygowało, że podniosłam Twój wpis po paru latach od jego publikacji. Wydał mi się pouczający.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam, Ilona
- IzabelaS
- 500p
- Posty: 571
- Od: 15 cze 2010, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pod Kaliszem, Wielkopolska
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
O, Boże , Boże , co ja zrobiłam....na kompostownik wyrzuciłam jesienią całe kępy nagietka i jeszcze więcej aksamitek oraz kłącza irysów w przekonaniu, że się ROZŁOŻĄ! Nasiona! Co ja teraz będę miała, skoro kompost przygotowywany jest na zasilenie dużej powierzchni nowego różanego ogrodu?
- nowapasja
- 1000p
- Posty: 1251
- Od: 28 sty 2011, o 10:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Kwidzyna
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Haha będziesz miała aksamitkowe pole pod róże 
Bo to taka złośliwość losu gdybyś tak właśnie chciała to by raptem ze trzy wyrosły ale że nie chcesz to będzie całe pole

Bo to taka złośliwość losu gdybyś tak właśnie chciała to by raptem ze trzy wyrosły ale że nie chcesz to będzie całe pole

- magos13
- 500p
- Posty: 635
- Od: 2 lut 2010, o 18:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Ja bym się nie martwiła. Zawsze to przyjemniej wyrywać (przesadzać) kwiatki niż chwasty. Może aksamitki jako przedplon wypłoszą Ci robale z poletka.
Pozdrawiam. Gosia
- IzabelaS
- 500p
- Posty: 571
- Od: 15 cze 2010, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pod Kaliszem, Wielkopolska
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Czytam ten wątek dla poprawy humoru i oto, co mi się przypomniało:
Kilka lat temu opętało mnie sadzenie dalii. Nakupiłam, owszem, dużo, bardzo dużo. Posadziłam , gdzie się dało i nie dało, najwięcej pod zachodnią ścianą domu. Oczywiście za gęsto. Kwitły pięknie, ale któregoś dnia przyszedł huragan i wszystkie moje dalie padły, ułamane przy podstawie. Moja wina, ponieważ nie wiedziałam, ze dalie należy przywiązać do palika, i to solidnego, i to od razu, gdy pojawią się młode pędy. Łodygi dalii są w środku puste i bardzo.łamliwe. Może gdyby nie rosły tak gęsto, nie byłoby daliowej ściany do powalenia.
Po zaprzestaniu sadzenia dalii w tym samym miejscu przyszedł czas na pnące róże. Posadziłam 3 - pod tą samą ścianą. Pięknie rosły, pięknie kwitły, bogato - przez 6 lat. Pod jedną z nich pojawiła się głęboka i szeroka dziura oraz kanały, wykopane przez nornice. Ową dziurą nornice wchodziły do domu, jakimś sobie znanym sposobem. Podlewając te pnące róże poszłam na łatwiznę i postanowiłam wlewać wodę do tej dziury - nory, w nadziei,że woda wypłoszy gryzonie i zniszczy ich kanały, a róże się porządnie napiją. Wlewałam więc radośnie co mniej więcej 2 tygodnie, przez kilka lat, hektolitry wody z węża, patrząc, kiedy wreszcie ta dziura się zaleje. Nie zalałam dziury nigdy, natomiast po kilku latach okazało się, że cała ta ściana, od strony wewnętrznej, w domu, jest zawilgocona i wdał się tam grzyb. Dom jest bardzo stary, i wchłaniał tę wodę, skutkiem czego zapadł wyrok na róże. JUż ich nie ma pod domem, są zadołowane w ziemi i nie wiem, co z nimi zrobić - takie były piękne.
I ku przestrodze mieszkańców bloków, mających działki - nie wyjeżdża się z domu na działkę zostawiając w łazience pod wanną zastawioną pułapkę na szczury(tak!) - w lipcu na 3 dni.
Kilka lat temu opętało mnie sadzenie dalii. Nakupiłam, owszem, dużo, bardzo dużo. Posadziłam , gdzie się dało i nie dało, najwięcej pod zachodnią ścianą domu. Oczywiście za gęsto. Kwitły pięknie, ale któregoś dnia przyszedł huragan i wszystkie moje dalie padły, ułamane przy podstawie. Moja wina, ponieważ nie wiedziałam, ze dalie należy przywiązać do palika, i to solidnego, i to od razu, gdy pojawią się młode pędy. Łodygi dalii są w środku puste i bardzo.łamliwe. Może gdyby nie rosły tak gęsto, nie byłoby daliowej ściany do powalenia.
Po zaprzestaniu sadzenia dalii w tym samym miejscu przyszedł czas na pnące róże. Posadziłam 3 - pod tą samą ścianą. Pięknie rosły, pięknie kwitły, bogato - przez 6 lat. Pod jedną z nich pojawiła się głęboka i szeroka dziura oraz kanały, wykopane przez nornice. Ową dziurą nornice wchodziły do domu, jakimś sobie znanym sposobem. Podlewając te pnące róże poszłam na łatwiznę i postanowiłam wlewać wodę do tej dziury - nory, w nadziei,że woda wypłoszy gryzonie i zniszczy ich kanały, a róże się porządnie napiją. Wlewałam więc radośnie co mniej więcej 2 tygodnie, przez kilka lat, hektolitry wody z węża, patrząc, kiedy wreszcie ta dziura się zaleje. Nie zalałam dziury nigdy, natomiast po kilku latach okazało się, że cała ta ściana, od strony wewnętrznej, w domu, jest zawilgocona i wdał się tam grzyb. Dom jest bardzo stary, i wchłaniał tę wodę, skutkiem czego zapadł wyrok na róże. JUż ich nie ma pod domem, są zadołowane w ziemi i nie wiem, co z nimi zrobić - takie były piękne.
I ku przestrodze mieszkańców bloków, mających działki - nie wyjeżdża się z domu na działkę zostawiając w łazience pod wanną zastawioną pułapkę na szczury(tak!) - w lipcu na 3 dni.
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
To i ja się pochwalę
Ogródek mamy w "spadku" po poprzednich właścicielach naszego domu, był już trochę urządzony, gdy wprowadzaliśmy się trzy lata temu i zostawiłam go na początek prawie w niezmienionym kształcie. Mam po mieszkającej tu wcześniej pani piękne piwonie, drzewka owocowe (które zaowocowały mi pierwszy raz w zeszłym roku) róże, jaśminowce i sporo innych ozdobnych krzewów. Do rzeczy
Pierwszy rok prócz koszenia trawy i podwiązania piwonii nie zrobiliśmy w ogrodzie NIC. Krzewy rozrosły się trochę, ale mi się podobał taki naturalny "look". W następny roku z przyczyn niezależnych w ogrodzie rządził się M. sam- ściął mi kosiarką nasadzone wiosną lilaki
Forsycja osiągnęła rozmiary małej puszczy. Róże o długich pędach leżały na ziemi- cud, że to przeżyły. A ja gdy zostałam szczęśliwą mamą chodziłam z katalogiem po ogrodzie i szukałam niebezpiecznych roślin- moją pięknie pachnącą mahonię rozpoznałam jako groźny ostrokrzew i ciach ją przy ziemi
Czeremcha została podejrzana o bycie wybujałym ligustrem, ale czerwone ogonki liściowe jakoś ją uratowały i zakwalifikowała się do ponownej identyfikacji i ufff, została oszczędzona
Prócz tego nie prowadziliśmy młodych drzew i gdy teraz zaopatrzyłam się w kilka książek o cięciu drzew owocowych to już trudno temat "ugryźć"- bo na ten moment czereśni, śliwy i morela wyglądają zupełnie nieksiążkowo.
Z moich własnych wspaniałych pomysłów: hortensję posadziłam głęboko i lałam bez opamiętania, bo tak niby lubi wodę. Aż podgniła
Magnolię i rododendrona wsadziłam w dołki wysypane kwaśnym torfem- bo przecież będzie im dobrze na kwaśnym podłożu
. Cud, że to przeżyły, ale teraz z tymi moimi radosnymi nasadzeniami mam sporo pracy.

Ogródek mamy w "spadku" po poprzednich właścicielach naszego domu, był już trochę urządzony, gdy wprowadzaliśmy się trzy lata temu i zostawiłam go na początek prawie w niezmienionym kształcie. Mam po mieszkającej tu wcześniej pani piękne piwonie, drzewka owocowe (które zaowocowały mi pierwszy raz w zeszłym roku) róże, jaśminowce i sporo innych ozdobnych krzewów. Do rzeczy

Pierwszy rok prócz koszenia trawy i podwiązania piwonii nie zrobiliśmy w ogrodzie NIC. Krzewy rozrosły się trochę, ale mi się podobał taki naturalny "look". W następny roku z przyczyn niezależnych w ogrodzie rządził się M. sam- ściął mi kosiarką nasadzone wiosną lilaki

Forsycja osiągnęła rozmiary małej puszczy. Róże o długich pędach leżały na ziemi- cud, że to przeżyły. A ja gdy zostałam szczęśliwą mamą chodziłam z katalogiem po ogrodzie i szukałam niebezpiecznych roślin- moją pięknie pachnącą mahonię rozpoznałam jako groźny ostrokrzew i ciach ją przy ziemi


Prócz tego nie prowadziliśmy młodych drzew i gdy teraz zaopatrzyłam się w kilka książek o cięciu drzew owocowych to już trudno temat "ugryźć"- bo na ten moment czereśni, śliwy i morela wyglądają zupełnie nieksiążkowo.
Z moich własnych wspaniałych pomysłów: hortensję posadziłam głęboko i lałam bez opamiętania, bo tak niby lubi wodę. Aż podgniła


"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
- Menysek
- 200p
- Posty: 419
- Od: 24 paź 2007, o 11:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wschodu
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Wow! No zrobiłaś na mnie wrażenieIzabelaS pisze: I ku przestrodze mieszkańców bloków, mających działki - nie wyjeżdża się z domu na działkę zostawiając w łazience pod wanną zastawioną pułapkę na szczury(tak!) - w lipcu na 3 dni.


"W przedziwnym mieszkam ogrodzie, gdzie żyją kwiaty i dzieci, i gdzie po słońca zachodzie uśmiech nam z oczu świeci...
I pielęgnuję murawę, plewiąc z niej chwasty i osty, by każdy, patrząc na trawę, duszą, jak trawa, był prosty.". L. Staff
Monika - "Przy malowniczej drodze"
I pielęgnuję murawę, plewiąc z niej chwasty i osty, by każdy, patrząc na trawę, duszą, jak trawa, był prosty.". L. Staff
Monika - "Przy malowniczej drodze"
-
- 100p
- Posty: 102
- Od: 26 maja 2011, o 11:22
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Mysłowice
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Świnko - odnośnie cięcia róż - staram się ciąć zgodnie z kanonami sztuki ogrodniczej i radami Forumowiczów (które nieustannie podpatruję). Przez lata angielki się wzmocniły i już tak nie leżą plackiem na ziemi (ale i tak bambusy są czasami niezbędne). Ta "zielona historyczna" to Souvenir du Docteur Jamain i dalej jest chimeryczna chociaż przepięknie pachnie ( po ubiegłorocznej wichurze w lecie został jej 1 pęd i śmiesznie teraz wygląda). Od jakiegoś czasu przed zakupem sprawdzam gdzie się da wysokość danej odmiany, ale i tak w sezonie jest wesoło. Ostatnio Lavender Flower Circus osiągnął 80 cm wysokości i około 1 m szerokości. Ale to zasługa nieocenionej Ewy-Gloriadei, że przysłała mi tak silny krzew. Poprzesadzałam towarzystwo tak, że te najwyższe stanowią "ostatnią linię" na rabatach, po ostatniej potyczce z karczownikiem przed trzema laty musiałam sporo róż dokupić, a niektóre nie doszły do siebie do tej pory. Teraz bardzo życzliwym okiem patrzę na kreta z ADHD, który zagościł u mnie mniej więcej zaraz po karczowniku. Doszło nawet do tego, że zabroniłam M. rozgrabiać kopce (dzisiaj w rzędzie zrobił ich 5 - po sznurku - esteta jakiś czy co?). A moim ostatnim błędem było posadzenie Rosarium Uetersen w odległości 60 cm od dużego przeszklenia - teraz żeby je umyć to muszę obwiązywać go białą włókniną. Na dobitkę ,żeby było lepiej, to jeszcze tam posadziłam Jamesa Galway i Ilse Krohn Superior. Zrobił się busz w cholerę a ja się czołgam z wiadrami, szmatami i myjkami. Wszystko dlatego, że chciałam mieć piękny widok z kanapy. Idiotka nie pomyślałam, że przecież w sezonie i tak nie "zasiadam" bo wiecznie latam z wywieszonym ozorem po ogrodzie....Pozdrawiam serdecznie, Danka
- Rubia
- 200p
- Posty: 382
- Od: 19 paź 2015, o 17:42
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Otwocka
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Bardzo ciekawy i pouczający temat, więc i ja się dorzucę 
Mamy dom na osiedlu domków jednorodzinnych. Działka - niecałe 800 m, kształt trapezu, dom z przodu, dość blisko uliczki osiedlowej, z tyłu natomiast - rząd wysokich jesionów, wyznaczających koniec naszej działki i równocześnie granicę całego osiedla. Za jesionami - widok na pole sąsiada, jakieś 5-6 ha. Kiedy to zobaczyłam, postanowiłam pod jesionami posadzić rododendrony i azalie. Taki miałam piękny obraz: z tyłu te najwyższe, przed nimi średnie, na samym przedzie karłowe oraz wrzosy. Może też inne wrzosowate. Planowałam też prześwity, żeby był widok na to rozległe pole i dom sąsiada w oddali.
Niestety, ponieważ kończyliśmy budowę domu, nie miałam tyle pieniędzy, żeby od razu kupić ze 30 sztuk i wszystko sadzić zgodnie z planem. Zaczęłam od kilku i to było szczęście w nieszczęściu. Te stare drzewa rosną od zachodu, cały południowy bok działki jest niczym nie osłonięty, słońce praży tam jak na patelni, a do tego jesiony korzenią się płytko i cała ziemia w zasięgu koron jest poprzerastana drobnymi korzeniami, zupełna z niej gąbka. Podlewałam te moje rododendrony codziennie, a one marniały w oczach, chociaż gleba u nas jest kwaśna i lekka, co powinno im odpowiadać. Jeszcze przed końcem sezonu musiałam dla nich szukać innego miejsca. Ostatecznie, wszystkie znalazły się przed domem, bo tylko tu jest wystarczająco dużo cienia, a przy tym nie ma żadnych korzeni i można podlewać je bez zakładania systemu nawadniania. Jedynie musieliśmy wymienić glebę na kwaśną (teren po budowie, pełno wapna, czego rododendrony nie znoszą).
Nadal uważam, że pod tymi wysokimi jesionami widokowo prezentowałyby się znacznie ładniej.
Trudno, przegrałam z warunkami naturalnymi. Od tej pory wiem, że wyobraźnia wyobraźnią, ale jeśli roślina lubi cień i wilgoć, to pełnego słońca i suchej gleby nie polubi, a pewnych warunków wyjściowych zmienić się nie da, mimo najlepszych chęci.
A pod jesionami nadal rosną głóg i trzmielina, czyli to, co zastaliśmy na samym początku.

Mamy dom na osiedlu domków jednorodzinnych. Działka - niecałe 800 m, kształt trapezu, dom z przodu, dość blisko uliczki osiedlowej, z tyłu natomiast - rząd wysokich jesionów, wyznaczających koniec naszej działki i równocześnie granicę całego osiedla. Za jesionami - widok na pole sąsiada, jakieś 5-6 ha. Kiedy to zobaczyłam, postanowiłam pod jesionami posadzić rododendrony i azalie. Taki miałam piękny obraz: z tyłu te najwyższe, przed nimi średnie, na samym przedzie karłowe oraz wrzosy. Może też inne wrzosowate. Planowałam też prześwity, żeby był widok na to rozległe pole i dom sąsiada w oddali.
Niestety, ponieważ kończyliśmy budowę domu, nie miałam tyle pieniędzy, żeby od razu kupić ze 30 sztuk i wszystko sadzić zgodnie z planem. Zaczęłam od kilku i to było szczęście w nieszczęściu. Te stare drzewa rosną od zachodu, cały południowy bok działki jest niczym nie osłonięty, słońce praży tam jak na patelni, a do tego jesiony korzenią się płytko i cała ziemia w zasięgu koron jest poprzerastana drobnymi korzeniami, zupełna z niej gąbka. Podlewałam te moje rododendrony codziennie, a one marniały w oczach, chociaż gleba u nas jest kwaśna i lekka, co powinno im odpowiadać. Jeszcze przed końcem sezonu musiałam dla nich szukać innego miejsca. Ostatecznie, wszystkie znalazły się przed domem, bo tylko tu jest wystarczająco dużo cienia, a przy tym nie ma żadnych korzeni i można podlewać je bez zakładania systemu nawadniania. Jedynie musieliśmy wymienić glebę na kwaśną (teren po budowie, pełno wapna, czego rododendrony nie znoszą).
Nadal uważam, że pod tymi wysokimi jesionami widokowo prezentowałyby się znacznie ładniej.

A pod jesionami nadal rosną głóg i trzmielina, czyli to, co zastaliśmy na samym początku.
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Nie rób tak! Nasze błędy w ogrodnictwie - cz.2
Możesz spróbować posadzić coś lub uprawiać warzywa w podniesionych grządkach, na sam spód dać bardzo gęstą siatkę albo odseparować je od gruntu aby korzenie nie weszły od spodu
.

"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"